Przejdź do treści

„Las uczy nas otwartości na to, co przynosi los”. O terapii lasem opowiada Małgorzata Anna Charyton

Terapia lasem
"Las uczy nas otwartości na to, co przynosi los". O terapii lasem opowiada Małgorzata Anna Charyton/ Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Korzystne zmiany uruchamiane przez terapię lasem da się pomierzyć. Mamy już wiele dowodów klinicznych na to, że leśne kąpiele są skuteczną metodą relaksacji i rehabilitacji. Badania wykazują poprawę parametrów naszego układu odpornościowego. Obserwujemy zwiększenie liczby i aktywności komórek NK, specjalnych białych krwinek, z języka angielskiego nazywanych natural killers. To one zabijają w naszym organizmie komórki nowotworowe i komórki zarażone wirusem – tłumaczy Małgorzata Anna Charyton, antropolożka kulturowa.

Marta Chowaniec: Wychowała się pani w lesie…

Małgorzata Anna Charyton: Tak, miałam szczęście, bo w lasach na Ziemi mieszka około 300 milionów ludzi, a to dziś tylko niecałe niż cztery procent populacji naszej planety.

Dorastałam w środku lasu, z krewnymi i znajomymi, którzy też tak żyli, bo zanurzenie w naturze było dla nich jedynym dobrym wyborem. Byłam dzieckiem lasu, a widzieć, czuć i rozumieć las uczyli mnie zwłaszcza rodzice i dziadek Włodek, leśnik z dziada pradziada. To nie tacy leśnicy, których widzimy dziś w mediach, tylko ludzie, którzy żyją w lesie i lasem, każdego dnia, od pokoleń w symbiozie z nim. Takich wciąż w lasach jest wielu, tylko rzadko ich spotykamy, mieszkając w miastach. Dziś żyję na granicy tych światów, a moich gości zabieram do lasu swoich przodków.

Od pierwszych chwil moi bliscy uczyli mnie zauważać, jak bardzo dużo dzieje się w lesie, ile możemy czerpać i jak robić to z szacunkiem, żeby zachować ciągłość leśnych procesów. Ale nawet oni wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak wspaniale las przywraca nam zdrowie i równowagę. Pamiętam, że dziadek był zaskoczony i zaciekawiony, kiedy pokazałam mu te wszystkie nowe dane o lesie i o wspólnym życiu drzew.

Co to za nowe dane?

Terapia lasem jest formą relaksacji oraz rehabilitacji, fizjoterapią i psychoterapią jednocześnie. Pomaga nam w radzeniu sobie ze stresem i w zwalczaniu chorób cywilizacyjnych dotyczących układu krwionośnego, odpornościowego, zaburzeń metabolizmu i zaburzeń psychicznych związanych ze współczesnym stylem życia, obniża napięcie, łagodzi stany depresyjne i lękowe.

Tak zwane kąpiele leśne, czyli inaczej terapia lasem, służą nie tylko zwalczaniu chorób, ale przede wszystkim to praktyka przywracania i podtrzymywania zdrowia, w której wykorzystuje się szerokie spektrum naturalnych mechanizmów przyrodniczych i technik psychoterapeutycznych. Pozwalają one poprawić nasz kontakt z naturalnym otoczeniem i z samymi sobą. Dzięki terapii lasem szybko się odprężamy, regenerujemy się oraz zyskujemy dobry nastrój i chęć do działania. Lepiej śpimy, poprawia się nasz metabolizm, nasze życie się wydłuża, a jego jakość wzrasta. Ciekawostką jest, że kąpiele leśne prawdopodobnie mają większy wpływ na regenerację psychiczną kobiet niż mężczyzn.

alt=”Małgorzata Anna Charyton” width=”768″ height=”768″ /> Małgorzata Anna Charyton/ Archiwum prywatne

Las dostaje się do naszego wnętrza bardzo wieloma drogami i dokonuje zmian szybko oraz na długo – naturalnie na lepsze. To rzeczywiście naturalne, bo bycie w lesie jest dla nas naturalne. Deficyt kontaktu z naturą sprawia, że zaczynamy mieć problemy ze zdrowiem i samopoczuciem. Żeby przywrócić równowagę, potrzebujemy wyeksponować wszystkie nasze zmysły na działanie natury, a najlepiej lasu. Nie spodziewamy się, jak wiele jeszcze jest tu do pokazania i do opowiedzenia.

Co jest lekiem w terapii lasem?

W lesie korzystanie wpływają na nas kolory, szczególnie zielony, światło i inne składniki łagodnego klimatu leśnego, a także dźwięki, zapachy i smaki oraz wszystko to, czego możemy dotykać. W terapii lasem znaczenie ma więc terapeutyczne działanie bodźców, które odbieramy naraz poprzez wzrok, węch i pozostałe zmysły. W ten sposób las, łącząc koloroterapię, muzykoterapię, aromaterapię i wiele innych w „pakiecie”, zapewnia nam integrację sensoryczną.

Las jest też pełen żywych stworzeń i kiedy wyostrzymy zmysły, by je dostrzec, możemy przez chwilę pobyć z nimi blisko i poczuć się w tym bezpiecznie, poczuć więź. Dziś takich doznań jesteśmy coraz bardziej spragnieni, z tego powodu terapia lasem jest dla nas również formą psychoterapii, dzięki której poprawia się nasz kontakt z samym sobą i z innymi osobami.

Ponadto las silnie działa na nas biochemicznie, dlatego że spędzając w nim czas, wdychamy niesamowicie ważne, lecznicze cząsteczki – fitoncydy i bakterie. Fitoncydy to substancje obronne drzew, produkowane przez nie antybiotyki. Służą im między innymi do zabijania chorobotwórczych mikroorganizmów i odstraszania szkodliwych owadów, choć spełniają też inne, ciekawe funkcje związane z bezpieczeństwem. Są różne, zależnie od tego, jaka roślina je produkuje, ale dla nas najcenniejsze są terpeny. To substancje lotne, których ekstraktem są dobrze znane nam olejki eteryczne. W naszym otoczeniu najwięcej terpenów wydzielają krzewy jałowca i drzewa iglaste, szczególnie sosny i świerki oraz jodły i żywotniki.

Dla ludzi terpeny są lekami o szerokim, bezpośrednim i pośrednim działaniu. Są silnie bakteriobójcze, grzybobójcze, pierwotniakobójcze i mają działanie przeciwwirusowe, a jednocześnie sprawiają, że my sami też produkujemy więcej swoich substancji obronnych. Mobilizują do działania nasz własny układ odpornościowy, zwłaszcza jego aktywność przeciwnowotworową. Uspokajają nas fizycznie i zmniejszają napięcie psychiczne. Pobudzają krążenie, trawienie i wchłanianie substancji odżywczych. Uczestniczą jeszcze w wielu innych korzystnych procesach biochemicznych w naszym ciele.

W lesie jednocześnie wystawiamy się na działanie leczniczych fitoncydów, zabijających szkodliwe drobnoustroje, oraz na działanie dobroczynnych drobnoustrojów. Wchłaniamy tu dużo bakterii pewnego pospolitego, ale szczególnego gatunku Mycobacterium vaccae. One potrafią sprawić, że wytwarzamy mnóstwo hormonu szczęścia, serotoniny i aktywuje się nasz układ odpornościowy

W ten sposób w lesie jednocześnie wystawiamy się na działanie leczniczych fitoncydów, zabijających szkodliwe drobnoustroje, oraz na działanie dobroczynnych drobnoustrojów. Wchłaniamy tu dużo bakterii pewnego pospolitego, ale szczególnego gatunku Mycobacterium vaccae. One potrafią sprawić, że wytwarzamy mnóstwo hormonu szczęścia, serotoniny i aktywuje się nasz układ odpornościowy. Świetna wiadomość jest taka, że nasza odporność i emocje są silnie powiązane, wzajemnie się osłabiają lub wzmacniają. Najprościej mówiąc, jeśli zależy nam na poprawie w jednej z tych sfer, zadbajmy o drugą. Idąc do lasu, korzystnie stymulujemy obie.

Wiele ze wspomnianych czynników terapeutycznych wpływa na nas łagodnie, ale dzięki temu, że wszystkie działają jednocześnie, lecznicza moc lasu jest bardzo duża i wciąż jeszcze niedoceniona.

W jaki sposób można zmierzyć efekty takiej terapii?

Korzystne zmiany uruchamiane przez terapię lasem da się pomierzyć. Dzięki naukom przyrodniczym, medycynie i mamy już wiele dowodów klinicznych na to, że jest skuteczną metodą relaksacji i rehabilitacji. Badania wykazują poprawę parametrów naszego układu odpornościowego. Obserwujemy zwiększenie liczby i aktywności komórek NK, specjalnych białych krwinek, z języka angielskiego nazywanych natural killers. To one zabijają w naszym organizmie komórki nowotworowe i komórki zarażone wirusem. Poprawiają się też parametry układu krążenia i układu nerwowego. Możemy zmierzyć spadek ciśnienia krwi i spowolnienie tętna. Korzystnie wzrasta zmienność rytmu zatokowego w pracy serca. Obniżają się poziomy hormonów stresu, czyli kortyzolu i adrenaliny, a podnosi poziom hormonu szczęścia, serotoniny. Wyhamowuje układ współczulny, czyli nasza odruchowa reakcja na stres, nazywana „uciekaj-walcz-zastygaj”. Aktywuje się za to układ przywspółczulny, warunkujący nasz odpoczynek i regenerację.

Jednocześnie poprawiają się wskaźniki psychologiczne, odprężamy się i odczuwamy zmniejszenie poziomu nieprzyjemnych uczuć, a zastępuje je napływ miłych uczuć. Popularne i sprawdzone narzędzie do pomiaru samopoczucia psychicznego to „profil nastroju” (POMS). Jest listą kilkudziesięciu przymiotników określających nasze odczucia w pięciostopniowej skali. Taki kwestionariusz możemy wypełnić choćby sami – przed wizytą w lesie i po niej. Pozwoli wyraźnie określić zachodzące w naszym samopoczuciu pozytywne zmiany – spadnie natężenie takich odczuć, jak niepokój, przygnębienie, gniew, znużenie i zakłopotanie, a zwiększy się odczucie relaksu, komfortu i wigoru, poprawi się też koncentracja uwagi.

Czym różni się od terapii lasem wyprawa do lasu czy spacer po lesie?

Większość z nas prowadzi dziś miejski styl życia. Miasto to nasz świat znany, a las – mniej znany lub całkiem obcy. Spacer po parku lub lesie wydaje nam się miły i prosty. W efekcie wiele nas omija i kiedy trafiamy na terapię lasem, jesteśmy zaskoczeni, ile jeszcze możemy brać i dostawać. Na takiej terapii bywają jednak także osoby obeznane z lasem, trochę jak mój dziadek, który dostrzegł coś nowego. Byli na przykład myśliwi, którzy przecież mają wyostrzone zmysły i swobodnie poruszają się po kniei nocą. Nawet oni przyznali, że nigdy tak nie patrzyli na las i że ten nowy sposób im się podoba.

Przewodnik terapii lasem zna teren i lokalną przyrodę, pokazuje nam to, co najciekawsze, i dba o nasze bezpieczeństwo. Najważniejsza różnica polega jednak na tym, że trenuje nas, żebyśmy mogli pełniej doświadczać naturalnego otoczenia. Na początku warto, żebyśmy od takiego przewodnika nauczyli się podstaw tego nowego sposobu bycia w lesie i korzystania. On pokaże nam, jak możemy pogłębić nasze doznania sensoryczne przy użyciu wszystkich zmysłów. To ułatwi nam doświadczanie kontaktu z  naturą oraz z naszym własnym ciałem, umysłem i duchem – niezależnie od tego, jak chcemy rozumieć tę duchowość. Jego podstawowym celem będzie sprawienie, że na chwilę przerwiemy gonitwę codziennych myśli, zwolnimy tempo i poczujemy się bardziej obecni tu i teraz. Las uczy otwartości na to, co przynosi nam los. Można powiedzieć, że podczas gdy las prowadzi naszą fizjoterapię i psychoterapię, przewodnik pełni rolę tłumacza. Dzięki temu leczniczy wpływ lasu będzie silniejszy i głębszy. Kiedy już nauczymy się, jak to robić, kąpiele leśne możemy praktykować w samotności, ale dzieląc tę przyjemność z inną osobą, czujemy się bardziej szczęśliwi.

Do jakiego lasu zabiera pani swoich gości?

Prowadzę terapię lasem przede wszystkim w Puszczy Knyszyńskiej, w lasach urokliwego Uzdrowiska Supraśl. Popularność i rozpoznawalność tego miejsca ostatnio szybko rośnie, dzięki kresowej kulturze regionu i bogatej, dobrze zachowanej przyrodzie objętej ochroną. Tutejsza Puszcza jest bogata i daje wiele możliwości prowadzenia terapii lasem, ale jej największym walorem są bory sosnowo-świerkowe. To taki typ lasu, w którym rośnie dużo drzew iglastych, czyli tych, które wydzielają największą ilość substancji leczniczych potrzebnych nam dzisiaj do odzyskania stanu równowagi psychicznej i do zachowania zdrowia.

Jak taka terapia wygląda w praktyce? Wchodzimy do lasu i co się wydarza?

Pewnie każdy przewodnik ma swoje ulubione ścieżki i metody, ale cel ten sam, dlatego możemy się spodziewać, że nasze doświadczenie będzie podzielone na trzy fazy. Na pierwszym etapie, dzięki różnym metodom, spróbujemy przekierować uwagę z myślenia na odczuwanie. Będziemy próbowali nawiązać kontakt z tym, co dzieje się w lesie, z naturą wokół nas i reakcjami w nas – ze wszystkim, co jest tu i teraz. W tym czasie otaczająca nas przyroda prawdopodobnie zaoferuje nam już pierwsze nieoczekiwane spotkania, doświadczymy procesów naturalnych, które toczą się wokół nas, odczujemy bliskość z innymi żywymi istotami i to obniży nasz poziom napięcia.

Statystycznie dziś każdy człowiek na Ziemi z powodu naszej ekspansji co roku traci dwa drzewa. Tam, gdzie dochodzi do szybszego zmniejszenia ilości drzew, więcej ludzi umiera na choroby serca i dolnych dróg oddechowych. Generalnie w miejscach, w których nie ma drzew, umieralność jest znacznie wyższa

Stopniowo przejdziemy do drugiego etapu, który nastąpi wtedy, kiedy już nie będziemy mieli potrzeby uciekania myślami w inne miejsca. W tym czasie uda nam się po prostu doświadczać i świadomie obserwować ten proces. Poczujemy się w lesie, jak w domu, a kulminacją będzie na przykład drzemka w hamaku, w otoczeniu sosen i świerków, i inhalacja ich olejkami eterycznymi. To pomoże dopełnić proces zachodzących w nas zmian, ochłonąć pośród natłoku nowych doznań i lepiej się zregenerować.

Na ostatnim etapie rozpoczniemy powolny powrót do naszej codzienności (faktyczny i symboliczny), ale wracać będziemy już inni, w stanie równowagi oraz wzbogaceni o coś nowego. Zabierzemy też ze sobą to doświadczenie kontaktu z lasem, które pomoże nam pamiętać, jak w przyszłości reagować, kiedy szybkie tempo, strach czy stres będą nas wytrącały raz po raz. Wszystkie etapy terapii potrwają wystarczająco długo, żeby terapeutyczny wpływ lasu się utrwalił, a zmiany utrzymały przez wiele dni.

Jak często korzystać z leśnych terapii?

Z kąpieli leśnych lub terapii lasem zaleca się korzystać minimum raz w miesiącu, przez jedną godzinę, ale powiedzmy, że to dawka „przeżyciowa”. Jeśli możemy pozwolić sobie na większą regularność, lepiej będzie dwie–trzy godziny co tydzień, a im więcej, tym lepiej, szczególnie dla dzieci i młodzieży. Warto zwracać też uwagę na to, jakich drzew w naszym lesie jest najwięcej. Spędzajmy czas pod sosnami i świerkami w celu obniżenia poziomu stresu, a pośród drzew liściastych przebywajmy wtedy, kiedy chcemy się pobudzić.

Pora roku ma znaczenie?

Zieleni i ruchu, które wpływają na nas pozytywnie, jest w przyrodzie więcej w sezonie wegetacyjnym, a stężenie olejków eterycznych w leśnym powietrzu osiąga najwyższy poziom w letnie, upalne, bezwietrzne dni. Poza tym las żyje i jest terapeutą przez cały rok, dniem i nocą, a i my potrzebujemy wracać do niego przez cały rok, regularnie, nie tylko od święta czy na wakacjach.

Warto pamiętać, że w przyszłości lasów będziemy potrzebowali coraz bardziej, a statystycznie dziś każdy człowiek na Ziemi z powodu naszej ekspansji co roku traci dwa drzewa. Tam, gdzie dochodzi do szybszego zmniejszenia ilości drzew, więcej ludzi umiera na choroby serca i dolnych dróg oddechowych. Generalnie w miejscach, w których nie ma drzew, umieralność jest znacznie wyższa. Uczmy więc dzieci więzi z naturą od najmłodszych lat, chrońmy każde żywe drzewo, sadźmy rocznie co najmniej dwa nowe, gdzie się da, i dbajmy, by nasze lasy były zdrowe, żebyśmy my mogli być zdrowi.


Małgorzata Anna Charyton – z wykształcenia etnologżka i antropolożka kulturowa oraz przyrodniczka. Interesuje się zjawiskami z pogranicza natury i kultury. Specjalizuje się w zakresie antropologii medycznej. Zasłynęła badaniami wśród tajemniczych uzdrowicieli z Podlasia, szeptuch – dotarła do kilkudziesięciu. Na co dzień prowadzi spotkania na temat szeptuch, jest przewodniczką po Supraślu i Podlasiu, a ponad wszystko jest prawdziwą kobietą lasu i zabiera gości na terapię lasem w Puszczy Knyszyńskiej. Właścicielka portalu turystycznego Moc Podlasia.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawienia

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?