Przejdź do treści

MAKE SEX EASIER: Seksualne delegacje kulturowe

zakochana para
MAKE SEX EASIER: Seksualne delegacje kulturowe / Zdj. Pexels/ grafika: Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Nic tak nie rozszerza zmysłowych horyzontów jak sięgnięcie po zwyczaje innych kultur i obyczajów. Zachęcam do inspirowania się nimi – mówi Andrzej Gryżewski, psychoterapeuta, psycholog kliniczny i seksuolog z Instytutu Psychoterapii Arte Vita.

 

Krystyna Romanowska: Żeby czerpać wiedzę i umiejętności na temat seksualności z innych kultur, trzeba mieć dużo otwartości i dobrej woli. Niewielu ludzi ma jednak odwagę po nie sięgnąć. Jak to zrobić? Korzystać z książek czy z realnych przeżyć?

Andrzej Gryżewski: Przede wszystkim nie należy ulegać przekonaniu, że wszystko, co polskie, jest dobre. (śmiech) Polska seksualność – jaka jest – tego nie wie nikt. Na pewno nie jest czymś, czym my, seksuolodzy, jakoś mocno się zachwycamy. Na szczęście polskie kobiety radzą sobie w ten sposób, że umawiają się przez Tindera np. wyłącznie z cudzoziemcami. Jeżeli gdzieś lecą, to tydzień wcześniej ustawiają sobie „tinderową pinezkę” np. w Barcelonie i rozmawiają z tamtejszymi mężczyznami, a potem spotykają się na seks. Kobiety są bardziej otwarte na doświadczenie seksualne od mężczyzn, wobec tego mają więcej „zagranicznych” przygód. Polscy mężczyźni głównie nastawiają się na panie ze Wschodu. Do niedawna nastawieni byli na kobiety z Ukrainy, a obecnie największą popularnością cieszą się Białorusinki.

Dlaczego?

Ukrainki się zeuropeizowały. Obecnie w seksie domagają się partnerskiego podejścia i pamiętaniu o stymulacji łechtaczki. Natomiast Białorusinki w seksie bardzo dbają o satysfakcję partnera, są zaangażowane, kokieteryjne, nie przykładają wagi do ewentualnych dysfunkcji seksualnych partnera, np. zaburzeń erekcji.

Czyli, jak sądzę, mężczyźni szukają kobiet ze wschodniej ściany nie po to, aby kumulować nowe doświadczenia, bardziej może, żeby się zbytnio nie napracować w łóżku.

Niestety tak. Wschodnio-europejska sztuka miłosna nie jest w większości jakoś szczególnie wysublimowana, w związku z tym nawet mało obeznani w potrzebach seksualnych kobiet Polacy mogą być tam uważani za bogów seksu. Dlatego ci z rysem narcystycznym szukają kochanek ze wschodniej Europy, bo to im dobrze robi na ego. Dosyć to przykre, bo nie ma żadnego związku z czerpaniem doświadczeń z innych kultur – raczej jest to potwierdzanie swojej „wielkości” (a w rzeczywistości – przeciętności). Dla wielu tych mężczyzn to jest jedyna droga, żeby mieć w miarę udane życie seksualne, bo mają poczucie, że partnerka Polka zdruzgotałaby ich męskość swoimi wymaganiami.

Nie należy ulegać przekonaniu, że wszystko, co polskie, jest dobre. (śmiech) Polska seksualność – jaka jest – tego nie wie nikt. Na pewno nie jest czymś, czym my, seksuolodzy, jakoś mocno się zachwycamy

Niewielkie ma pan mniemanie o umiejętnościach seksualnych polskich mężczyzn. 

W wywiadach i w książkach opisuję, jakie mam doświadczenia z gabinetu seksuologa. Ratunku dla nich szukam – co nie dziwi nikogo – w otwartości polskich kobiet. Partnerki potrafią polskich mężczyzn „zupgradować” seksualnie. Parafrazując znane hasło, „Polka walcząca”. (śmiech). Nie dalej jak w poprzednim tygodniu miałem taką sytuację, że jednemu z pacjentów niezbyt się w seksie wiodło. Potem związał się z kobietą z olbrzymim doświadczeniem seksualnym wyniesionym z innych kultur. Zrozumiał, o co chodzi w budowaniu napięcia, poznał nowe pozycje seksualne. Kolejne jego partnerki korzystają z tej wirtuozerii.

Sam polski mężczyzna nigdy nie będzie na tyle otwarty, żeby eksplorować obce kultury? Wziąć do ręki Kamasutrę, obejrzeć, wypróbować? Zawsze to musi przejść „przez kobietę” – to ona ma być inspiracją?

Nierzadko tak właśnie to działa. Nic na to nie poradzę. Dlatego koniecznie trzeba wymagać na randce chociażby jakiejś oprawy muzycznej, świeczek, jakiegoś choćby najskromniejszego show.

Jesteśmy skazani na seksualność w kraju, w którym się urodziliśmy?

Nie. Na szczęście nie. Powiem dosyć brutalnie: wystarczy rok-dwa lata lata randek z obcokrajowcami i kobiety w Polsce nabierają absolutnej pewności siebie, kokieterii i zmysłowości. Miałem pacjentkę, która kilka lat temu przyszła do mnie z problemami dojścia do orgazmu, czyli anorgazmią i kłopotami z nawilżeniem pochwy, czyli zaburzeniami lubrykacji. Okazało się, że jej partner nie ma żadnej wyobraźni erotycznej, nie ma pojęcia o seksie, a ona obwinia siebie. Mijają 4-5 lat – ona jest w zupełnie innym związku, wcześniej spotkała się na Tinderze z kilkudziesięcioma partnerami, z którymi uprawiała bardzo otwarty seks. Jej obecny partner także jest pomysłowy w seksie, chociaż starszy o 15 lat. A ponieważ lubiła bardzo wyuzdany seks – teraz wreszcie znalazła swoją parę i są szczęśliwi.

Polskie kobiety radzą sobie w ten sposób, że umawiają się przez Tindera np. wyłącznie z cudzoziemcami. Powiem dosyć brutalnie: wystarczy rok-dwa lata lata randek z obcokrajowcami i kobiety w Polsce nabierają absolutnej pewności siebie, kokieterii i zmysłowości

Trochę to smutne, że zmysłowość polskich kobiet budzi się w cudzoziemskich łóżkach. Nie wiem, co na to polscy panowie… A gdyby jednak polska para, której nieźle się układa w seksie, chciała spróbować tantry czy innych orientalnych rzeczy. Mają pojechać do Indii. Czy zaprosić do łóżka hinduskiego kochanka?

Delegacja seksualna pozakrajowa jest zawsze cenna. (śmiech) A co do mężczyzn to dobrym sposobem jest postawienie na męską zadaniowość i rywalizację. Nieraz słyszę w gabinecie, jak kobieta mówi swojemu partnerowi: „dla mnie męskie jest to, jak mężczyzna jest otwarty w seksie, kiedy lubi wprowadzać w seksie nowości, testować. A te cztery ściany blokują mnie na seksualność. Pojedźmy gdzieś”.

Czego nam najbardziej brakuje w naszej w większości przaśnej polskiej kulturze seksualnej? Co koniecznie powinniśmy zaczerpnąć z obcych kultur?

Brakuje nam iskry, flirtu, uwodzenia, bawienia się sexy konwencją – tego powinniśmy się uczyć z kultur południowych. Przykład z zeszłego tygodnia – jedna z pacjentek mówi na terapii par, że chciałaby flirtować z partnerem. Jest w stałym związku, nie chce flirtować na mieście, ale ma naturę flirciary i chciałaby to z nim robić. Rzeczony wybałusza oczy i pyta: „no dobrze, flirtować – ale co to znaczy?”. Ona: „chodzi mi o rozmowy z podtekstem”. On: „z podtekstem? To mogę ci opowiadać dowcipy erotyczne”. Nie tędy droga. Flirt polskiego mężczyzny kończy się i zaczyna na tym, że on … nie wie jak flirtować.

Polskie kobiety mówią, że nasi krajowcy nie potrafią „pożerać wzrokiem”. Południowcy specjalizują się w uważnym patrzeniu w oczy. Dopiero, kiedy kobieta jest ze swoim partnerem na wakacjach we włoskiej czy hiszpańskiej restauracji i widzi różnicę w tym, jak kelner na nią spogląda. Okazuje się, że w większości na swoje partnerki polscy mężczyźni patrzą „przez”, czyli ich po prostu nie widzą albo przyglądają się okolicom genitalnym. Polscy mężczyźni nie lubią się zbytnio całować w porównaniu do południowców. Poza tym Polki mówią mi, że mało jest rodaków, którzy są dobrzy w tych pocałunkach, zwłaszcza namiętnych. Po prostu robią to źle.

Brakuje też mowy ciała. W większości związków mężczyźni w Polsce, jeżeli rzucają się na kobietę z pożądaniem, to po prostu strzelają guziki od bluzki – brak natomiast kontaktu wzrokowego. A powinni, tak jak w kulturze hinduskiej, nauczyć się podróży po całym ciele, testowania smaku całego ciała, opóźnienia reakcji seksualnych, bawienia się penetracją, żeby była głębsza albo członek bardziej stymulował ścianki. Brakuje otwartości, brakuje pomysłu. Do tego dochodzi pornografia, niszczy i depcze kompletnie wyobraźnię…

Niech też dostanie się polskim kobietom. Czego im brakuje?

W stałych związkach mężczyźni się skarżą, że kobiety nie chcą uprawiać seksu z przyczyn pozaseksualnych. Nawet jeżeli oni się starają, opiekują się dziećmi i naprawdę zależy im na związku, nie dostają od kobiet pozytywnych wzmocnień emocjonalnych. Jeżeli chodzi o seks, sporo kobiet zapomina, że członek także wymaga delikatnych pieszczot. Poza tym, potrzebuje on (ten penis) podkreślenia, że jest sztywny, wielki i że się kobiecie bardzo podoba. Mężczyźni, który wikłają się w romanse, właśnie w tych równoległych związkach słyszą pochwały wobec swojego penisa i bardzo ich to ujmuje. W Chinach istnieje mocny kult penisa, może warto się tym zainspirować?

Brakuje chyba też kobieco-seksualnego myślenia o sobie jak o istocie seksualnej po urodzeniu dziecka. W kulturach latynoskich występuje określenie „mamita” na seksowną młodą mamę. U nas funkcjonuje nieszczęsna „mamuśka”, która jednak nie oddaje tego, o co w tym chodzi.

Pamiętajmy o tym, że obudzeniu seksualności u kobiety po urodzeniu dziecka mężczyzna pełni bardzo ważną rolę. Bez jego wsparcia w opiece nad dziećmi, bez randkowania, bez komplementów, trudno jest wejść z powrotem na tory sexy mamy. I nie zapominajmy, że największym organem seksualnym jest mózg i to on musi być najbardziej rozgrzany

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: