Przejdź do treści

Niepokojące doniesienia o śmiertelnym wirusie Nipah. „Nikt nie jest bezpieczny. Wybuch choroby szybko dotrze do dowolnego miejsca na świecie”

Nietoperz
Niepokojące doniesienia o śmiertelnym wirusie Nipah przenoszonym przez nietoperze. „Nikt nie jest bezpieczny"/ fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Wirus Nipah, który rozprzestrzenia się w Indiach, pokazuje, że kolejna pandemia może czaić się za rogiem. Śmiertelność tego pochodzącego z Azji wirusa wynosi nawet 75 proc. Patogen jest wpisany na listę WHO jako jeden z najgroźniejszych na świecie.

Wirus Nipah coraz bardziej niepokoi

Światowa Organizacja Zdrowia umieściła wirusa Nipah w pierwszej dziesiątce listy patogenów, które mogą doprowadzić do stanu kolejnej pandemii. Wirus ten coraz szybciej rozprzestrzenia się w indyjskim stanie Kerala.

„Brat zmarł, zanim otrzymał wyniki tomografii komputerowej. Miał gorączkę, ale nie sądziliśmy, że to aż tak poważne. Lekarze mówili, że ma problemy z płucami. Po 10 dniach mój drugi brat też zachorował” – opowiada w rozmowie z Reutersem Muthalib Valachuketty, krewny zmarłych w 2018 r. w wyniku zakażenia Nipah.

Muthalib z powodu zakażenia wirusem Nipah w tym samym roku stracił także ojca. Od tego czasu patogenem zakaziły się 22 osoby, a tylko dwie z nich przeżyły. Wirus prawdopodobnie przeniósł się bezpośrednio z nietoperzy na ludzi. Zanim to odkryto, sądzono, że do zaatakowania człowieka potrzebny jest zwierzęcy pośrednik. Za przykład podawano wcześniejszą śmierć ponad 100 osób na malezyjskiej farmie, którym wirus został przekazany przez świnie. Te zjadły zakażone owoce nadgryzione przez nietoperze.

„Nasz wniosek jest taki, że wirus Nipah przeniósł się na ludzi z nietoperzy. Wcześniejsze wybuchy epidemii w Malezji, Singapurze, Bangladeszu i innych krajach pokazują, że zawsze na początku był nietoperz” – wyjaśnia Veena George, ministra zdrowia i opieki rodzinnej stanu Kerala w Indiach.

Dr Bartosz Szetela /fot. archiwum prywatne

Nipah przenosi się z nietoperzy na ludzi

Kerala, położona na wschodnim brzegu Morza Arabskiego, jest domem dla ponad 40 gatunków nietoperzy i 35 milionów ludzi. Jej powierzchnia to przede wszystkim górskie lasy i pagórki, główne siedliska nietoperzy, które zostały przeobrażone na tereny dla domów, rolnictwa i przemysłu. Taka sytuacja jest niezwykle sprzyjająca dla rozwoju wirusa Nipah. Analiza Reutersa wykazała, że ​​ryzyko rozprzestrzenienia się choroby na tym obszarze gwałtownie wzrosło. Kerala znalazła się już w czołówce miejsc na świecie najbardziej sprzyjających infekowaniu ludzi wirusem przenoszonym przez nietoperze.

Po śmierci Sabitha naukowcy zbadali obszar, gdzie chory mieszkał i pracował. Odnotowali na nim ślady ugryzień nietoperzy na gujawie, mango i jagodach zebranych z okolicy. Testy przeprowadzone przez laboratorium Yadava w Narodowym Instytucie Wirusologii wykazały obecność Nipah u 13 z 52 nietoperzy, które naukowcy schwytali w pobliżu domu Sabitha. Jak ostrzegają eksperci, do zakażenia może dojść w wyniku kontaktu człowieka z zakażonym nietoperzem. Wirus przenosi się wraz z płynami takimi jak, ślina, odchody, krew czy kropelki z dróg oddechowych. Zarazić można się także nadgryzionym przez nietoperza owocem.

„Mój ojciec uprawiał gujawę, mieliśmy wiele odmian tych drzew. Nigdy nie jedliśmy na przykład nadgryzionego mango, ale jeśli gujawa miała ślady ugryzień, to po porostu odcinaliśmy tę część i jedliśmy” – opowiada Valachuketty.

Zgodnie z wypowiedzią Veeny George, lokalne władze prowadzą kampanię informującą ludzi o niebezpieczeństwie. Kontaktów z nietoperzami w tym środowisku jednak trudno uniknąć. Wylesianie i rozwój coraz bardziej zbliżają ludzi do niegdyś odległych terenów lęgowych tych ssaków i jednocześnie przenoszonych przez nie wirusów.

„Prosimy ludzi, aby nie jedli owoców, które są nadgryzione. Edukujemy też sprzedawców owoców i konsumentów, aby jedli tylko te, które mają skórkę w całości” – mówi Veena George.

W Bangladeszu ostrzeżenia i zalecenia nadaje się przez megafony. W szczególności władze przestrzegają przed piciem soku z palmy daktylowej. W wyniku spożycia soku na początku tego roku wirusem Nipah zakaził się siedmioletni Soad, który w wyniku infekcji zmarł.

„Nikt nie jest bezpieczny… Wybuch choroby szybko dotrze do dowolnego miejsca na świecie z powodu międzynarodowych podróży i handlu” – alarmuje cytowany przez Reutersa Pragya Yadav, główny naukowiec zajmujący się badaniami Nipah w indyjskim Narodowym Instytucie Wirusologii.

Wirus Nipah

Wirus Nipah po raz pierwszy został zaobserwowany w 1998 roku, kiedy w Ipoh (Malezja Zachodnia) zachorowało 265 osób. Miały one kontakt z zainfekowanymi świniami hodowlanymi. 105 osób zmarło.

Naukowcy początkowo podejrzewali, że powodem śmierci zakażonych jest zapalenie mózgu. Dopiero rok później zidentyfikowano wirus Nipah, którego nosicielami okazały się nie tylko świnie, ale i nietoperze.

Od tego czasu małe ogniska zakażeń pojawiały się w Indiach, Singapurze czy Bangladeszu. Do infekcji dochodziło m.in. w wyniku spożycia soku z owoców palm, do których dostęp miały też nietoperze.

Objawy wirusa Nipah

Objawy zakażenia wirusem Nipah są grypopodobne. W pierwszym stadium choroby pojawiają się: gorączką, kaszel, ból głowy, duszności, ból mięśni. Z czasem jednak rozwijają się zawroty głowy, senność oraz objawy neurologiczne świadczące o zapaleniu mózgu.

U niektórych osób pojawia się ciężka niewydolność oddechowa. Efektem jest śpiączka, w którą wielu chorych zapada do 48 godzin od wystąpienia ciężkich objawów.

Naukowcy do tej pory nie opracowali skutecznej szczepionki. Dostępne jest jedynie leczenie wspomagające, mające na celu kontrolowanie powikłań i zapewnienie pacjentom komfortu.

 

Źródło: Reuters, TVN24

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.