Przejdź do treści

Przeżyłaś w swoim życiu traumę, jesteś zestresowana, nie możesz spać? Spróbuj TRE i po prostu zaufaj swojemu ciału

Kobieta
Metoda TRE / unsplash.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Zaczęłyśmy od masowania wnętrza stopy kauczukową piłeczką. Potem przez chwilę rozciągałyśmy mięśnie, by je rozgrzać. W głowie miałam tylko jedno: poddaj się temu, co właśnie się dzieje. Zaufaj swojemu ciału. Położyłam się na macie, wsłuchałam się w głos instruktorki. I zaczęłam się trząść. 

TRE – czyli co?

Czym jest TRE? To ćwiczenia uwalniające napięcia, stres i urazy (z j. ang. Tension & Trauma Releasing Exercises), metoda dra Davida Berceli. I tylko tyle wiedziałam przed moją pierwszą sesją. Nie wierzyłam filmikom na YouTube, na których osoby leżące na matach po prostu w pewnej chwili zaczynały się trząść. I to nie tak delikatnie, ale nieregularnie, raz mocniej, raz łagodniej. Wydawało mi się, że te „nerwowe tiki”, jak nazwałam trzęsienie się, pojawiają się, bo osoby same tego chcą. Nie wierzyłam do czasu, gdy sama nie leżałam na macie, a moje ciało samoistnie zaczęło drżeć. 

– Odpowiedź układu nerwowego w postaci drżeń wyłącza alarm w mózgu. Powoduje rozluźnienie mięśni głębokich i powięzi, uruchamia metabolizm hormonów stresu – mówi o TRE Alicja Zieńko, TRE Provider od 2012 roku, pracująca w przychodni Renort Słuchając Ciała oraz w Szkole Jogi Equanimus.

Drżenie ciała

W jaki sposób ciało zaczyna drżeć? To efekt specjalnie dobranych ćwiczeń. Dzięki nim ciało doświadcza rozluźniających je właściwości. I nie jest to nic nowego. Kojarzycie te drżenia, które odczuwamy w momentach silnego stresu? Ja np. mocno trzęsę się podczas wystąpień publicznych. To mimowolna odpowiedź ciała na to, co właśnie się dzieje.

Silny stres sprawia, że ciało wchodzi w stan reakcji – chce uciec bądź walczyć. Właśnie dlatego napinamy mięśnie, mobilizując się do działania. To napięcie chroni też nasze narządy. W ten sposób ciało chroni się przed śmiercią. Dopiero gdy trauma mija, wszystko wraca do stanu równowagi. Drżenie pojawia się jako naturalny mechanizm uwalniania głębokich napięć w mięśniach. Ciało czuje, że niebezpieczna sytuacja już minęła. 

Drżymy po wybudzeniu z narkozy, po porodzie naturalnym czy po cesarskim cięciu. Drżymy, gdy dowiadujemy się o śmierci bliskiej nam osoby. Zdarza się też, że drżymy podczas seksu. I nie jest to oznaka słabości. Nie musimy ich tłumić środkami uspokajającymi. Nie musimy udawać, że ich nie ma. I nie róbmy tego! Skutkiem hamowania drżeń może być ból ciała i utrzymujące się napięcie.

Jak ciało powinno drżeć?

Każda z nas jest inna. Każda z nas doświadczyła w swoim życiu innych wydarzeń – i tych lepszych, i tych traumatycznych. Każda z nas ma więc swój indywidualny wzorzec napięć mięśniowych. Efekt? Będziemy drżeć w inny sposób.

Jak było u mnie? Drżenia rozpoczęły się od mięśni ud i łydek. Potem przyszedł płacz i śmiech – wszystko razem. Czułam, że zaczynam wyrzucać z siebie skumulowany latami stres i napięcie. Wyluzowałam. Brzuch, na co dzień tak pospinany, powiększył się do rozmiarów drugiego trymestru ciąży. Łzy ciekły tak, jak gdyby ktoś odkręcił kurek. I nie mogłam przestać. A potem zaczęłam się śmiać.

– Terapeutyczne drżenia neurogeniczne, z którymi pracujemy w TRE, pod wieloma względami mogą działać w podobny sposób jak wibracje pochodzące z zewnętrznych źródeł – tych, które stosuje się w sporcie czy rehabilitacji. Drżenia zmniejszają ból dolnej części pleców, uwalniają z mięśni napięcie wywołane traumatycznymi przeżyciami. Oddziałują na emocje i w istotny sposób poprawiają ogólne samopoczucie. Zmniejszają też lęk – czytamy w książce „Shake it off  – Wytrząśnij to” pod red. dra Davida Berceliego.

TRE nie jest systemem. Nie daje gotowych rozwiązań i nie dążymy tutaj do perfekcji. Nie ma idealnych drżeń. Są swoje własne wibracje. I to może czasem być dla nas trudne...

Tykające bomby w ciele

– Przyzwyczaiłyśmy się do życia w opcji „za dużo, za szybko”. Każda z nas uczy się dostosowywać do nadmiaru bodźców zewnętrznych, nadmiaru informacji, konieczności podejmowania szybkich decyzji. Nauczyłyśmy się, że gdy nie jesteśmy w stanie czegoś strawić, upychamy to na później. Jeśli nie zdążymy poczuć, to nie zdążymy wyrazić, a więc dokończyć reakcji.

Mamy w naszej cywilizacji mnóstwo niedokończonych reakcji z układu nerwowego, niezamkniętych historii życia. Nasze ciała przechowują też wiele dobrze ukrytych, ale wciąż tykających bomb. One czasem wybuchają w najmniej oczekiwanych momentach i nie potrafimy wtedy skontrolować swojego zachowania. Wybuchamy furią, historycznym płaczem czy paniką. Podświadomie oczyszcza się jakiś stary program. A gdyby tak nauczyć się powoli, bezpiecznie i w świadomy sposób rozbrajać te bomby? I podarować sobie coraz bardziej odporny układ nerwowy? – mówi Alicja Zieńko.

Mamy w naszej cywilizacji mnóstwo niedokończonych reakcji z układu nerwowego, nie zamkniętych historii życia. Nasze ciała przechowują też wiele dobrze ukrytych, ale wciąż tykających bomb. One czasem wybuchają w najmniej oczekiwanych momentach i nie potrafimy wtedy skontrolować swojego zachowania

Jak kontrolować stres?

Jak zrozumieć TRE?

Po pierwsze – TRE jest proste! Nie musisz w żaden sposób przygotowywać się do sesji. Wystarczy tylko wygodne ubranie i chęć uwolnienia stresu z ciała. Musisz uwierzyć, że godzinne przebywanie z terapeutą naprawdę ci pomoże. Nie bój się, nie spinaj. Słuchaj ciała.

– Technicznie rzecz ujmując, TRE to zestaw kilku specjalnie dobranych ćwiczeń, by obudzić w ciele mimowolne drżenia neurogenne mięśni i powięzi. Uczestnik pierwszych kilku sesji zapoznaje się z sekwencją ćwiczeń, uczy się oddychać przeponowo i w bezpieczny sposób wchodzić w wibracje i je wygaszać.

TRE jest też ludzkie. To jedna z najbardziej proczłowieczych, personalistycznych metod pracy z małą i dużą traumą. Uczymy się tu uważności, odpuszczania w swoim rytmie, słuchania swojej intuicji i swoich potrzeb, podążania za głosem wewnętrznym. Dużo tu czasu i przestrzeni na poznawanie siebie, na odpoczynek, ale i też poszukiwania.

TRE jest prostą, acz rewolucyjną techniką, gdy to nie my od pewnego momentu ćwiczymy ciało, a ciało ćwiczy nas. Dotyka naszej duszy i tego, co myślimy o sobie i o świecie. Dotyka i otwiera tematy zaufania do ciała, także naszych deficytów i oczekiwań. TRE nie jest systemem. Nie daje gotowych rozwiązań i nie dążymy tutaj do perfekcji. Nie ma idealnych drżeń. Są swoje własne wibracje. I to może czasem być dla nas trudne… – dodaje prowadząca zajęcia TRE.

TRE – dla kogo?

Dla kogo jest TRE? Niestety, nie dla wszystkich. Na tę metodę relaksacji nie mogą pozwolić sobie osoby z zaburzeniami ciśnienia krwi, rozrusznikiem serca, zaburzeniami pracy serca oraz osoby z nadwyrężonymi i skręconymi stawami, w stanach pooperacyjnych. TRE niewskazane jest także dla pacjentów z hypo- bądź hiperglikemią i padaczką. Nie jest również odpowiednie dla kobiet w ciąży, osób cierpiących na psychozę, głęboką depresję czy schizofrenię.

TRE nie jest terapią!

Warto dodać, że TRE nie jest terapią. To metoda pracy z ciałem i emocjami, ale nie ma tutaj potrzeby wchodzenia w proces psychoterapeutyczny. I tak naprawdę trudno o niej pisać. TRE trzeba spróbować.

Ciało jest niesamowite. Pamięta wszystko – każdy dotyk, i ten dobry, i ten zły. Nie skrywaj w sobie emocji.

 


Alicja Zieńko – certyfikowana Provider TRE, stopnia I i II. Metody TRE uczyła się w latach 2011-12 na szkoleniu zorganizowanym przez Centrum Pracy z Ciałem w Koszalinie (dawniej: Ośrodek Bioenergetycznej Pracy z Ciałem, Pomocy i Edukacji Psychologicznej). Warsztaty TRE odbyła pod okiem twórcy metody, dra Davida Berceliego oraz psychoterapeuty Heinera Steckel’a z Niemiec i we wsparciu psychoterapeuty Michaela Nissena z Danii. Pracuje z grupami i indywidualnie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: