Przejdź do treści

Test na koronawirusa z apteki? Wirusolożka mówi, że to pieniądze wyrzucone w błoto

Test na koronawirusa z apteki? Wirusolożka mówi, że to pieniądze wyrzucone w błoto
Test na koronawirusa z apteki? Wirusolożka mówi, że to pieniądze wyrzucone w błoto / iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Czytelniczka przysłała nam zdjęcie z jednej z warszawskich aptek. Na jej drzwiach wisi kartka: „test COVID-19 dostępny w sprzedaży”. Pyta, czy warto kupić taki test. Postanowiliśmy przeprowadzić małe śledztwo – zadzwonić do apteki i skonsultować się z wirusologiem.

Kupować czy nie kupować?

Dzwonimy do apteki, w której zrobiono zdjęcie. Dowiadujemy się, że taki test do domowego użytku kosztuje 90 zł. Zainteresowanie jest spore. Wiele osób pyta o testy, ale często na pytaniach się kończy. Ludzie są zazwyczaj po prostu ciekawi – co to jest, czy boli, czy można zrobić samemu, kiedy jest wynik.

Nas i naszą czytelniczkę interesuje przede wszystkim, czy warto wydać niemal 100 zł na taki test. Czy jego wynik będzie podobnie miarodajny jak tego genowego, wykonywanego w laboratorium? Zapytaliśmy o to specjalistkę chorób zakaźnych profesor Annę Boroń-Kaczmarską.

Zdjęcie zrobione przed jedną z warszawskich aptek / materiały prywatne

„Pieniądz wyrzucony w błoto”

Testy serologiczne, które pozwalają na potwierdzenie zakażenia, przebytego bądź jeszcze trwającego, są testami, które powinny bazować na określonej metodologii sprawdzania czułości, czyli powinny wykrywać bardzo niewielką ilość przeciwciał, które są generowane wskutek kontaktu z osobą zarażoną wirusem SARS-CoV-2. Takie testy są bardzo czułe i wysoko swoiste, czyli dające niewiele reakcji fałszywie dodatnich, są wykonywane w laboratoriach, które są do tego przygotowane. Czyli mają nie tylko wykwalifikowany personel, ale też odpowiednie oprzyrządowania – podkreśla specjalistka chorób zakaźnych profesor Anna Boroń-Kaczmarska.

 Jak tłumaczy, tzw. szybkie testy, które możemy wykonać w domu (testy kasetkowe) nie spełniają kryteriów czułości i swoistości. Tak więc nie są wystarczająco skuteczne, żeby dać miarodajny wynik.

– Jeśli ktoś ma ochotę mieć nawet ćwierć prawdę albo w ogóle nieprawdę co do ewentualnego przebytego zakażenia, u siebie lub u osób z kontaktu, to oczywiście może korzystać z szybkich testów dostępnych w aptekach. Ale to generalnie pieniądz wyrzucony w błoto – podkreśla wirusolożka.

Jeśli ktoś chce już zdecydować się na test serologiczny, to Boroń-Kaczmarska poleca taki, który jest przeprowadzany metodą ELISA. Nie wykonamy go jednak w domu, tylko w laboratorium. Krew do badania w tym przypadku pobierana jest z żyły, a nie – tak jak w przypadku testów kasetkowych – z palca.

– To bardzo czuła i bardzo swoista metoda, co oznacza, że pozwala nam w bardzo wysokim stopniu wykryć określone przeciwciała – te, których produkcja jest spowodowana zarażeniem danym drobnoustrojem – tłumaczy.

Test genowy kontra test serologiczny

Światowa Organizacja Zdrowia w ogóle nie rekomenduje testów serologicznych jako głównej metody diagnostyki COVID-19 – zaleca, by traktować je jedynie jako badanie pomocnicze. I podobnie jak GIS przypomina, że do testów immunologicznych należy podchodzić z pewną dozą ostrożności, bo wynik negatywny nie gwarantuje, że nie zostaliśmy zakażeni i nie zwalnia z obowiązków przestrzegania rygorów sanitarnych. Zgodnie z zaleceniami WHO rozpoznanie infekcji SARS-CoV-2 wymaga potwierdzenia obecności materiału genetycznego wirusa w wymazie pobranym od pacjenta.

Jeśli chodzi o badania materiału genetycznego, w Polsce istnieje również możliwość komercyjnego wykonania testów genowych, czyli tych, które obecnie są stosowane w standardowej diagnostyce COVID-19 w szpitalach. Pozwalają one z dużą dokładnością wykryć obecność wirusa SARS-CoV-2 w organizmie, ale ich koszt jest znacznie wyższy niż w przypadku serologicznych – wynosi ok. 600 zł (wymagają specjalistycznego sprzętu i wykwalifikowanych diagnostów).

Przypomnijmy, że testy genowe są wykonywane metodą Real-Time PCR (polymerase chain reaction – reakcja łańcuchowa polimerazy) i polegają na pobraniu wymazu z górnych dróg oddechowych. Próbka jest wysyłana do laboratorium, gdzie bada się obecność wirusa w śluzówce pacjenta. Z tego powodu testy molekularne umożliwiają wykrycie choroby na wczesnym etapie, także zanim wystąpią objawy (choć nie zadziałają raczej tego samego dnia, gdy ktoś miał styczność z osobą zakażoną, ponieważ SARS-CoV-2, aby został wykryty, musi mieć szansę namnożenia się w organizmie).

Właśnie takie badania wykonują odpłatnie m.in. popularne mobilne punkty pobrań typu „drive-thru”, które pojawiły się m.in. w Warszawie, Łodzi i Poznaniu. Czas oczekiwania na wynik wynosi zazwyczaj od 48 do 72 godz.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.