Przejdź do treści

„Zespół metaboliczny to tykająca bomba w środku ciała” – mówi lek. Krzysztof Urban

Krzysztof Urban - Hello Zdrowie
Krzysztof Urban /fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

– O zespole metabolicznym słyszymy najczęściej wtedy, gdy leczenie staje się konieczne, czyli bardzo późno – mówi lek. Krzysztof Urban, specjalista medycyny rodzinnej w Centrum Medycznym Enel-Med. Otyłość brzuszna, insulinooporność, nadciśnienie i wysoki cholesterol mają jeden wspólny mianownik, a jest nim… tykająca bomba w środku naszego ciała. Czy można ją rozbroić, zanim eksploduje zawałem, udarem lub niewydolnością?

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Zespół metaboliczny to stosunkowo nowa jednostka chorobowa czy raczej zbiór „problemów”, które wcześniej rozpatrywano oddzielnie?

Lek. Krzysztof Urban: Zespół metaboliczny nie jest nowym zjawiskiem w medycynie, opisuje się go już od kilkudziesięciu lat. W międzyczasie zmieniały się jego definicje oraz nazwy. Dawniej mówiono o „zespole X”, później o „zespole kardiometabolicznym”. Dziś wiemy, że to konkretna kombinacja czynników ryzyka, zauważono bowiem, że jeśli pewne elementy składowe zespołu metabolicznego występują razem, znacząco zwiększa się ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. To taka „choroba stylu życia” – efekt lat zaniedbań, niewłaściwych nawyków, braku świadomości.

O jakich „elementach składowych” mówimy?

Kluczowym elementem zespołu metabolicznego są nadwaga i otyłość, przede wszystkim typu trzewnego, która wiąże się z nagromadzeniem aktywnej hormonalnie i metabolicznie tkanki tłuszczowej w obrębie jamy brzusznej. W tym typie otyłości narządy wewnętrzne są otłuszczone, co jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia. Otyłość trzewną rozpoznaje się przez pryzmat obwodu talii (powyżej 80 cm u kobiet i 94 cm u mężczyzn – przyp. red.). Do tego dochodzą zaburzenia gospodarki węglowodanowej, czyli stany przedcukrzycowe oraz cukrzyca – już zdiagnozowana i leczona. Kolejnym elementem składowym zespołu metabolicznego jest podwyższone ciśnienie tętnicze krwi lub nadciśnienie już zdiagnozowane i leczone. Ostatni element to zaburzenia gospodarki lipidowej. Według obowiązujących kryteriów – zgodnie z definicją z 2022 roku opracowaną przez Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego i Polskie Towarzystwo Kardiologii – mówimy o tzw. dyslipidemii aterogennej, która wiąże się z dużym ryzykiem wystąpienia miażdżycy.

Co to za typ dyslipidemii?

W dyslipidemii aterogennej ma miejsce równoczesne występowanie trzech typów zaburzeń parametrów lipidowych krwi: podwyższony poziom trójglicerydów, obniżony poziom frakcji HDL cholesterolu (tzw. dobrego cholesterolu) i nieprawidłowa liczba cząsteczek LDL (tzw. złego cholesterolu) czy – szerzej – podwyższone stężenie nie-HDL.

Zespół metaboliczny nie pojawia się z dnia na dzień – rozwija się latami. To od nas zależy, czy zawczasu podejmiemy działania profilaktyczne, czy poczekamy, aż będzie za późno. I nie ulegajmy groźnemu myśleniu, że skoro „nie ma objawów, to wszystko jest w porządku”.

Często mówi się o zespole metabolicznym jako o „tykającej bombie”. Dlaczego?

Bo przez długi czas nie daje żadnych objawów. Nie boli, nie powoduje widocznych dolegliwości, więc pacjenci często o nim nie wiedzą. A tymczasem w organizmie zachodzą zmiany narządowe, które w końcu „eksplodują”, prowadząc do choroby niedokrwiennej serca, zawału, udaru mózgu. Zanim jednak w pełni rozwinie się zespół metaboliczny, pojawiają się stany przedchorobowe. Mamy np. lekko podwyższone ciśnienie – jeszcze nie rozpoznane jako nadciśnienie, ale już odbiegające od normy, które nieleczone z czasem prowadzi do pełnoobjawowego nadciśnienia oraz jego powikłań, takich jak uszkodzenie nerek, miażdżyca, udary. To samo dotyczy zaburzeń gospodarki węglowodanowej, czyli stanów przedcukrzycowych, które podobnie nie dają objawów typowych dla cukrzycy, nie wiążą się też z żadnym dyskomfortem, a mimo to, gdy nie są leczone, prowadzą do rozwoju cukrzycy typu 2, zwłaszcza poprzez insulinooporność.

A zaburzenia lipidowe?

One też potrafią rozwijać się latami, bezobjawowo. Pacjenci często wiedzą, że mają podwyższony cholesterol, ale go nie leczą. Bardzo często spotykam się z tzw. fobią statynową (statyny to grupa leków obniżających poziom cholesterolu we krwi – przyp. red.); pacjenci unikają ich, bo boją się działań niepożądanych, jednocześnie nie widząc potrzeby leczenia, bo przecież „nic się nie dzieje”. A statyny są jednymi z najlepiej przebadanych leków na świecie. Problem w tym, że blaszka miażdżycowa rozwija się przez lata, aż dochodzi do zamknięcia światła naczynia. Tego stanu nie da się cofnąć.

Niestety, przez to, że nie mamy świadomości, że w naszym organizmie dzieje się coś niebezpiecznego, nie podejmujemy żadnych działań, gdy więc pojawią się powikłania, z reguły jest już za późno na skuteczną profilaktykę. O zespole metabolicznym słyszymy najczęściej wtedy, gdy leczenie staje się konieczne. Problem nasila również fakt, że zespół metaboliczny coraz częściej idzie w parze z rosnącą liczbą osób z nadwagą i otyłością. W Polsce to już 60–70 proc. populacji.

To zatrważające statystyki.

Niestety. Jeśli mówimy o łącznej skali nadwagi i otyłości w naszym kraju, to oficjalne dane są właśnie takie.

Katarzyna Figura - Hello Zdrowie

Płeć ma znaczenie, jeśli chodzi o rozwój zespołu metabolicznego?

Wcześniej, do okresu przekwitania, na zespół metaboliczny bardziej narażeni są mężczyźni. Jest to związane m.in. z tym, że panie przed menopauzą są w pewnym stopniu chronione dzięki estrogenom. U mężczyzn częściej rozwija się także otyłość brzuszna. Jednak po menopauzie, wraz z wygaśnięciem czynności jajników, zmiany metaboliczne u kobiet przyśpieszają. Po 65. roku życia ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych wynikających z zespołu metabolicznego jest już bardzo podobne u obu płci. U osób starszych oraz otyłych ryzyko wystąpienia zespołu metabolicznego jest bardzo wysokie zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn.

Czyli głównym źródłem wszystkich tych problemów, o których rozmawiamy, jest otyłość?

Bardzo często tak. Z otyłości wywodzą się inne składowe zespołu metabolicznego: nadciśnienie, cukrzyca, zaburzenia lipidowe, choć istotny wpływ mają też inne czynniki ryzyka, takie jak przewlekły stres, niedosypianie, siedzący tryb życia, niewielka aktywność fizyczna. Generalnie styl życia ma ogromne znaczenie; życie w biegu, pośpiech, brak snu, złe odżywianie – to wszystko wpływa na regulację hormonalną naszego organizmu i sprzyja powstawaniu chorób. Przykładowo: w 90 proc. przypadków nadciśnienia nie da się przypisać tylko jednej przyczynie – to suma wielu rzeczy, wśród których niedocenianym czynnikiem ryzyka jest właśnie stres. Widzimy, że u pacjentów, którzy przechodzą na emeryturę i przestają być narażeni na presję zawodową, ciśnienie często się normuje, co pozwala redukować dawki leków, czasem nawet je odstawić. To pokazuje, jak wielką rolę w przypadku naszego zdrowia odgrywa właśnie stres. Do tego dochodzą nawyki – zajadanie stresu, kompulsywne sięganie po żywność przetworzoną, słodycze, co na chwilę poprawia nastrój, bo działa poprzez układ nagrody, powodując wyrzuty serotoniny, jest jednak bardzo zgubne. Codzienne złe nawyki z czasem kumulują się i prowadzą do poważnych zaburzeń metabolicznych, często nieodwracalnych.

Załóżmy zatem, że pacjentka słyszy diagnozę: zespół metaboliczny. Co dalej? Jak będzie wyglądało leczenie?

W zespole metabolicznym nie skupiamy się na leczeniu pojedynczych elementów, tylko patrzymy na pacjenta szerzej. To niezbędne, ponieważ elementy składające się na zespół metaboliczny albo są ze sobą ściśle powiązane, albo wynikają z siebie nawzajem, dlatego leczenie musi być kompleksowe i wielodyscyplinarne. Co bardzo ważne, leczymy nie tylko rozpoznaną już chorobę (jak np. cukrzyca), ale też stany przedchorobowe (jak np. stan przedcukrzycowy). Terapia to nie tylko działania farmakologiczne, ale również niefarmakologiczne – psychologiczne, dietetyczne, fizjoterapeutyczne, leczenie ruchem.

Po zdiagnozowaniu zespołu metabolicznego konieczna jest zmiana stylu życia. Nie na chwilę, tylko na stałe. W praktyce często oznacza to pracę z psychologiem – po to, aby nauczyć się zarządzania stresem i jakościowego odpoczynku; pracę z dietetykiem – aby zdobyć wiedzę o właściwym doborze produktów spożywczych, kaloryczności, indeksie glikemicznym czy tym, jak ważne są nocne przerwy między posiłkami i opanowanie kompulsywnego jedzenia. Kluczowym elementem terapii pozostaje oczywiście aktywność fizyczna. Niestety, przez szybkie tempo życia i zawodowe obowiązki pacjenci bardzo często za mało się ruszają, a to właśnie aktywność fizyczna wpływa na insulinowrażliwość, reguluje gospodarkę węglowodanową i tłuszczową, obniża ciśnienie, redukuje masę ciała, poprawia samopoczucie. Nie mówimy o intensywnych treningach, szczególnie w odniesieniu do osób starszych – wystarczą spacery, regularne ćwiczenia, nordic walking, jazda na rowerze. Najważniejsze to dostosować ruch do możliwości i wpleść go w codzienność.

Po zdiagnozowaniu zespołu metabolicznego konieczna jest zmiana stylu życia. Nie na chwilę, tylko na stałe. W praktyce często oznacza to pracę z psychologiem – po to, aby nauczyć się zarządzania stresem i jakościowego odpoczynku; pracę z dietetykiem – aby zdobyć wiedzę o właściwym doborze produktów spożywczych, kaloryczności, indeksie glikemicznym czy tym, jak ważne są nocne przerwy między posiłkami i opanowanie kompulsywnego jedzenia. Kluczowym elementem terapii pozostaje oczywiście aktywność fizyczna.

Rozmawialiśmy wcześniej o menopauzie jako o momencie, który może sprzyjać rozwojowi zespołu metabolicznego u kobiet. Czy w takim razie hormonalna terapia zastępcza może być pomocna również w tym kontekście?

Tak. Hormonalna terapia zastępcza ma korzystne działanie, jeśli chodzi o zmniejszenie ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Jeżeli u pacjentki nie ma przeciwwskazań zdrowotnych do jej zastosowania, to zdecydowanie warto ją rozważyć – zwłaszcza jeśli menopauza występuje wcześnie, w wieku 40–45 lat. Warto wówczas jeszcze przez jakiś czas przedłużyć ochronę estrogenową. Generalnie trzymam się zasady, że jeśli coś może pomóc – i nie ma do tego przeciwwskazań – warto to pacjentkom oraz pacjentom zaproponować.

Jakie byłoby najważniejsze przesłanie dla wszystkich na koniec rozmowy o zespole metabolicznym?

Nie czekajmy na diagnozę: cukrzyca, nadciśnienie tętnicze czy na pierwszy zawał. Zespół metaboliczny nie pojawia się z dnia na dzień – rozwija się latami. To od nas zależy, czy zawczasu podejmiemy działania profilaktyczne, czy poczekamy, aż będzie za późno. I nie ulegajmy groźnemu myśleniu, że skoro „nie ma objawów, to wszystko jest w porządku”. Regularne badania, aktywność fizyczna, zdrowa dieta i radzenie sobie ze stresem to nie slogany, a konkretne narzędzia do przedłużenia życia w zdrowiu.

 


Lek. Krzysztof Urban – specjalista medycyny rodzinnej, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu i podyplomowych studiów z zakresu zarządzania ochroną zdrowia. Członek Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej i Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, a także Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. W Centrum Medycznym Enel-Med pełni funkcję zastępcy dyrektora medycznego przychodni specjalistycznych.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?