Przejdź do treści

Miejskie tężnie z paciorkowcem. „Bez żadnego nadzoru sprowadzamy sobie bombę bakteriologiczną na osiedla”

na zdjęciu: miejsca tężnia, tekst o tym, że miejskie tężnie stanowią zagrożenie bakteriologiczne - Hello Zdrowie
Miejskie tężnie z paciorkowcem. "Bez żadnego nadzoru sprowadzamy sobie bombę bakteriologiczną na osiedla" /fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Tężnie solankowe miały być spełnieniem miejskich marzeń o uzdrowiskowym mikroklimacie w zasięgu ręki. Miejscem relaksu, inhalacji i „porcji zdrowia jak znad morza”. Jednak najnowsze badania wskazują, że za tą wizją może kryć się niekontrolowane zagrożenie biologiczne. Naukowcy ostrzegają: solanka w tężniach to środowisko sprzyjające rozwojowi groźnych patogenów, które mogą zagrażać zdrowiu. Przykład z Krakowa pokazuje, że tężnie wcale nie są tak zdrowe, jak się je reklamuje.

 

 

Tężnie, wielkie drewniane konstrukcje wypełnione gałęziami tarniny, po których spływa solanka, parując i wytwarzając aerozol bogaty w mikroelementy, na dobre zagościły już w krajobrazie parków nie tylko tych w uzdrowiskach. Tylko w Krakowie działają już trzy takie obiekty, a w planach jest kilka kolejnych. Promowane jako superzdrowe, mają zapewniać zbliżony do nadmorskiego mikroklimat, co pomaga oczyścić drogi oddechowe z miejskich zanieczyszczeń, ułatwić oddychanie i przynieść ulgę alergikom.

Budowane w miejskich parkach tężnie szybko stały się ulubionym celem spacerów emerytów i mam z małymi dziećmi. Wiele osób chroni się tam przed upałem, z ulgą przyjmując chłód solanki. To także lubiane przez wszystkich miejsca relaksu i ucieczki od ulicznego zgiełku.

 

Bakterie, brak norm i kontroli

Niestety, jak pokazały badania przeprowadzone na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie, tężnie w miastach to także siedlisko bakterii, które mają się dobrze mimo wysokiego stężenia solanki. Jak wynika z badań zespołu prof. Katarzyny Wolny-Koładki, w próbkach pobranych w krakowskich tężniach w 2021 i 2022 roku wykryto m.in. pałeczkę okrężnicy (E. coli), paciorkowca kałowego (E. faecalis) oraz laseczkę zgorzeli gazowej (C. perfringens).

Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 13 kwietnia 2006 r. dotyczące wymagań, jakie powinna spełniać woda lecznicza stosowana do inhalacji, jasno wskazuje, że występowanie bakterii E. coli, E. faecalis i C. perfringens w wodzie służącej do takiej właśnie inhalacji jest niedopuszczalne. Podczas naszych badań E. coli wstępowała we wszystkich próbkach solanki a E. faecalis i C. perfringens w czerwcu 2021 i 2022 roku. Obecność bakterii E. coli, E. faecalis i C. perfringes nawet w śladowej ilości w solance jest bardzo niepokojąca” – wyjaśnia portalowi SmogLab prof. Katarzyna Wolny-Koładka.

Jak wyjaśniła badaczka, choć podczas badań nie stwierdzono, by te najgroźniejsze bakterie przedostawały się do mgiełki, którą oddychają spacerowicze, już sam fakt, że znajdują się w solance, nie powinien mieć miejsca.

„Do mgiełki przedostają się natomiast pozostałe drobnoustroje. Tak naprawdę wszystkie pozostałe, które oznaczaliśmy, czyli bakterie, gronkowce, grzyby pleśniowe. To są wszystko drobnoustroje, które u osób na przykład o obniżonej odporności mogą powodować infekcje, schorzenia, alergie” – wyjaśnia profesor Wolny-Koładka.

Skąd bakterie w solance

„Tężnie miejskie to specyficzne środowisko, które może być postrzegane jako idealny rozsadnik organizmów chorobotwórczych. To instalacja, w której roztwór solankowy krąży nawet kilkaset razy w obiegu, który nie jest całkowicie zamknięty” – tłumaczy obecność bakterii w tężni prof. Mariusz Czop z AGH.

To dlatego tężnie miejskie powinny być cały czas monitorowane i kontrolowane. A są? „Nie ma żadnych standardów, żadnych wymagań w zakresie utrzymania i monitoringu tężni. Bez żadnego nadzoru sprowadzamy sobie bombę bakteriologiczną na osiedla i do parków” – wyjaśnia.

Dodatkowo, na zanieczyszczenie solanki wpływamy także my sami: „Ludzie moczą ręce, opłukują twarz, dzieci biegają boso po niecce, do której spływa solanka. Ptaki zanieczyszczają ją odchodami. Wszystko to trafia z powrotem do obiegu tężni” – daje przykłady prof. Katarzyna Wolny-Koładka.

Jak pisze portal SmogLab, tężnie w Krakowie nie są objęte obowiązkowym monitoringiem mikrobiologicznym. Nadzorujący je Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie wychodzi z założenia, że skoro w obiegu tężni krąży solanka, to powstaje środowisko, które nie jest przyjazne bakteriom.

Średnie zasolenie wody w obiegu powinno wynosić 16-19 proc. Jak zapewnia Łukasz Pawlik z krakowskiego ZZM, kontrolerzy sprawdzają, czy ten poziom jest utrzymywany, nie badają natomiast solanki pod kątem zanieczyszczeń, bazując na badaniach firmy dostarczającej solankę z odwiertu „Korona” w miejscowości Zabłocie na Śląsku Cieszyńskim.

Takiemu podejściu sprzyjają obowiązujące w Polsce przepisy, które lokują tężnie wśród urządzeń lecznictwa uzdrowiskowego. Dlatego w miejscowościach o takim statusie podlegają one bardzo rygorystycznym normom sanitarnym i kontrolnym. Tężnie w miastach takich jak Kraków takiego statusu nie mają, uważane są więc za zwykłe obiekty rekreacyjne – za szczególny rodzaj fontanny.  

Tężnia – trochę inna fontanna

Koszty utrzymania miejskich tężni nie są małe. W Krakowie, jak podaje nadzorujący ich pracę Zarząd Zieleni Miejskiej, jedna tężnia kosztuje w ciągu roku ok. 100 tys. zł. To przede wszystkim koszt wymiany solanki, która jest robiony raz do roku. Niemałe kwoty pochłaniają też serwisy urządzeń pompujących solankę, które w zasolonym środowisku szybciej się zużywają. Jak tłumaczą urzędnicy, przed sezonem zbiornik i wszystkie rury są przepłukiwane wodą o odpowiedniej temperaturze, a później wypełniane nową solanką. Robi się to raz, bo koszty takiej operacji są wysokie, a przepisy nie nakazują inaczej.

 

Kościół w Rabce z widokiem na Tatry- Hello Zdrowie

Większa kontrola tężni

W Krakowie po doniesieniach medialnych na temat bakterii zdecydowano, by w najbliższym czasie zainstalować w tężniach lampy UV, które mają sterylizować solankę. Nie ma jednak pewności, czy będzie to skuteczne.

Prof. Wolny-Koładka nie jest do tego przekonana: „Według mojej najlepszej wiedzy nie istnieją badania mające udowadniać to, że instalowanie lamp UV i naświetlanie nimi solanki przełoży się na to, że zostanie ona w jakiś sposób wysterylizowana. Nie mogę się zatem odnieść do tej kwestii” – mówi SmogLabowi. Według prof. Czopa powinno się raczej zastosować filtry, które będą usuwać bakterie z solanki.

Czy zastosowane działania coś zmienią, będziemy wiedzieć za jakiś czas, kiedy oceniona zostanie ich skuteczność. A na razie, jak zaleca prof. Czop, lepiej może wstrzymać się z hurraoptymistycznym reklamowaniem tężni jako idealnego zamiennika morskiego mikroklimatu.

„Jeśli byłaby to prawdziwa tężnia z solanką bogatą w składniki lecznicze, w uzdrowisku lub terenie, gdzie mamy doskonały stan powietrza i środowiska, to taka reklama z lekkim przymrużeniem oka jest uprawniona. Tak może być w przypadku najsłynniejszego Ciechocinka oraz uzdrowisk ze słoną wodą leczniczą jak m.in. Iwonicz, Kołobrzeg, Rymanów, Szczawnica i Ustroń lub Rabka, ale w tym przypadku raczej w sezonie letnim. Natomiast w przypadku tych miejskich instalacji tężniowych to niestety zbyt daleko idąca narracja” – przyznaje prof. Czop.

 


Źródła: SmogLab, Stanisław Bodziacki and Katarzyna Wolny-Koładka, Microbiological Contamination of Brine Feeding a Closed-Cycle Graduation Tower and Its Potential Human Exposure, Processes, 2023 [dostęp: 3.05.2025 r.]

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?