Przejdź do treści

„Nie godzimy się na takie warunki. To sytuacja niebezpieczna dla pacjentów”. Niemal wszyscy chirurdzy odeszli ze szpitala w Opolu

Korytarz szpitalny- Hello Zdrowie
Lekarze zwolnili się jednego dnia źródło: Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Zawieszenie planowych operacji i chaos organizacyjny: tak najkrócej można opisać sytuację panującą na oddziale chirurgicznym Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Dzieje się to po tym, jak wszyscy lekarze zwolnili się w trybie natychmiastowym. „Nie godzimy się na takie warunki. To sytuacja niebezpieczna dla pacjentów” – mówią. Mimo wznowienia przyjęć, nadal są poważne braki kadrowe.

„Nie jesteśmy w stanie obsadzić dyżurów, bo nas jest za mało”

W połowie maja lekarze oddziału chirurgicznego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu rozwiązali umowy o pracę w trybie natychmiastowym. Z tego powodu placówka musiała zawiesić wykonywanie operacji. Mimo że 27 maja wznowiła planowane przyjęcia, to jednak braki kadrowe cały czas są palącym problemem szpitala.

Brak rąk do pracy nie jest jednak niczym nowym w opolskiej placówce. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, kryzys kadrowy ten trwa od lat, o czym miała wiedzieć prezeska szpitala. Lekarze sukcesywnie odchodzili z placówki. Jednak w połowie maja doszło do eskalacji: wtedy to pozostali chirurdzy złożyli wypowiedzenia.

Powodem miała być zmiana trybu pracy polegająca na tym, że jeden lekarz dyżuruje na miejscu, a drugi pod telefonem. Chirurdzy nie zaakceptowali proponowanych zmian, tłumacząc, że lekarz dyżurujący na oddziale musi wtedy pracować podwójnie ciężko. A nawet potrójnie, bo popołudniami jest zobligowany do udzielania konsultacji chirurgicznych pacjentom przebywających na SOR. Taka wielozadaniowość byłaby niemożliwa. Wskazywali, że „nie godzą się na takie warunki i, że to sytuacja niebezpieczna dla pacjentów”. 

Zostaliśmy wezwani do dyrekcji i powiedzieliśmy, że przy tej obsadzie kadrowej nie jesteśmy w stanie obsadzić dyżurów, bo nas jest za mało. Nie można też nikogo zmusić do pracy dłuższej niż 48 godzin, bo jest to niezgodne z prawem. Można jedynie ludzi do tego dobrowolnie zachęcić, ale to leży po stronie zarządzającego szpitalem, a nie oddziałem”- przytacza wypowiedź jednego z lekarzy „Wyborcza”

Jak informuje dziennik, władze placówki przekonywały, że „taki system pracy jest niezbędny do zapewnienia ciągłości opieki nad pacjentem i jest też stosowany w innych szpitalach regionu oraz w jednym z oddziałów naszego szpitala”. 

Nie chcą pracy za 5 tys. na dobę

Szpital w efekcie ogłosił konkurs na objęcie etatu lekarza w szpitalu. I próbował skusić kandydatów bardzo wysoką stawką: 5 tysięcy za 24 h godziny pracy. Jednak to nie zdało się na nic. Żaden z lekarzy, który odszedł, nie zdecydował się wrócić.

Na tę chwilę oddział chirurgiczny pracuje pod nadzorem ordynatora, dr. Zbigniewa Szczepanowskiego, który ma do dyspozycji jednego lekarza i trzech rezydentów.

„Nie ukrywamy, że sytuacja jest nagła i jest dla nas zaskoczeniem. Dlatego obecnie skupiamy się na szybkim przeorganizowaniu pracy szpitala, tak aby pacjent w minimalnym stopniu odczuł konsekwencje sytuacji” – podały władze szpitala w oficjalnym komunikacie

źródło: Gazeta Wyborcza

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.