Przejdź do treści

„Tego, czego doświadczysz z tym urządzeniem, nie próbuj osiągać z żywym człowiekiem”. Patrycja Wonatowska o seksie przyszłości

Patrycja Wonatowska / Archiwum prywatne
Patrycja Wonatowska / Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Ma mózg jak człowiek i może wchodzić w interakcje. Ma przełącznik na 'tryb rodzinny’ i 'tryb erotyczny'” – w ten sposób jakiś czas temu reklamował swojego seksrobota Samantę jego twórca, Arran Lee Squire. Czy „ożywione” lalki, teledildonics i „inteligentne” masturbatory to kierunek, w którym zmierza nasza aktywność seksualna? O tym, jak będziemy bawić się w łóżku za 10-20 lat, rozmawiamy z seksuolożką kliniczną i edukatorką seksualną Patrycją Wonatowską.

Małgorzata Germak: Żeby rozmawiać o przyszłości, najpierw warto powiedzieć parę rzeczy odnośnie teraźniejszości. Jak wygląda seksualność Polaków? Co aktualnie lubimy w łóżku?

Patrycja Wonatowska: Nasze podejście do seksualności zmienia się poprzez fakt, że w ogóle o tym mówimy. I mówimy coraz więcej. A to przynosi realne zmiany i przekuwa się w czyny. Okazuje się, patrząc na społeczeństwo, że istnieje spora grupa osób, która nie uprawia seksu wyłącznie w piątek wieczorem, pod kołdrą i ze zgaszonym światłem, od lat w tej samej pozycji i według sprawdzonego harmonogramu. Ludzie chcą eksplorować. I to jest dobre. Obecnie mamy dużo większy dostęp do pornografii, większe możliwości zobaczenia, kto i jaki seks uprawia. To przekłada się na chęć eksplorowania, a wiedza, którą zyskujemy, daje nam możliwości, żeby coś zmienić, poszukać nowych doznań, rozwiązań w łóżku, doświadczyć czegoś porywającego, świeżego. Z drugiej strony w dzisiejszych czasach, poprzez niezwykle łatwą dostępność i wszechobecność seksu, coraz częściej pojawia się problem uzależnień, zarówno od czynności seksualnych, jak i doświadczanych emocji. To, że seks przestał być tematem tabu, z jednej strony polepsza więc nasze życie seksualne, ale z drugiej – może stwarzać zagrożenia.

Według raportu prof. Izdebskiego aktywność seksualna Polaków spada, również dane z USA potwierdzają tę tendencję: osoby w wieku 20-24 lata uprawiają seks rzadziej niż ci urodzeni w latach 70. i 80. będąc w ich wieku. O czym to świadczy?

To pokazuje, że seks staje się wręcz przereklamowany. Nagle uświadamiamy sobie, jak często inni to robią i zaczynamy rozważać, czy sami jesteśmy dobrzy w tej dziedzinie, czy uprawiamy go wystarczająco często i wystarczająco efektywnie. Widać też tendencję do dążenia do jakiegoś założonego ideału. Wymagamy od siebie bycia doskonałymi. Jeżeli taka nie jestem, łatwiej z czegoś rezygnuję, odpuszczam, poddaję się. Dlatego niektórzy wolą ograniczyć swoją aktywność seksualną. Z kolei podejście młodych ludzi do seksu zależy w dużej mierze od sposobu, w jaki zostali wychowani. To, czy doświadczali zakazów i nakazów, czy otaczały ich społeczne reguły narzucające, jak ma wyglądać ich życie intymne, może się manifestować pójściem w skrajności. Takie niepodejmowanie kontaktu seksualnego jest elementem bycia osobą inną, odmienną, zaznaczającą swoją postawę. Wiele rzeczy może się nałożyć na to, że część osób tego seksu nie uprawia – trzeba mieć tego świadomość. Do tego coraz więcej mówimy o aseksualności, bo przecież nie wszyscy muszą czuć pociąg seksualny. Mamy spory wachlarz opcji i możemy wybierać spośród tego, co jest nam aktualnie najbardziej potrzebne.

Cały czas jesteśmy bombardowani naciskami – trzeba uprawiać seks, to zdrowe dla ciała i psychiki, w każdym 'normalnym' związku przecież uprawia się seks. Ta presja wielu osobom potrafi wyrządzić krzywdę. Trzeba zrozumieć, że nasze życie seksualne to nie tylko sam akt i penetracja

W świecie idealnym każdy robiłby w łóżku to, co jest dla niego najlepsze – czyli uprawiał seks, z kim chce i jak chce, lub wcale go nie uprawiał, nie oglądając się na tendencje. W rzeczywistości jednak nie zawsze tak jest. Czujemy presję?

Zdecydowanie tak. Niejednokrotnie w swoim gabinecie słyszę: „Wiem, że muszę uprawiać seks, ale bardzo mi się nie chce”. Taka osoba w danym momencie życia może być tym zmęczona albo samotna, nie być w związku, albo jej partner wyjechał. Opcji, że akurat ktoś nie uprawia seksu i przyczyn tego może być bardzo dużo. Jednocześnie cały czas jesteśmy bombardowani naciskami – trzeba uprawiać seks, to zdrowe dla ciała i psychiki, potrzebne, w każdym „normalnym” związku przecież uprawia się seks. Ta presja wielu osobom potrafi wyrządzić krzywdę. Im więcej jest rzeczy, które mogą sprawić, że w tym obszarze będę się czegoś bać, tym większe prawdopodobieństwo, że będę tego unikać. Tymczasem trzeba zrozumieć, że nasze życie seksualne to nie tylko sam akt i penetracja. To nie jest ilość zbliżeń, samo zaspokojenie niskich potrzeb, tylko wszystko przed i po, emocje, uczucia, bliskość, intymność. Istotne jest, w jaki sposób podchodzimy do naszej seksualności, czy jesteśmy zaznajomieni z tym obszarem swojego życia, czy rozumiemy siebie i swoje potrzeby. Sporą trudnością w aspekcie tego, o czym rozmawiamy, jest fakt, że ludzie w społeczeństwie stają się coraz mocniej odizolowani i odseparowani od siebie nawzajem. Intymny, bliski kontakt z drugim człowiekiem zamiast wzbudzać miłe i pozytywne odczucia, często powoduje strach, przerażenie, panikę. Dlatego niektórym łatwiej jest otaczać się murem ochronnym, żeby mieć kontrolę i móc normalnie funkcjonować.

Jakie mamy potrzeby seksualne i jak one będą się zmieniać? Jak może wyglądać nasza przyszłości w sypialni?

Nie robiliśmy badań na ten temat, ale to widać (a także z z rozmów międzygabinetowych wnioskuję), że jest coraz większe zainteresowanie nowymi technologiami i zabawkami. Mamy do nich dostęp i możemy sprawić, że w naszej sypialni scenariusze nabiorą kolorów. Tu warto uważać – wprowadzając jakąś różnorodność do życia seksualnego, pamiętajmy, że powiedzenie „a” nie oznacza, że musimy powiedzieć od razu „b„, „c” i dalej. Normalny, zwykły seks też jest wystarczająco dobry. Możemy czerpać przyjemność i satysfakcję z tego, co mam tu i teraz, a nowoczesne gadżety traktować jako opcję. Seks przyszłości to nowe możliwości, jeżeli tylko będziemy podchodzić do tego z założeniem, że jest to wachlarz potencjalnych rozwiązań, a nie zaułek, z którego już nie ma odwrotu.

Idąc dalej, nasze potrzeby zmieniają się, zmierzamy w kierunku uprawnia seksu wirtualnego i na odległość, bez dotykania się nawzajem. Z jednej strony to się świetnie sprawdza w sytuacjach, w których ludzie coraz częściej wyjeżdżają i długo się nie widzą. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom ta intymność i bliskość nadal może być podtrzymywana. Gorzej, gdy za bardzo skupiamy się na tym obszarze i będzie to jedyny rodzaj aktywności seksualnej, jaki podejmujemy. Nagle okaże się, że w życiu prawdziwym zacznę mieć trudności, żeby nawiązać relację z drugim człowiekiem.

Na opakowaniu gadżetów i zabawek erotycznych powinna znaleźć się informacja: tego, co doświadczysz z tym urządzeniem, nie próbuj osiągać z żywym człowiekiem. Chodzi o to, żeby ludzie nie mieli takiego podejścia – z wibratorem jest mi cudownie i tego samego wymagam od partnera, a skoro się nie udaję, decyduję się zostać sama ze swoim wibratorem

Na opakowaniu tych gadżetów i zabawek erotycznych powinna znaleźć się informacja: tego, czego doświadczysz z tym urządzeniem, nie próbuj osiągać z żywym człowiekiem. Chodzi o to, żeby ludzie nie mieli takiego podejścia – z wibratorem jest mi cudownie i tego samego wymagam od partnera, a skoro się nie udaję, decyduję się zostać sama ze swoim wibratorem. Na razie seks przyszłości trochę jawi mi się jako fast food, to znaczy ma być szybko, sprawnie, łatwo. Dlatego te innowacyjne technologie zyskują na popularności. Ale żeby nie było, że jestem przeciwniczką – uważam tylko, że warto mówić też o zagrożeniach. W nowych seks-technologiach widzę duży potencjał. Osoby, które pozostają na przykład w unieruchomieniu, mają jakieś niepełnosprawności ruchowe albo są w izolacji choćby przez pandemię, mogą z takich udogodnień w łóżku korzystać.

Pokolenie Z i millenialsi intensywnie funkcjonują w sieci, w świecie wirtualnym. Jak to wpłynie na ich życie seksualne? Czy w związku z tym mogą mieć deficyty, problemy w nawiązywaniu kontaktów w rzeczywistości?

Owszem, może to pójść w tę stronę. Młodym ludziom fajnie byłoby najpierw pokazać, jak budować poczucie własnej wartości. W swoim gabinecie widzę, że seksem regulujemy swoją atrakcyjność i poczucie wartości. Własną opinię o sobie budujemy w oparciu o to, czy ktoś nas chce, z iloma osobami podejmujemy kontakty seksualne. Widać też, że wiele młodych osób ma trudność ze wskazaniem, czego w danym momencie potrzebują, np. mam duże napięcie seksualne, więc mam potrzebę uprawiać seks, a innym razem mogę potrzebować się przytulić. Fantastycznie byłoby, gdy edukacja seksualna w naszym kraju działała. Młode pokolenia powinny być uzbrojone w wiedzę i narzędzia do znajdowania równowagi w swoim życiu, w tym intymnym i seksualnym. Tymczasem nadal mamy podejście albo-albo, czyli zastępujemy jeden rodzaj seksu drugim, zamiast uzupełniać i ubarwiać.

Czy gadżet erotyczny może zagrozić relacji? Odpowiada Katarzyna Koczułap

Dużą popularnością cieszyły się podczas pandemii gadżety erotyczne typu teledildonics. Co to jest?

Teledildonics umożliwiają uprawianie seksu na odległość. To nowoczesne wibratory i masturbatory, które możne podłączyć do internetu i sterować nimi za pomocą smartfona z drugiego końca świata. I faktycznie osobom, które zostały rozdzielone przez epidemię, będącym na kwarantannie czy po prostu zwyczajnie od siebie oddalonym, bo jedno na przykład musiało wyjechać do pracy na pół roku, takie gadżety mogą się bardzo przydać. Jeśli będziemy z tego umiejętnie korzystać i czujemy taką potrzebę, dzięki teledildonics możemy podtrzymywać ze sobą kontakt seksualny. Jajka czy wibratory, gdzie jedna osoba nadaje przez aplikację rytm i moc, z jaką to urządzenie będzie działało, czyli totalne personalizowanie sprawia, że nie są to zwykłe zabawki erotyczne. To coś więcej, zawierają komponent indywidualnego języka pary, osób, które podejmują taką aktywność.

Co jeszcze dają nam nowe technologie?

Z pewnością dają więcej możliwości odkrywania własnego ciała i seksualności, zwłaszcza kobietom i osobom z żeńskimi narządami. Nowoczesna sekstechnologia może być dla nich bardzo rozwijająca. O ile kulturowy trend wśród mężczyzn i osób z penisami przyzwala na dotykanie się, masturbowanie, to u kobiet jest tego dużo mniej. Więcej niż kiedyś, ale nadal za mało. Dlatego warto jest eksplorować własne ciało właśnie poprzez dotykanie go za pośrednictwem, np. wibrującego jajeczka, jeśli nie czujemy się na siłach od razu pójść na głębiny i dotykać się palcami. Seksgadżety wiele ułatwiają i dają duże pole manewru. I to też na pewno jest kierunek, w którym seks w przyszłości zmierza.

Dzięki teledildonics możemy podtrzymywać ze sobą kontakt seksualny. Jajka czy wibratory, gdzie jedna osoba nadaje przez aplikację rytm i moc, z jaką to urządzenie będzie działało, czyli totalne personalizowanie sprawia, że nie są to zwykłe zabawki erotyczne

Mamy też cyberseks…

No tak, skoro mówimy o seksie przyszłości, to nie sposób pominąć cyberseksu. Tu kluczowe jest, żeby ludzie mieli możliwość robić to bezpiecznie. Choć są specjalne do tego kanały w internecie, nadal zdarza się wkradanie do naszych komputerów i hakerstwo, a to może być ograniczające i zniechęcające do takiego rodzaju aktywności seksualnej. A na pewno jest to kolejna odsłona  tego, jak będzie rozwijać seks w przyszłości. Technologie dają możliwości, żeby wprowadzać do naszego życia seksualnego nowe możliwości – na przykład, żeby się nie widzieć, ale słyszeć, poczuć. Jakie by to nie były gadżety czy technologie, to pozwalają doświadczyć czegoś więcej niż do tej pory. To może być jeden z elementów, które dają możliwości odkrywania seksu innymi zmysłami niż zazwyczaj. Więc dlaczego nie spróbować? Martwisz się o swoją prywatność i bezpieczeństwo podczas uprawiania seksu przez kamerkę? Może dobrze byłoby np. w tym czasie założyć maskę na oczy i to też potraktować jako dodatkowy element podkręcający nastrój i wprowadzający zmiany.

Jak wyglądają najnowsze trendy? Jakie gadżety zyskają miano erotycznych zabawek przyszłości?

Jedną z takich rzeczy są już od jakiegoś czasu gorąco komentowane sekslalki i seksroboty, z którymi można doświadczyć intymnych doznań. Te najnowocześniejsze są podobne w dotyku do ludzkiego ciała, bo używa się materiałów, które imitują ludzką skórę. Zamawiając takiego robota można wybrać kolor oczu, wielkość ust, kolor i długość włosy, wielkość biustu, penisa. Tu robią się spore możliwości. Ale znów muszę wspomnieć o ciemnej stronie mocy – nieumiejętne używanie takich technologii może prowadzić do jeszcze większego wyobcowania i odseparowania od społeczeństwa. Wybieramy sobie kogoś pod nasze fantazje, życzenia i wyobrażenia, a w życiu realnym możemy mieć trudność w znalezieniu odpowiedniej osoby. Takie seks-roboty oczywiście to jakaś wizja przyszłości, bo one na razie ciągle sporo kosztują. Jednak niewątpliwie tam zmierzamy i do tego dążymy w seksie: doświadczanie czegoś, co jest inne, odmienne, wyjątkowe. W tej przestrzeni pornograficznej ciągle pojawiają się nowe trendy, filmy, sposoby rozładowywania napięcia – pomysłowość ludzka przestaje mieć granice. I będzie tego tylko więcej.

Rozwija się też VR – virtual reality, rozszerzona rzeczywistość. Jakie potrzeby zaspokaja?

To odpowiedź na to, jak wiele osób woli realizować swoje potrzeby seksualne bez wchodzenia w relację i dotykania drugiego człowieka. I tak osoba, która ma nadwrażliwości, w jakimś stopniu źle się z czymś czuje, albo kontakt z drugim człowiekiem nadmiarowo jest dla niej zbyt dużym obciążeniem, odnajdzie się w erotycznej wirtualnej rzeczywistości. Również osoby z niepełnosprawnościami z powodzeniem mogłyby z tego korzystać. To pozwalałoby im swoją seksualność eksplorować.

Czy seks bez dodatków, taki „pure”, wyjdzie z mody?

Trudno powiedzieć na 100 proc., że tak się stanie, można jedynie się pozastanawiać i poprzewidywać. Mamy aplikacje do tego, żeby znaleźć osobę do seksu. Mamy możliwość wejścia do internetu i zobaczenia filmu porno. Mamy zabawki erotyczne, które umożliwiają nam bez większego wkładu zarówno emocjonalnego, jak i psychicznego, doprowadzić się do orgazmu. Dlatego nie można wykluczyć, że coraz bardziej będziemy się skupiać na tym szybkim i dostępnym seksie, a nie na angażującym, ważnym, który wymaga jakiejś pracy i nas w tym. Uważam, że warto podkreślać to zaanagażowanie – zabawka erotyczna czy najlepszy robot świata nie da nam tego, co może dać drugi człowiek.

Jak zatem korzystać z tych technologii, żeby sobie nie zaszkodzić?

Traktować je jako dodatek, a nie jako podstawę. Pretensja do partnera w stylu: „Ty nie potrafisz mnie tak zaspokoić, jak mój wibrator” nie jest fair. Nie tędy droga. Pamiętajmy – to ma być różnorodność, zabawa, fun, a nie karta przetargowa dla którejś z osób. Również filmy pornograficzne traktujmy jako możliwy scenariusz albo jako inspirację, a nie jako odzwierciedlenie tego, co sam w sypialni muszę zrobić, żeby moje życie seksualne było satysfakcjonujące. Mówiłyśmy, że pandemia zwiększyła zainteresowanie różnymi gadżetami, ale też przez to dostrzegliśmy, jak można pójść na łatwiznę. Zamiast pogłębić zaangażowanie i skupić się na rozmowie z drugą osobą, wystarczy, że użyję zabawki i na chwilę będę mieć zamieciony problem pod dywan. Możemy mieć dużo rzeczy na szybko, na już, ale nie możemy mieć drugiego człowieka na tych zasadach.

Jeszcze jakaś rada?

Dostrzegajmy te zagrożenia, miejmy świadomość, jak korzystać z udogodnień, aby nam kolorowały, a nie niszczyły życie seksualne, czerpmy z różnorodności i bądźmy otwarci na nowe doświadczenia. Eksplorujmy, działajmy, ale też pamiętajmy, co jest podstawą seksualności – to bliskość i intymność z drugim człowiekiem albo z sobą samym. Zabawki niech będą więc dodatkiem, urozmaiceniem, ale nie zapominajmy o tym, że nic z tego nie równa się z dotykiem ciała drugiej osoby, z błyskiem w jej oku, gdy między wami zaczyna dziać się chemia.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: