Przejdź do treści

Polki nie wiedzą, gdzie włożyć tampon i mylą krocze z szyjką macicy. Ginekolożka Marta Wójcik postanowiła im wszystko wytłumaczyć przy pomocy rysunków

Polki nie wiedzą, gdzie włożyć tampon i mylą krocze z szyjką macicy /fot. Pexels
Polki nie wiedzą, gdzie włożyć tampon i mylą krocze z szyjką macicy /fot. Pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Czy mocz wypływa pochwą? Ile otworów mamy „tam na dole?” – to pytania, które na pewno choć raz w życiu zadało sobie wiele z nas, ale rzadko kiedy wypowiadamy je na głos. Ginekolożka Marta Wójcik zadaje je na swoim profilu na Instagramie @marta_lekarzkobiet i odpowiada w formie urzekających w swojej prostocie rysunków.

 

Ewelina Kaczmarczyk: Przychodzi do ciebie pacjentka i…?

Marta Wójcik: I jeśli wyczuwam, że prosty rysunek pomoże mi szybciej przekazać mi informacje, wyjmuję kartkę papieru, biorę do ręki długopis i szkicuję. To świetnie się sprawdza, gdy młodym pacjentkom chcę wytłumaczyć, w jaki sposób aplikować tampon, czy w szybki sposób wyjaśnić im ich budowę anatomiczną. Obraz ma większą moc niż słowo mówione.

Skąd wziął się pomysł, żeby te rysunki przenieść do sieci?

Zaczęło się od tego, że opublikowałam na swoim profilu na Instagramie rysunek, który wyjaśniał, czym jest hymen i gdzie się znajduje. Później narysowałam gruczoł piersiowy i napisałam, że brodawka sutkowa to tak naprawdę nie jest sutek i że jest nim cała pierś. Oba posty wywołały bardzo pozytywną reakcję. Pisały do mnie zarówno zachwycone 16-latki, jak i 40-latki, które były w szoku, że dopiero teraz się o tym dowiedziały.

Łatwo mi jest wziąć komórkę do ręki i narysować coś palcem. A że to miało to tak dobry odbiór, to poszłam za ciosem i stworzyłam cykl #ciałobook.

Marta Wójcik /fot. archwium prywatne

Marta Wójcik /fot. archwium prywatne

Ale nie wszystkie reakcje były tak entuzjastyczne.

Wiadomość, która najbardziej zapadła mi w pamięć to ta, w której jedna z kobiet napisała, że moje rysunki są dla „głupich istot” i pytała, „co one w ogóle robiły na biologii”. Odpowiedziałam, że rozumiem, że ktoś może nie rozumieć np. tego, gdzie jest cewka moczowa, bo ja jestem nogą z historii i też wielu rzeczy nie wiem i nie rozumiem. Staram się nie wdawać w takie dyskusje, tylko pokazywać, że niewiedza i zadawanie pytań to żaden wstyd.

Jakie jeszcze informacje na twoim profilu zaskoczyły twoje obserwatorki?

Od kiedy zaczęłam rozpowszechniać temat nacięcia krocza, często okazywało się, że nie wiemy tak naprawdę, gdzie ono jest. To, co mnie bardzo zaskoczyło, to to, że często słyszałam, że pacjentki przed porodem wykonują masaż szyjki macicy, myśląc, że to jest krocze. A to są dwa osobne narządy.

Kolejna rzecz to budowa jajników i jajowodów, która nawet często jest błędnie przedstawiona w podręcznikach od biologii. Końcowa część jajowodu jest narysowana w ten sposób, jakby jajnik do niego przylegał, jakby były ze sobą zespolone. Kiedyś zrobiłam rysunek, na którym pokazałam, jak to naprawdę wygląda – że jest przestrzeń pomiędzy nimi. Jest on wciąż komentowany przez moje obserwatorki.

Najlepiej walić prosto z mostu – bez śmiechów, bez pokazywania, że to temat tabu. (...) Siedząc w domu przed ekranem telefonu, łatwiej się zmierzyć z pewnymi rzeczami

Dlaczego my, Polki, tak słabo znamy swoją anatomię i mamy problem z tym, żeby o niej rozmawiać?

Układ moczowo-płciowy jest w Polsce tematem tabu. Jesteśmy w stanie nazwać narządy czy części ciała z innych układów w organizmie, np. serce, głowę czy rękę. Natomiast na narządy płciowe wymyśla się jakieś niestworzone nazwy.

Kiedyś byłam świadkiem, kiedy mały, może 3-letni, chłopiec drapał się między nogami na placu zabaw. Jego mama krzyknęła wtedy: „Ojej, Wojtuś, co ty robisz?”. Był bardzo zakłopotany, jakby zrobił coś złego. A on po prostu się drapał – tak samo jak po karku czy uchu!

Często się też zdarza, że rodzice uciekają w rozmowach z dziećmi od tematu budowy intymnych części ciała.

Dokładnie. Oni prawdopodobnie zostali identycznie wychowani i w ich domach też był to temat tabu, nikt ich nie uświadamiał. I teraz tak samo wychowują swoje dzieci. Od początku nam się wmawia, że narządy płciowe są narządami wstydu. Nic dziwnego, że później, jako dorośli, też mamy opory.

Do tego dochodzi kiepska edukacja.

Tak. Ktoś kiedyś skomentował mój rysunek, mówiąc, że to przecież wszystko było w piątej klasie podstawówki. A ktoś inny odpowiedział: ok, było, ale wtedy w ogóle się nie zwracało uwagi na te rysunki, a później często już się do tego nie wracało. Inna osoba napisała, że ze względu na to, że chodziła do klasy humanistycznej w liceum, to biologię miała tylko w pierwszej klasie i potem już kompletnie nie było mowy o anatomii.

Mamy spory problem z tym, żeby nauczyciele i nauczycieli mówili o anatomii wprost i bez wstydu. Mnóstwo osób pisało do mnie w wiadomościach, że na wychowaniu do życia w rodzinie pytali wprost nauczycieli o swoją anatomię, jednak oni uciekali od tego tematu. Zdarzało się też, że pani prowadząca zajęcia sama się zawstydziła.

Tampon z jogurtem na infekcje intymne? Ginekolog mówi nam, czy skorzystanie z rady krążącej w internecie może przynieść ulgę

“Mimo, że dobrze mi szła biologia w szkole, odkryłam gdzie jest pochwa dopiero po rozpoczęciu współżycia. Wcześniej były lata nieudanych prób wkładania tamponu i wielka frustracja” – tak napisała jedna z twoich obserwatorek, podkreślając, że gdyby rysunki na instrukcji były takie jak twoje, z pewnością poszłoby jej lepiej. Być może w temacie kobiecej budowy ciała na siłę chcemy być poważni, podczas gdy bardziej bezpośrednie podejście wyszłoby nam wszystkim na dobre. 

Dokładnie. Najlepiej walić prosto z mostu – bez śmiechów, bez pokazywania, że to temat tabu. Warto też cały czas ludzi oswajać z tym tematem – poprzez informacje przekazywane na portalach internetowych czy na Instagramie. Siedząc w domu przed ekranem telefonu, łatwiej się zmierzyć z pewnymi rzeczami. Nie ma takiego wstydu, jak wtedy, kiedy na przykład słuchają nas koleżanki i koledzy w klasie.

Widziałam, że w swoich postach na Instagramie często używasz słowa „cipka”. Zdarza ci się też nim operować w swoim gabinecie?

Przeważnie mieszam nazwy anatomiczne i bardziej swobodny, potoczny język. Natomiast już nieraz zdarzyło mi się, że weszła pacjentka i mówiła bardzo bezpośrednio – że coś stało się z jej cipką. Wtedy od razu wchodzę w język, którego ona używa.

Myślisz, że słowo „cipka” powinno wkroczyć do gabinetów ginekologicznych?

Tak, pod warunkiem, że pacjentka sobie tego życzy i czuje się z tym komfortowo. To słowo nadaje całej wizycie swobodę i sprawia, że pacjentki się otwierają, i można uzyskać od nich dużo więcej informacji.

Co możemy same zrobić, żeby lepiej poznać budowę swoich intymnych części ciała?

Przede wszystkim musimy chcieć ją poznać. Uświadomić sobie, że to części ciała, które zasługują na oswojenie. Czytać, oglądać rysunki, porównywać. Wziąć lusterko do ręki i dokładnie popatrzeć, co gdzie się znajduje. Czasem nawet robimy to w gabinecie – szczególnie jeśli pacjentka nich chce zobaczyć swój hymen albo nauczyć się wkładać kubeczek menstruacyjny czy tampon. Warto więc poprosić o pomoc ginekologa.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.