Przejdź do treści

„Zmień sposób w jaki się masturbujesz, a zmienisz swoje życie”. Jak nauczyć ciało reagowania na przyjemność, mówi seksuolożka Izabela Dziugieł

„Zmień sposób w jaki się masturbujesz, a zmienisz swoje życie”. Jak nauczyć ciało reagowania na przyjemność mówi seksuolożka Izabela Dziugieł Istock.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Wiemy, czym jest przyjemność na poziomie głowy. Ale już na poziomie doświadczenia „tu i teraz”, naprawdę trudno jest czasami jej doświadczyć. Bo to oznacza, że muszę przestać myśleć, a przenieść uważność na ciało – mówi Izabela Dziugieł – psycholożka, psychoterapeutka, seksuolożka, pracująca również z ciałem.

 

Nina Harbuz: Co to jest seksuologiczna praca z ciałem?

Izabela Dziugieł: To odkrywanie barier w ciele, które utworzyły się podczas naszego życia, często na bardzo wczesnym etapie. Sprawiają, że jesteśmy odcięci od przeżywania przyjemności i jakichkolwiek doznań w ciele. W czasie seksuologicznej pracy z ciałem szukamy tych barier, które sprawiają, że – użyję teraz dziwnego sformułowania – nie jesteśmy żywi lub ożywieni. Osoby, które trafiają do mojego gabinetu, określają to jako brak czucia w ciele. „Nic nie czuję” – to komentarz, który bardzo często słyszę.

Trudno w te słowa uwierzyć.

Bo nie jest prawdą, że te osoby nie czują, tylko często nie mają dostępu do czucia w ciele. Oczywiście, trzeba najpierw wykluczyć neurologiczne czynniki, które mogą sygnalizować chorobę. Najczęściej jednak, osobom, które do mnie trafiają, brak jest słów, żeby opisać to, co dzieje się w ich ciele. Innym razem to odcięcie od ciała wywołane jest traumą, której doświadczyli. I nie mówię tylko o traumie przez duże „T”, jak przemoc czy nadużycia seksualne. Mam na myśli traumę, która wiąże się z brakiem dobrej uwagi czy doświadczania dobrych rzeczy w życiu. To może być brak opieki ze strony rodziców, ale też brak emocjonalnego zatroszczenia się z ich strony.

Przyjęło się uważać, że jak dziecko ma dach nad głową, nie jest głodne, a jeszcze do tego chodzi na dodatkowe zajęcia i ma możliwość wyjechać na wakacje, to jest szczęśliwe. A dużo ważniejsza jest uważność na dziecko, jego potrzeby emocjonalne, respektowanie tych potrzeb, tłumaczenie mu świata. Gdy tego brak, mały człowiek zaczyna się uczyć, że jest nieważny. Niedawno miałam taką klientkę – 30-kilkuletnią kobietę, która spycha swoje potrzeby w kąt, uważa, że jej marzenia są nieważne. Związany z tym smutek powoduje w niej ból emocjonalny, objawiający się bólem w ciele.

Do emocji czasem najłatwiej dotrzeć przez ciało.

Bo one tam mieszkają. Gdy cały czas czujemy ból emocjonalny, to uczymy się go odcinać. Można to zrobić na poziomie głowy, ale on i tak zostaje w ciele. Pracując seksuologicznie z ciałem trzeba dotrzeć do tego, co jest treścią tego bólu.

Dla bardzo małej ilości Polek seks jest przyjemnością i sposobem na wyrażenie siebie

Ale dlaczego ta praca odbywa się na poziomie seksuologicznej pracy z ciałem?

Najczęściej pracuję z kobietami i to, z czym zwykle się zgłaszają, związane jest z odczuwanym bólem w pochwie albo bólem podczas stosunku. Z czasem okazuje się, że ten ból jest jedynie objawem, a prawdziwy ból związany jest z emocjami.

I na czym polega ta seksuologiczna praca z ciałem?

Podam przykład. Przychodzi do mnie kobieta, która zgłasza brak możliwości osiągania przyjemności z orgazmów. Zaczynam więc sprawdzać, jak jej ciało, w ogóle odbiera przyjemność, czy ma do tego dostęp. Pacjentka jest ubrana i pracujemy na społecznie akceptowalnych częściach ciała, jak np. dłonie czy przedramiona. Klientka może dotykać się sama i odkrywamy razem, czy w ogóle rozumie, czym jest przyjemność dotyku, jaka jest jej skala przeżywania przyjemności. To wcale nie jest takie oczywiste, jak się wydaje.

Co ma pani na myśli?

Wiemy, czym jest przyjemność na poziomie głowy. Ale już na poziomie doświadczenia „tu i teraz”, naprawdę trudno jest czasami jej doświadczyć. Bo to oznacza, że muszę przestać myśleć, a przenieść uważność na ciało. To może budzić lęk, bo nad ciałem nie ma kontroli, nie wiadomo, co w tym ciele jest zapisane, jakie emocje, więc lepiej do niego nie zaglądać.

Gdy cały czas czujemy ból emocjonalny, to uczymy się go odcinać. Można to zrobić na poziomie głowy, ale on i tak zostaje w ciele

Co więcej, jeżeli ktoś ma zerowe doświadczenia pracy z ciałem, to nawet nie proponuję, żebyśmy zaczynali ćwiczenia od dotyku. Najpierw patrzymy, jakie słownictwo wiąże się z doświadczeniem tego człowieka i badamy obszar językowy. Dotyk może przyjść później. Nawet siedząc w bezruchu możemy sprawdzić, czy doświadczamy komfortu czy dyskomfortu.

Zauważenie tego, jest już dobrym początkiem?

Pewnie. Chodzi o wyostrzenie uważności na ciało, kiedy ono siedzi, leży, chodzi. Ktoś mówi mi, że przyjemnie mu się ze mną siedzi. Dopytuję więc, skąd to wie i słyszę, że osoba jest rozluźniona, choć dochodzi do wniosku, że może podłoży sobie poduszkę pod plecy, dla większej wygody. Następnie proponuję proste ćwiczenie dotykania się po rękach. Czasem słyszę, że pacjentka nic nie czuje, więc proszę, żeby zwolniła i sprawdziła, co dzieje się w jej myślach na temat tego dotyku, czy jakoś go ocenia, czy nadaje jakieś znaczenie tej sytuacji. Np. że jest dziwna i głupia.

Załóżmy, że właśnie tak ją postrzega.

Takie przekonania z automatu odetną nas od dostępu do ciała i płynącej z niego przyjemności. To może być też twierdzenie, że ciało jest złe i grzeszne, a seks, który z tym ciałem nierozerwalnie się łączy, jest grzechem, dotyk jest zagrażający, bycie nagim to wstyd, a emocje są złe i niepotrzebne.

Przy tym prostym ćwiczeniu z dłońmi mogą też wrócić wspomnienia nadużyć prywatności dziecka, jak np. wchodzenia do łazienki, gdy starsze, czy wręcz nastoletnie dziecko się myje albo bycie nakrytym na masturbowaniu się. Po takich doświadczeniach, które mogą być niezwykle zawstydzające, ciało zaczyna się zaciskać i pojawiają się wstyd i lęk.

Gdy te uczucia ujawniają się w moim gabinecie, pytam, czy są znajome. Często słyszę, że owszem i pojawiają się często, w różnych sytuacjach, które eksplorujemy w rozmowie. Jeśli ta część pracy idzie łatwo, jest przestrzeń do rozmowy o emocjach, przechodzę do głębszej pracy z ciałem. Człowiek może wybrać, czy woli sam siebie dotykać, czy ja mam dotykać jego lub jej ciała. Przypomina to trochę masaż.

I co się dzieje?

Ćwiczymy umiejętność stawiania granic i rozpoznawania tego, co mi pasuje, a co mi nie pasuje w ciele. Jest to bardzo trudne szczególnie dla osób, które były „niewidoczne” i nie mają dostępu do swojej przyjemności. Cały czas rozmawiamy i jeżeli osoba czuje, że czegoś nie chce, to mi o tym mówi. Druga część tego ćwiczenia polega na szukaniu nowych słów, określeń tego, co dzieje się w ciele. Sprawdzamy też, jak dużo myśli krąży wokół tego, co dzieje się w ciele i jak te myśli odcinają od przeżywania.

Wiemy, czym jest przyjemność na poziomie głowy. Ale już na poziomie doświadczenia „tu i teraz”, naprawdę trudno jest czasami jej doświadczyć

Nagle okazuje się, że przyjemność jest bardzo łatwo dostępna, jeśli tylko pozbędziemy się społecznych lub rodzinnych ocen, uwarunkowań. Uczymy się przenosić uwagę na czucie, zamiast być przy myślach o tym, co się czuje. Sprawdzamy, które części ciała są responsywne. Zadaję też sporo prac domowych.

Jakich, na przykład?

Żeby kontynuować ćwiczenie dotykania się w domu. Później można porównać, jak to jest dotykać się samemu, samej, a jak to jest robić to przy kimś, czyli przy mnie. Przejście przez barierę bólu lub wstydu przy drugiej osobie wielokrotnie okazuje się niesamowicie wyzwalającym przeżyciem. Okazuje się, że osoby mogą odpuszczać napięcie wywołujące ból, kiedy nie są same i mogą to później powtórzyć np. w trakcie penetracji. Skoro udało się w gabinecie, może się udać w innej sytuacji i scenerii.

I do tego wystarczy badanie dotyku na rękach?

No nie, ten dotyk jest pogłębiany. Dotykam brzucha, piersi, a na końcu strefy genitalnej. Wszystko, oczywiście za zgodą klientki.

To zatrzymajmy się na początek na brzuchu.

Brzuch jest niezwykle ciekawym miejscem. W różnych tradycjach nazywany jest siedliskiem emocji. Dodatkowo, brzuch obarczony jest nakładką społeczno-kulturową, która mówi nam, jaki ten brzuch ma być. Wiadomo, płaski, umięśniony. A rzadko tak wygląda. Czasami ma blizny, rozstępy, włosy. Odsłonięcie takiego brzucha to jak odkrycie emocji. Trudne i trudno w związku z tym odczuć przyjemność, gdy dotyka się takiego brzucha. Gdy przezwyciężam wstyd wokół tego, jak ten brzuch wygląda, pojawiają się naprawdę piękne momenty wzruszenia.

Nagle okazuje się, że przyjemność jest bardzo łatwo dostępna, jeśli tylko pozbędziemy się społecznych lub rodzinnych ocen, uwarunkowań

Podobnie jest zresztą z piersiami, które też mają być „jakieś”. Przychodzą do mnie kobiety, które mówią mi, że nie lubią swoich piersi, albo wręcz ich nienawidzą, bo są za małe, albo za duże, a i brodawki mają „zły” kształt. Najczęściej przy dotyku nie czują ich.

Na początek pracy z piersiami ustalamy, jak w ogóle mamy je nazywać. Czy to są właśnie piersi, cycki, biust, a może jeszcze jakoś inaczej powinnyśmy o nich mówić. Następnie przechodzimy do pracy z dotykiem piersi i okazuje się, że one całkiem sporo czują. Na początku dotyk jest delikatny, masująco-opiekuńczy, a pod koniec pracy, jeśli kobieta jest w stanie skierować całą swoją uważność na piersi, może nawet przeżywać podniecenie.

Ono nie zawstydza pacjentek?

Jest w tym element wstydu, a już zwłaszcza, gdy kobiecie zdarzy się przeżyć orgazm. Boją się, że są lesbijkami, skoro przeżyły rozkosz pod wpływem dotyku innej kobiety. Rozmawiamy o tym, że to nie ma znaczenia, jakiej płci jest osoba, która dotyka. Po prostu, ciało reaguje na przyjemność i to wspaniałe, że jest do tego zdolne. Na szczęście przyjemność jest silniejsza niż wstyd wywołany społecznymi nakładkami.

Na pani stronie można przeczytać cytat, zdanie wypowiedziane przez twórcę seksuologicznej pracy z ciałem, czyli Josepha Kramera, które brzmi: „Zmień sposób w jaki się masturbujesz, a zmienisz swoje życie”. W Polsce to dość rewolucyjne stwierdzenie.

Nie przepadam za słowem masturbacja. Wolę „samomiłość” albo „solosex”. Prowadzę warsztaty dla kobiet, na których zachęcam je do poznawania swojej cipki w ten właśnie sposób, dotykając jej. Żeby ją badać i sprawdzać, na co reaguje. Podobnie pracuję w gabinecie. Gdy okazuje się, że kobieta cierpi na pochwicę, czyli jest ściśnięta do tego stopnia, że nie tylko członek nie może w nią wejść, ale też tampon albo wziernik przy badaniu ginekologicznym, to proponuję rozpocząć pracę nad rozluźnianiem od ćwiczeń relaksacyjnych, oddechowych. Bardzo często znów wracamy do pracy nad przekonaniami.

Zdarza się, że kobiety na cipkę mówią „to” albo „to miejsce”, żeby w żaden sposób się do niej nie zbliżyć. Słyszę, że dostały przekaz, że nikt nie może „tego” zobaczyć, a nawet same nie mogą się „tam” umyć ręką, tylko gąbką, żeby przypadkiem nie dotknąć cipki.

Zawsze mnie dziwi i boli, że te kulturowe i społeczne przekazy, które pokutują w Polsce, są w stanie tak mocno wpisać się w ciało i spowodować zupełne zamrożenie od pasa w dół. Dlatego każda kobieta, która otwiera się na swoją cielesność wywołuje we mnie wzruszenie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: