6 min.
Lewoskrętna witamina C – gwiazda czy oszustka? Sprawdzamy!

Zdjęcie: shutterstock
Witamina C jest dobrze znana i ceniona za swoje właściwości. Ale oto jakiś czas temu internet objawił jej „lepszą” wersję, prawdziwą, uzdrawiającą i jedyną słuszną – lewoskrętną witaminę C. Kosztuje krocie i ponoć jest panaceum na prawie wszystko. Przyjrzyjmy się, czym jest w rzeczywistości.
Witamina C – wielkie odkrycie
W 1933 roku węgierski biochemik Albert Szent-Györgyi wyodrębnił z owoców papryki i zidentyfikował witaminę C. Cztery lata później za to odkrycie i ustalenie budowy chemicznej witaminy C otrzymał Nagrodę Nobla. Dziś wiemy, że jest ona niezbędna do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Większość zwierząt i roślin wytwarza ten związek samodzielnie. Ale ok. 60 mln lat temu w wyniku dezaktywacji genu odpowiedzialnego za biosyntezę witaminy C z glukozy człowiek stał się niezdolny do wytwarzania tego związku i od tamtej pory zmuszony jest czerpać go z zewnątrz. W postaci naturalnej witamina C jest dość powszechna – znajdziemy ją przede wszystkim w licznych świeżych warzywach i owocach oraz śladowo w produktach zwierzęcych – głównie w wątrobie. Ze względu na wysoką wrażliwość witaminy C na działanie czynników zewnętrznych takich jak wysoka temperatura, wystawienie na światło czy kontakt z powietrzem największa jej zawartość jest w produktach świeżych, a nie przetworzonych.
Witamina C jest odpowiedzialna za aktywację wielu enzymów w organizmie, ułatwia przyswajanie żelaza, utrzymuje prawidłowy stan tkanki łącznej, wzmacnia dziąsła i zęby, wzmacnia odporność organizmu na infekcje, ułatwia gojenie ran, a nawet stabilizuje psychikę. Jej obecność w organizmie jest więc niezwykle istotna. W dawnych czasach niedobory witaminy C wywoływały szkorbut – chorobę typową dla marynarzy objawiającą się krwawieniem i owrzodzeniem dziąseł. Co ciekawe – szkocki lekarz James Lind był w 1747 roku autorem pierwszego badania klinicznego, dzięki któremu udowodnił, że jedzenie cytrusów przez marynarzy leczy szkorbut. Nie wiedział jednak, że odpowiedzialna jest za to witamina C – odkryta dopiero 186 lat później.
W dzisiejszych czasach niedobory witaminy C są niezwykle rzadkie, a społeczeństwa (zwłaszcza zachodnie) spożywają znacznie większe ilości witaminy C niż minimalne zalecane normy. Przekroczenie tych wskazań wcale nie jest takie trudne. Rekomendowane spożycie witaminy C dla dorosłego człowieka wynosi 45 do 90 mg na dobę. Średniej wielkości czerwona papryka waży ok. 230 g i zawiera ok. 240 mg witaminy C, a więc ponad czterokrotnie więcej niż zalecana dawka. Jednak organizm doskonale radzi sobie z nadwyżkami i nadmiar witaminy C wydalany jest z moczem.
W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję:
O ile dziś dostęp do naturalnych źródeł witaminy C nie stanowi większego problemu dla większości społeczeństw, to jeszcze 100 lat temu niedobory tej substancji były bardzo odczuwalne. Ratunkiem okazała się wówczas syntetyczna witamina C – to odkrycie z 1933 roku przypisuje się polskiemu bochemikowi Tadeuszowi Reichsteinowi. Niezależnie syntezy witaminy C dokonał również brytyjski badacz Walter Norman Haworth.
Witamina C a kwas askorbinowy
Witamina C, kwas askorbinowy, a w zasadzie poprawnie: kwas askorbowy i E300 to ta sama substancja. To organiczny związek chemiczny niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmów żywych. Ponieważ nie jest syntetyzowany przez organizmy ludzi (i niektórych zwierząt) – dla nich stanowi witaminę, czyli związek dostarczany w pożywieniu. Jako że substancja ta wykazuje również silne działanie przeciwutleniające, to w przemyśle spożywczym stosowana jest właśnie jako przeciwutleniacz – tu pod nazwą E300. Ze względu na swoje liczne właściwości wspierające organizm w prawidłowym działaniu jest również dostępna jako suplement diety. Co istotne: naturalnie występująca witamina C oraz jej syntetyczny odpowiednik wywierają identyczny efekt biologiczny dla organizmu.
I w tym momencie Albert Szent ze swoim odkryciem i Noblem mogą się… schować, bo pojawia się ona. Nowa i lepsza. Lewoskrętna witamina C!
Lewoskrętna witamina C – co to takiego?
Odpowiedź na to pytanie powinna w zasadzie brzmieć: nic. Bo po prostu nie ma czegoś takiego jak “lewoskrętna witamina C”. Być może inspiracją do stworzenia takiego określenia była pełna potoczna nazwa związku: kwas L-askorbinowy. Jednak „L” nie oznacza wcale „w lewo się kręci”.
Krótka lekcja biochemii: każdy związek chemiczny (w tym przypadku witamina C) w rzeczywistości wygląda jak przestrzenny trójwymiarowy model. Z lekcji chemii pamiętamy kolorowe kuleczki połączone patyczkami. Te kuleczki to atomy, a patyczki to wiązania. Najprostszy sposób zobrazowania skomplikowanych mechanizmów. Schody zaczynają się jednak, kiedy przestrzenny obraz chcemy nanieść na płaską płaszczyznę – np. kartkę. Tu pojawia się wybitny chemik niemiecki Emil Fischer i tzw. projekcja Fischera, czyli przeniesienie obrazu przestrzennego na płaszczyznę i powstający w ten sposób wzór strukturalny. Metodę tę w latach 50. XX wieku udoskonalili ówcześni pionierzy stereochemii Vladimir Prelog, Christopher Ingold i Robert Cahnem. Ale o co chodzi z oznaczeniem „L” przy naszej witaminie C? Otóż jeśli w projekcji Fischera – czyli przeniesieniu modelu przestrzennego na płaszczyznę, a więc w zapisie strukturalnym – cząsteczka hydroksylowa „OH” będzie po lewej stronie atomu węgla, dostanie oznaczenie „L” – z łac. loevus, jeśli zaś po prawej – „D” – z łac. dexter. Tak oto chemicy określają konfigurację przestrzenną. Dlatego też witamina C nazywana jest kwasem L-askorbinowym. Nie ma to nic wspólnego z tzw. skręcalnością optyczną, którą oznacza się znakami „+” i „-”. W kwasie L-askorbinowym nic się nie kręci i nie skręca. Za to roztwór wodny kwasu askorbinowego skręca płaszczyznę światła spolaryzowanego w… prawo!
Czym jest więc promowana jako uzdrawiająca „lewoskrętna witamina C”? Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że jest jedynie wytworem marketingowym medycyny alternatywnej. Ludzie poszukują uzdrawiających substancji i są w stanie zapłacić za nie niemało. Rynek ochoczo odpowiada na to zapotrzebowanie. Na etykiecie produktu „lewoskrętna witamina C” znajdziemy informację „skład: 100% kwas L-askorbinowy”. Co musi być prawdą, bo cóż innego mogłoby być w opakowaniu? Natomiast informacje na opakowaniu takie jak „tylko forma lewoskrętna – L-kwasu askorbinowego wykazuje 100% biologicznej aktywności witaminowej” są nieprawdziwe i wprowadzające w błąd. Stara dobra witamina C nie ma na razie konkurencji. I warto o tym pamiętać w czasie zakupów w aptece. Można oszczędzić niemało…
Zobacz także

Aspiryna na kaca. Czy brać ją i inne leki po alkoholu?

Przeciętny Polak zjada ponad 40 kg cukru w ciągu roku. Trzech na pięciu ma nadwagę, a co czwarty jest otyły. Dietetyk: „Dane są alarmujące”

Jedziesz już do pracy a jesteś tylko „na kawie”? Dietetyczka podaje nam kilka powodów, dla których jutro zjesz grzecznie kanapkę!
Udostępnij innym
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Polecamy

06.02.2023
Alicja Czarnecka: „Zakończyłam leczenie onkologiczne z ogromnym apetytem na życie. Nie sądziłam, że depresja dopadnie mnie po czasie”

05.02.2023
„Wyjście z toksycznego związku nie łatwe, ale jest możliwe. I trzeba to zrobić. Dla siebie”. Dr Bogdan Stelmach o niezdrowych relacjach w parze

04.02.2023
Sproszkowane kraby, lewatywa z winogron, pijawki i operacje szpikulcem. Jak kiedyś leczono raka

02.02.2023