Przejdź do treści

„Całe życie towarzyszył mi natłok myśli. Jakby w mojej głowie grało radio” – mówi Paulina Pietrzak, psycholożka z diagnozą ADHD

Paulina Pietrzak / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Przez to, że komunikaty płynące z otoczenia stoją w tak silnej opozycji do objawów ADHD, kobiety częściej niż mężczyźni doświadczają stanów lękowych. Presja otoczenia jest naprawdę potężna. Sama pamiętam, jak siedziałam w szkole i nie mogłam się skupić, ale przekaz społeczny był jasny: „Dziewczynka musi się dobrze uczyć!”. A więc mówiłam sobie: „Po prostu muszę dać radę!”. To z kolei dało podwaliny dla mojego perfekcjonizmu – mówi Paulina Pietrzak, psycholożka, specjalistka od ADHD działająca w sieci jako @PsychologPietrzak.

 

Marianna Fijewska: W wieku 32 lat zdiagnozowano u ciebie ADHD, co od razu obala dwa mity – że z ADHD się wyrasta i że ADHD mają tylko chłopcy.

Paulina Pietrzak: Mitów dotyczących ADHD, czyli zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, jest cała masa! Z moich ulubionych: ADHD leczy się witaminą C; ten, kto za młodu nie biegał po klasie, na pewno nie ma ADHD; a poza tym przecież kiedyś nie było ADHD – wystarczyło porządne lanie i po sprawie; i oczywiście to, że twórca ADHD na łożu śmierci powiedział, że wszystko sobie wymyślił i że to zaburzenie nie istnieje.

Naprawdę ludzie wierzą w ten ostatni mit?

Nawet sobie nie wyobrażasz, jak często takie wymysły pojawiają się w internetowych komentarzach pod artykułami dotyczącymi ADHD. Dla jasności – nie ma to nic wspólnego z prawdą.

Czy są jakieś czynniki wpływające na zaostrzanie się objawów ADHD, czy to też jest mit?

Może nie na zaostrzenie objawów, ale kiedy jesteśmy zmęczeni, głodni lub niewyspani, to po prostu trudniej nam zapanować nad impulsami oraz trudniej nam utrzymać skupienie.

Co cię skłoniło, by zdiagnozować się w kierunku ADHD?

Jestem psychologiem, prowadzę psychoedukację z osobami z nadpobudliwością psychoruchową, do tego zajmuję się również samym diagnozowaniem. Im dłużej pracowałam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, jak bliskie są mi doświadczenia osób z ADHD. Podczas sesji pacjenci podawali przykłady ze swojego życia, a ja myślałam: „Mam tak samo!”. Zrozumiałam też, że natłok myśli toczących się drugim torem, który towarzyszy mi całe życie, nie jest czymś, czego doświadcza każdy człowiek, ale że jest to bardzo charakterystyczny objaw ADHD.

Co to znaczy, że myśli „toczą się drugim torem”?

To nieustanny natłok myśli, który się nie zatrzymuje, nawet jeśli angażujesz się w inne czynności. Trochę tak, jakby w mojej głowie grało radio. Zanim zostałam psychologiem, pracowałam w mediach jako dziennikarz i wydawca. Moja praca polegała przede wszystkim na pisaniu i czytaniu, a więc czytałam z uwagą i zrozumieniem, a jednocześnie nieustannie myślałam: „Ojej, zostawiłam otwarty kosz na śmieci, ciekawe, czy mój pies zje śmieci. Co się stanie, jeśli zje śmieci?” i tak dalej… Jednocześnie towarzyszyła mi nadaktywność ruchowa. Nie byłam w stanie spokojnie usiedzieć. Ciągle się wierciłam, aż w końcu kolega z redakcji przyniósł mi pufa, żeby skrzypienie mojego krzesła nie rozpraszało innych. Do tego dochodziła nadaktywność w obszarze działania – najpierw studiowałam jednocześnie polonistykę i logopedię, po czym rozpoczęłam studia z psychologii, a w tym samym czasie pracowałam w kilku redakcjach naraz. I właściwie przez wszystkie te lata byłam zaangażowana w jakieś działania wolontariackie. Zwykle miałam kilkakrotnie więcej zajęć niż osoby w moim otoczeniu.

Wenesa Gajos

Wielozadaniowość, masa energii – zdaje się, że ADHD ma sporo plusów.

Oczywiście, czasem szybki tok myślenia zaowocuje czymś kreatywnym, a czasem jest prawdziwą męką, bo osoba z ADHD nie jest w stanie się skupić i nie wie dlaczego. Do tego dochodzi perfekcjonizm bardzo często związany z ADHD. Ten perfekcjonizm staje się wyniszczający. Gdy pracowałam w mediach, nie uznawałam półśrodków – albo robiłam coś bardzo dobrze, albo w ogóle. Moje materiały musiały się „klikać”, inaczej chciałam wyrzucić je do kosza. Nakładałam na siebie ogromną presję, bez umiejętności wypośrodkowania. Oczywiście, mając dużo energii, możesz pracować po 16 godzin dziennie, ale ta energia kiedyś się wyczerpuje, organizm nie ma siły, następuje zjazd, a takie zjazdy w przypadku osób z ADHD mogą łatwo przerodzić się w stany depresyjne. Wracając do twojego pytania – pacjenci również często pytają mnie o plusy ADHD, a ja wolałabym unikać takiego podejścia do tematu. ADHD to zaburzenie, które niezdiagnozowane i nieleczone może spowodować dużo cierpienia i nie można o tym zapominać.

Rozumiem. Powiedz, proszę, jak diagnozuje się ADHD?

Najważniejszy jest dobry wywiad, który pozwoli postawić hipotezę o ADHD, a nie o innych zaburzeniach czy chorobach. Potem pacjent kierowany jest na test w kierunku ADHD. Najczęstszym narzędziem diagnostycznym jest test DIVA5.0. W praktyce to dwugodzinna bardzo szczegółowa rozmowa o objawach. Na podstawie wyników badania psychiatra stawia diagnozę o ADHD.

Czym różni się diagnoza psychologiczna od psychiatrycznej?

Psychiatra pyta o zagadnienia medyczne: neurologię, hormony itd., a psycholog przeprowadza test diagnostyczny. To dwie osobne wizyty, które wzajemnie się dopełniają. Jeśli pacjent chce, może dostać dokumenty potwierdzające diagnozę, czyli zaświadczenie od psychiatry i opinię od psychologa.

Jak wpłynęło na ciebie usłyszenie diagnozy?

Świetnie! Nie było to dla mnie zaskoczeniem, ale poczułam, że te wszystkie puzzle z mojego życia układają się w jeden spójny obraz. Gdy zostałam zdiagnozowana, przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa – w trzeciej klasie podstawówki na lekcji języka polskiego musieliśmy opisać liść. Mój liść miał przy ogonku maleńki zalążek i ja ten zalążek również opisałam, a pani nauczycielka skreśliła opis zalążka i postawiła mi ocenę dostateczną, bo przecież miałam opisać liść, a nie liść i zalążek. Przez całe lata nie mogłam zrozumieć tej sytuacji – przecież nigdy nie miałam problemów z językiem polskim – i nagle zrozumiałam. Osoby z ADHD zauważają całą masę szczegółów, które dla wielu innych osób są po prostu zupełnie nieistotne.

Według nauczycielki zrobiłaś coś, co nie miało sensu?

I co wykraczało poza polecenie.

Powiedz, proszę, czy objawy ADHD różnią się ze względu na płeć?

ADHD jest wspólne dla obu płci, choć owszem – czasami różni się w przebiegu. Impulsywność charakterystyczna dla tego zaburzenia u kobiet częściej objawia się zakupoholizmem, a u mężczyzn agresją. Ktoś może powiedzieć, że to stereotypowe myślenie, ale z mojej praktyki wynika, że bardzo często również prawdziwe. Ale to niejedyna różnica. Dziewczynki są szybciej socjalizowane, co oznacza, że dużo częściej niż chłopcy słyszą komunikaty typu: „pomóż cioci nakryć do stołu”, „nie wolno ci pobrudzić sukieneczki”, „dziewczynce nie wypada tak biegać”… Przez to, że komunikaty płynące z otoczenia stoją w tak silnej opozycji do objawów ADHD, kobiety częściej niż mężczyźni doświadczają stanów lękowych. Presja otoczenia jest naprawdę potężna. Sama pamiętam, jak siedziałam w szkole i nie mogłam się skupić, ale przekaz społeczny był jasny: „Dziewczynka musi się dobrze uczyć!”. A więc mówiłam sobie: „Po prostu muszę dać radę!”. To z kolei dało podwaliny dla mojego perfekcjonizmu.

Moich pacjentów do zdiagnozowania się skłaniają stany depresyjne, impulsywność, problemy ze skupieniem, planowaniem, natłok myśli, prokrastynacja i problemy z czasem. Mamy ogromne trudności z organizacją i planowaniem, często zarzucamy na siebie masę rzeczy, zapominając, że doba ma tylko 24 godziny, a ręce mamy dwie

Czy można powiedzieć, że u chłopców ADHD jest bardziej akceptowalne?

Niektóre cechy związane z ADHD są bardziej akceptowalne u chłopców, bo „to chłopcy”, a jednocześnie u dziewczynek wiele cech może zostać zamaskowanych przez sposób wychowania kładący nacisk na dane rzeczy. Z całą pewnością jednak ani dla chłopców, ani dla dziewczynek ADHD nie jest niczym łatwym. Wyobraź sobie taki obrazek: masz 10 lat i nie umiesz utrzymać porządku w pokoju. Nie ze złej woli, po prostu nie umiesz tego zrobić. Nagle wpada jedno z twoich rodziców i drze się na ciebie, bo przecież tyle razy prosił/a, żeby ubrania były w szafie, a książki na półce, tymczasem twój pokój znów wygląda jak pobojowisko. Myślisz: „Zawsze zawalam!”. Wkładasz masę energii, by nauczyć się, jak sprzątać, bo nie jest to coś, co przychodzi ci naturalnie. Co ważne, uczysz się sprzątać nie po to, by mieć posprzątane, ale dlatego, żeby uniknąć kolejnej awantury. Twoją motywacją jest lęk, a to prosta droga do rozwinięcia się stanów lękowych w przyszłości oraz do problemów z prokrastynacją. Nie bez powodu mówi się, że osoby z ADHD wypracowanie na piątek piszą w czwartek w nocy, ewentualnie w piątek rano, a hardcorowcy czytają z pustej kartki.

W jaki sposób lęki łączą się z prokrastynacją?

Zdarza się, że bardzo bezpośrednio. Prokrastynacja, czyli zwlekanie z wypełnieniem swoich obowiązków do ostatniej chwili, nigdy nie wynika z lenistwa, ale z wielu innych przyczyn, np. z ogromnego strachu przed porażką. To myśl: „znów nie dam rady” bywa napędem dla prokrastynacji.

Ale czy temu można jakoś zaradzić? Czy objawy ADHD, takie jak prokrastynacja czy impulsywność, można złagodzić podczas psychoterapii?

W Polsce niewielu psychoterapeutów zajmuje się konkretnie ADHD, co sprawia, że nie zawsze rodzaj terapii jest odpowiednio dostosowany do pacjenta. Często praca z osobą z ADHD polega na klasycznej psychoterapii, tymczasem moim zdaniem warto zacząć od psychoedukacji. ADHD to problem neurorozwojowy. Traumy z dzieciństwa – choć zawsze warto je przepracować – nie będą wpływać na to, czy ADHD się pojawi, czy nie.

Na czym polega psychoedukacja osób z ADHD?

Ja zazwyczaj pracuję w systemie trzymiesięcznym, zakładającym 12 spotkań. Oczywiście jeśli ktoś potrzebuje większej liczby spotkań, to jest taka możliwość. Każde spotkanie jest poświęcone innemu obszarowi, który może być problematyczny dla osób z ADHD. Zaczynamy od tego, jak przestać żyć w chaosie. Uczymy się planować dzień, zarządzać czasem… Mogę ci zdradzić, że pierwszym krokiem psychoedukacji jest założenie kalendarza. Dla wielu osób wydaje się to zmianą niewykonalną, ale tydzień po tygodniu jakoś udaje się im zapisywać ważne daty i spotkania. Po miesiącu się do tego przekonują, a po trzech nie wierzą, że byli w stanie funkcjonować bez kalendarza! To prozaiczne zmiany, które naprawdę poprawiają jakość życia. Na późniejszych spotkaniach pracujemy m.in. nad radzeniem sobie z natłokiem myśli oraz impulsywnością, a także nad obszarem interpersonalnym.

Zastanawiam się, co najczęściej skłania twoich dorosłych pacjentów do zdiagnozowania się i podjęcia psychoedukacji?

Stany depresyjne, impulsywność, problemy ze skupieniem, planowaniem, natłok myśli, prokrastynacja i problemy z czasem. Mamy ogromne trudności z organizacją i planowaniem, często zarzucamy na siebie masę rzeczy, zapominając, że doba ma tylko 24 godziny, a ręce mamy dwie. Do tego dochodzi jeszcze całkowita bezradność wobec samego siebie.

Mając dużo energii, możesz pracować po 16 godzin dziennie, ale ta energia kiedyś się wyczerpuje, organizm nie ma siły, następuje zjazd, a takie zjazdy w przypadku osób z ADHD mogą łatwo przerodzić się w stany depresyjne

A czy rodzicielstwo także stanowi impuls do podjęcia pracy nad sobą?

Dla wielu osób to wstęp do diagnozy. Często trafiają do mnie pacjenci, którzy dopiero po zdiagnozowaniu dzieci zaczynają się zastanawiać nad swoimi objawami. Oprócz tego rodzicielstwo jest gigantycznym wyzwaniem pod każdym względem. Dziecko ma dokumentację medyczną, za którą odpowiadamy i którą raz na jakiś czas trzeba porządkować, co jest długie i żmudne, a my długich i żmudnych rzeczy nie lubimy. Trzeba trzymać się terminów, nie zapominać o szczepieniach i bilansach. Do tego dochodzi hiperfokus, bardzo częsty u osób z ADHD, czyli wpadanie w tunel myślowy dotyczący jakiegoś aspektu naszej rzeczywistości. Gdy zainteresowałam się jakąś ciekawostką dotyczącą rozwoju dziecka, mogłam siedzieć i czytać o tym przez 15 godzin. Trzeba też kontrolować impulsywność – gdy dziesiąty raz prosisz dziecko, by założyło bluzeczkę, a ono odmawia, trzeba pracy, by nauczyć się na nie nie krzyczeć.

Być może właśnie czytają nas dorosłe osoby, które zastanawiają się, czy nie mają ADHD. Radziłabyś im udanie się do specjalisty? Czy uważasz, że warto zdiagnozować się w każdym wieku?

Jedna z moich pacjentek zdiagnozowanych w dojrzałym wieku powiedziała, że większość życia przeżyła, jakby miała protezy, a teraz wreszcie chce sobie przypomnieć, jak używać własnych nóg. Nieleczone ADHD może, ale nie musi, przejść w stany lękowe czy depresyjne. Oczywiście, że można sobie poradzić bez diagnozy i bez profesjonalnego wsparcia, ale po co, skoro można żyć lepiej?

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: