Przejdź do treści

„Zapalenie osierdzia mięśnia sercowego czy reumatyczne zapalenie stawów to tylko niektóre choroby, które mogą mieć początek w jamie ustnej” – alarmuje lek. dent. Bartosz Leończak

Lek. dent. Bartosz Leończak fot. arch prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Niestety, jako naród Polacy nie potrafią dbać o swoje zęby. Nie dość, że zaniedbujemy profilaktyczne wizyty u stomatologa, to jeszcze nie potrafimy odpowiednio szczotkować zębów. Tymczasem ich kondycja ma przełożenie na zdrowie całego organizmu. – 95 proc. Polaków między 35. a 44. rokiem życia ma próchnicę, a 4 proc. w ogóle nie ma zębów – alarmuje lek. dent. Bartosz Leończak z Warsaw Dental Center.

 

Ela Kowalska: Czy Polacy prawidłowo dbają o swoje zęby?

Lek. dent. Bartosz Leończak: Statystyki pokazują, że jako naród źle dbamy o zęby. I co gorsza – dotyczy to wszystkich grup wiekowych. Już 60 proc. trzylatków, 80 proc. pięciolatków i 90 proc. siedmiolatków cierpi z powodu próchnicy. 12 proc. dzieciaków w wieku szkolnym ma za sobą pierwsze ekstrakcje zębów. Jeśli zaś chodzi o dorosłych Polaków, pomiędzy 35. a 44. rokiem życia, to prawie 95 proc. ma próchnicę, a 4 proc. w ogóle nie ma zębów. Te ostatnie badania, dotyczące stanu zdrowia jamy ustnej Polaków, robione były przed pandemią. I mimo iż przytoczone przeze mnie statystyki są zatrważające, to jednak na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat nastąpiła poprawa. Ale najgorsze dopiero przed nami. Wciąż czekamy na dane, jak sytuacja prezentuje się obecnie – po dwóch latach pandemii i lockdownów. Osobiście obawiam się, że wyniki będą jeszcze bardziej niepokojące. Takie wnioski opieram na obserwacji pacjentów, którzy odwiedzają mój gabinet.

Jakie są największe grzechy Polaków, jeśli chodzi o kwestie zdrowia jamy ustnej?

Według mnie największym grzechem jest to, że nie stawiamy na profilaktykę – regularne kontrole oraz prawidłowe mycie zębów. Profilaktyka jest najtańszą i najbardziej skuteczną metodą, która pozwala na zachowanie zębów na długi czas.

Czyli Polak przychodzi do dentysty wtedy, kiedy boli.

Dokładnie tak. Z perspektywy stomatologa – taka sytuacja jest problematyczna, ponieważ oznacza, że mamy już do czynienia ze stanem próchnicowym albo zapaleniem miazgi. Często jest to stan zaawansowany i np. zaczyna tworzyć się ropień. Bardzo często zapominamy, że choroby zębów, takie jak ubytki próchnicowe, potrafią przez długi czas nie boleć. Pacjent więc może nie wiedzieć, że w jego jamie ustnej dzieje się coś złego. Podczas wizyt kontrolnych jesteśmy w stanie wyłapać wszelkie zmiany na wczesnym etapie i szybko się z nimi uporać. To nie jest wymysł stomatologów i naciąganie pacjentów, tylko racjonalna polityka unikania sytuacji bólowych, leczenia kanałowego albo ekstrakcji zębów. Poza stanami próchnicowymi sporym problemem są zapalenia przyzębia, które również mogą objawiać się bólem, krwawieniem oraz obrzękiem dziąseł. W przypadku 90 proc. pacjentów zapalenie przyzębia jest konsekwencją nieprawidłowej higieny, a u 10 proc. jest uwarunkowane genetycznie. Kolejnym problemem, z którym zgłaszają się pacjenci, jest nieświeży oddech, czyli halitoza. Przyczyną może być np. martwy ząb, zalegające resztki pokarmowe albo złogi kamienia nazębnego.

Czy poszczególne stany chorobowe rozwijające się w jamie ustnej przekładają się na zdrowie reszty organizmu?

Naukowo udowodniono, że bakterie, które bytują w stanach zapalnych w jamie ustnej, mają wpływ na cały organizm. Ponieważ trafiają one do innych narządów – u pacjenta mającego kłopoty z zębami, może wystąpić choroba odogniskowa. To schorzenie, które zostało wywołane utajonym, pierwotnym ogniskiem. Bardzo często takie pierwotne ogniska to problemy pojawiające się w jamie ustnej. Mogą to być martwe, nieprzeleczone kanałowo zęby, zęby z nieprawidłowo wypełnionymi kanałami czy chorobami miazgi. W skrajnych przypadkach źródłem zakażenia odogniskowego może być zapalenie dziąseł i paradontoza. Istotne jest to, że takie ognisko, które powstało w jamie ustnej, bardzo często nie boli. Dlatego pacjent, który nie chodzi na kontrolę do stomatologa, nie ma świadomości, że w jego ciele zaczyna się dziać coś złego.

Do czego takie niewykryte i nieleczone zakażenie może prowadzić?

Do wielu poważnych chorób. Zapalenie osierdzia mięśnia sercowego, zapalenie czy niewydolność nerek, choroby krwi, reumatyczne zapalenie stawów – to choroby, które mogą mieć początek w jamie ustnej. Obecnie lekarze innych specjalizacji wiedzą, że pacjentów z takimi schorzeniami należy wysłać też do dentysty. Chodzi o to, aby sprawdzić, czy ognisko choroby nie znajduje się w jamie ustnej. Jeśli tak jest – wówczas należy prowadzić proces leczenia stomatologicznego. W kontekście naszej rozmowy i wpływu zdrowia jamy ustnej na cały organizm ciekawym przypadkiem jest też miażdżyca. Naukowo udowodniono, że bakterie tworzące blaszki miażdżycowe można znaleźć również w kieszeniach przyzębnych. Warto o tym pamiętać, bo u niektórych skłonność do tworzenia się tych blaszek jest większa, u innych mniejsza. Wiek nie gra tutaj zbyt dużej roli. Jeśli blaszki miażdżycowe zaczną się odrywać i blokować naczynia – mogą doprowadzić do ich zatkania i w konsekwencji do udaru. Ogniskiem infekcji może być również kamień nazębny, który jest niczym innym niż zmineralizowaną płytką bakteryjną. Im dłużej kamień się kumuluje – tym więcej bakterii dostaje się do reszty naszego ciała i może powodować np. zakażania w układzie krwionośnym. Dlatego tak ważne jest regularne usuwanie kamienia. Wbrew pozorom – nie jest to tylko kwestia estetyczna.

Czyli można zaryzykować stwierdzenie, że w niektórych przypadkach zaniedbania w higienie i leczeniu jamy ustnej mogą doprowadzić do śmierci?

Może się tak zdarzyć. Przykład to zapalenie osierdzia, które może doprowadzić do nagłego zgonu. Jeśli kardiolog na czas nie wykryje, że przyczyną jest ognisko zapalne w jamie ustnej, może nie zdążyć uratować pacjenta. Osoby, które mają bardzo zaniedbane zęby, są również narażone na sepsę. Gdy w jamie ustnej znajdują się zęby z martwą tkanką bądź ropniami, pojawiają się bakterie beztlenowe. One mogą doprowadzić właśnie do sepsy, czyli ogólnego zakażenia organizmu. Jest to szczególnie niebezpieczne w przypadku dzieci. Sepsa rozwija się u nich w piorunującym tempie, szybko zajmuje narządy i może prowadzić do zgonu.

A jakie konsekwencje dla układu pokarmowego mogą mieć schorzenia jamy ustnej?

W tym przypadku po pierwsze mówimy o chorobie odogniskowej i bakteriach, które, jeśli przedostaną się z jamy ustnej, mogą wpływać na powstawanie owrzodzeń dwunastnicy i żołądka. Z kolei u pacjentów, którzy stracili zęby, pojawiają się zaburzenia procesów trawienia. Jama ustna jest miejscem w ciele, w którym zaczynamy trawić pokarm. Oprócz tego, że w ślinie znajdują się enzymy trawienne, to ważna jest również praca zębów i rozdrabnianie kęsów pokarmowych. Jeśli zaczyna brakować zębów, to automatycznie organizm gorzej radzi sobie z trawieniem, czego konsekwencją mogą być np. bóle brzucha.

Halitoza i kserostomia mogą być pierwszymi objawami cukrzycy. Jeśli na mój fotel trafia pacjent z kserostomią i halitozą, w pierwszej kolejności zajmuję się przyczynami z jamy ustnej, które mogą powodować te schorzenia. Czyli np. leczę ubytki próchnicowe, usuwam kamień. Jeśli to nie pomaga – kieruję do specjalistów na dalszą diagnostykę

Jeśli rozmawiamy o schorzeniach jamy ustnej, nie możemy pominąć halitozy i kserostomii. Czy mogą być one objawem innych chorób?

Tak, mogą być pierwszym objawem cukrzycy. Osoby z cukrzycą często mają zmniejszone wydzielanie śliny, czyli kserostomię. Z kolei suchość w jamie ustnej sprawia, że płytka bakteryjna i wszelkie produkty rozkładu bakteryjnego nie są prawidłowo zmywane i pojawia się nieprzyjemny zapach, czyli halitoza. Ludzka ślina zawiera bowiem składniki, które pozwalają jej na oczyszczenie jamy ustnej z bakterii. Jeśli na mój fotel trafia pacjent z kserostomią i halitozą, w pierwszej kolejności zajmuję się przyczynami z jamy ustnej, które mogą powodować te schorzenia. Czyli np. leczę ubytki próchnicowe, usuwam kamień. Jeśli to nie pomaga – kieruję do specjalistów na dalszą diagnostykę.

Co najbardziej motywuje Polaków do odwiedzin u stomatologa?

Są to głównie kwestie estetyczne. Niestety, w naszym społeczeństwie dentysta wciąż jest postrzegany jako ktoś, kto sprawia ból. Tymczasem w stomatologii nastąpił olbrzymi postęp. Mamy możliwości przeprowadzenia leczenia, które nie będzie bolesne. Przykładowo – w naszym gabinecie przeprowadzamy zabiegi w znieczuleniu ogólnym. Dzieje się tak dlatego, że trafia do nas wielu pacjentów, którzy przez lata nie potrafili przełamać traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa. Ci dorośli ludzie przez dwadzieścia, a niekiedy nawet trzydzieści lat nie byli na ani jednej wizycie kontrolnej u dentysty. Do nas przychodzą już z silnymi dolegliwościami bólowymi i decydują się na leczenie pod warunkiem, że będzie przeprowadzone w znieczuleniu ogólnym.

W jaki sposób można przełamać tę barierę psychologiczną, która jest w społeczeństwie?

Przede wszystkim ucząc, jak prawidłowo dbać o zęby. Trzeba mocno stawiać na profilaktykę i kształcenie pacjentów. Problemem jest chociażby to, że Polacy nie potrafią prawidłowo myć zębów. Większość osób, które siada na moim fotelu, ma niedoczyszczone zęby, mimo iż każda z nich zarzeka się, że uważnie je szczotkuje. Każdy z nas wie, że zęby powinno się myć co najmniej dwa razy dziennie – rano i wieczorem. Ale sama wiedza teoretyczna nie wystarczy. Ważny jest sposób trzymania szczoteczki, prawidłowe wykonywanie ruchów i skoncentrowanie się na obszarach, które często zaniedbujemy np. na przestrzeniach międzyzębowych. Aby się tego nauczyć, można przy wizycie kontrolnej poprosić stomatologa lub higienistkę o taki krótki tutorial. Wtedy, stojąc przed lusterkiem, można zobaczyć, jak taki zabieg szczotkowania powinien przebiegać na naszych zębach. Przy okazji – warto zapytać o to, w jaki sposób korzystać z nici dentystycznej. Tak jak wspominałem – przestrzenie międzyzębowe są dość newralgicznym obszarem. Zachęcam również do czyszczenia jamy ustnej w trakcie dnia – po większych posiłkach. Jeśli nie mamy czasu na szczotkowanie – można sięgnąć po płyn do płukania.

 

Lek. dent. spec. chirurg Bartosz Leończak – absolwent Wydziału Lekarsko-Dentystycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Ukończył m.in. Curriculum Implantologii Małoinwazyjnej Duda Clinic College of Dental, Medicine Professional Global OSSTEM AIC Advanced Course DR Yongesng oraz Cho Seoul Thommen Medical Education ‘Implanty w Strefie Estetycznej’ dr Ueli Grunder. Na co dzień związany jest z Warsaw Dental Center, gdzie przeprowadza zabiegi z zakresu chirurgii stomatologicznej oraz z Centralną Wojskową Przychodnią Lekarską CWPL CePeLek

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.