Przejdź do treści

„Szeroko pojmowanemu społeczeństwu pewnie łatwiej byłoby, gdyby seksualność osób z niepełnosprawnościami też była niepełnosprawna. A nie jest” – mówi specjalistka seksuologii Barbara Płaczek

Barbara Płaczek / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Podeszła do mnie kobieta i stwierdziła, że – po dłuższym zastanowieniu – jednak mnie o coś zapyta. W jej rodzinie był mężczyzna na wózku, a jego partnerka zeszła w ciążę. Pytanie, które od niej usłyszałam, brzmiało: „Co, puściła się, nie?”. Nadal towarzyszy mi ogromne zdziwienie, w jak wielkim stopniu nie rozumiemy, jako społeczeństwo, możliwości płynących z ciała, również w przypadku osób z niepełnosprawnościami – mówi Barbara Płaczek, specjalistka seksuologii, edukatorka seksualna i terapeutka.

 

Anna Sierant: Czy osoby z niepełnosprawnościami mają trudność w przekonaniu samej czy samego siebie, że ich ograniczenie nie musi wykluczać aktywności seksualnej?

Barbara Płaczek: Żyjemy w świecie, w którym seksualność jest ciągle tematem tabu, a jeśli mówimy o seksualności osób z niepełnosprawnościami, to tabu jest jeszcze bardziej wzmocnione. Osoby z niepełnosprawnościami są postrzegane jako aseksualne, uważa się, że ta sfera w ogóle nie powinna ich dotyczyć i pewnie łatwiej byłoby szeroko pojmowanemu społeczeństwu, gdyby ta seksualność też była niepełnosprawna. A nie jest.

Niepełnosprawność aktywności seksualnej nie wyklucza, a przede wszystkim – nie powinna wykluczać. Tyle że osoby z niepełnosprawnościami od dziecka słyszą: „to nie dla ciebie”, „kto by ciebie chciał”, „jesteś za młody/za młoda”, „dowiesz się w swoim czasie”, „randki nie są dla ciebie”, ewentualnie: „musisz sobie znaleźć kogoś zdrowego, kto się tobą zaopiekuje”. W tym ostatnim przykładzie mowa jest więc właściwie nie o seksualności, a o relacji, w której osoba z niepełnosprawnością będzie raczej poddawana opiece.

Tradycyjnie w Polsce o seksualności nie rozmawiamy, dlatego to naprawdę świetna sprawa, że organizowane są np. konferencje takie jak Sekson, której pomysłodawcą jest Fundacja Avalon. Tam temat cielesności, seksualności, płciowości, rodzicielstwa osób z niepełnosprawnościami jest głośno poruszany.

Te trudności w przekonaniu samego czy samej siebie, że niepełnosprawność nie musi wykluczać aktywności seksualnej, ma ogromny, kluczowy wpływ właśnie na życie seksualne osób z niepełnosprawnościami. Bo skoro przez całe życie słyszy się takie, a nie inne komunikaty, skoro ktoś umawia się z osobą z niepełnosprawnościami przez aplikację randkową, nie wiedząc wcześniej o jej ograniczeniach fizycznych, a gdy ją zobaczy, rezygnuje, to nierzadko występuje u tej osoby reakcja powodująca zamknięcie na wszelkie relacje seksualne, obawa przed ich podjęciem. Niestety bardzo często tak jest – nie chciałabym powiedzieć, że zawsze – że osoby z niepełnosprawnościami postrzegają się przez pryzmat ograniczeń, a nie możliwości.

Często znaczna część osób z niepełnosprawnościami jest zależna od osób trzecich. Najbliżsi, opiekunowie, znajomi nierzadko stosują rodzaj biernej agresji, który polega na tym, iż wydaje im się, że lepiej niż osoby z niepełnosprawnościami wiedzą, czego one mogą chcieć, często odbiera się im część seksualnej tożsamości, z góry zakładając, że ta sfera również jest u niech niepełnosprawna.

Pamiętam jedną sytuację, która zdarzyła mi się, gdy byłam na siłowni. Podeszła do mnie jedna z pań i stwierdziła, że – po dłuższym zastanowieniu – jednak mnie o coś zapyta. W jej rodzinie był mężczyzna na wózku, a jego partnerka zeszła w ciążę. Pytanie, które od niej usłyszałam, brzmiało: „Co, puściła się, nie?”. Nadal towarzyszy mi ogromne zdziwienie, w jak wielkim stopniu nie rozumiemy – jako społeczeństwo – możliwości płynących z ciała, również w przypadku osób z niepełnosprawnościami. A seksualność to konstytutywna potrzeba każdego człowieka, niezależnie od płci, orientacji, stopnia sprawności. Rozwój psychoseksualny zachodzi w człowieku całe życie, przybiera różne tempo, formę, bez względu na naszą (nie)pełnosprawność.

Sama znam osoby z niepełnosprawnościami fizycznymi, które bardzo szybko dały sobie przyzwolenie na doświadczanie, odczuwanie przyjemności, poczucie swojego ciała, na skoncentrowanie na sposobach, mechanizmach rozładowania napięć seksualnych. One rozumieją, że są całością, a nie składają się z trzech różnych części: sfery psychicznej, emocjonalnej i niepełnosprawnej. Badania zresztą wskazują, że bez względu na to, czy jesteśmy osobami z niepełnosprawnościami, czy nie, to z własnych ciał często jesteśmy niezadowoleni. Szczególnie często tak jest w przypadku kobiet. 97 proc. z nich ma swoim ciałom coś do zarzucenia – bez względu na pełno- czy niepełnosprawność.

Czytając wypowiedzi osób z niepełnosprawnościami czy rozmawiając z nimi, nieraz dowiadywałam się, że tak naprawdę bardziej skomplikowaną fizycznie czynnością jest dla nich umycie zębów czy dostanie się z przystanku do domu po nierównym chodniku, niż seks. Usłyszałam: „Przy tym wszystkim seks jest naprawdę stosunkowo łatwą czynnością”.

Oczywiście, że tak! Bywają sytuacje, w których osoby z niepełnosprawnością są uwięzione w swoich mieszkaniach na 3. czy 4. piętrze bez windy, nie potrafią wyjść na zewnątrz, kupić chleba w sklepie czy pójść na kawę ze znajomymi. Jednak kiedy mają możliwość realizacji seksualnej z samym sobą czy z drugą osobą, nie stanowi to dla nich problemu. Ten komentarz jest żartobliwy, ale prawdziwy! Czasem trudno przecież wjechać do wąskiej łazienki, ale łóżko jest szerokie.

Ograniczenia płynące z ciała, jakie mają osoby z niepełnosprawnościami, bardzo często je blokują, ale nie stanowią przyczyny wykluczającej aktywność seksualną – zawsze powtarzam, że seks jest w głowie. Pamiętam jednego pacjenta, który trafił do mnie 2 lata po upadku z dużej wysokości – doznał wtedy porażenia od odcinka piersiowego kręgosłupa w dół. Pierwszymi pytaniami, które zadał, były: „Czy będę mógł chodzić?”, „Czy będę uprawiać seks?”, „Czy będę mieć dzieci?”. Te dwa ostatnie pytania budziły u niektórych ironiczne uśmiechy. Ja odpowiedziałam, że co prawda to pytanie nie jest do mnie – seksuolożki, terapeutki, a raczej do wróżki, jednak w przypadku tego mężczyzny nie doszło do urazu rdzenia erekcyjnego, była więc możliwość osiągnięcia całkowitego wzwodu, utrzymania erekcji. Jak wygląda sytuacja tego pana dzisiaj? Nie dość, że prowadzi aktywne, satysfakcjonujące życie seksualne, to niedługo zostanie ojcem.

Jakie są możliwe sposoby rozwiązania problemów ze sferą seksualną w przypadku osób z niepełnosprawnościami? Czy nie ma innego wyjścia niż zastosowanie metody prób i błędów i odkrywanie tego, w jaki sposób, w jakich pozycjach można sprawić sobie i partnerowi/partnerce najwięcej przyjemności? Czuć się komfortowo?

Te sposoby są różne, ale takie same u osób pełnosprawnych i z niepełnosprawnościami. Nieocenioną pomocą na drodze do szczęśliwego życia seksualnego może być mapowanie ciała. Co ono oznacza? Poznanie, które miejsca w ciele sprawiają nam przyjemność i w jakim stopniu. Zazwyczaj silnie skupiamy się na tym, że naszymi strefami erogennymi są wyłącznie miejsca intymne: pochwa, penis, jądra, ewentualnie piersi, choć te ostatnie nie zawsze, bo wiele kobiet nie lubi wyglądu tej części swojego ciała, ich dotykanie nie sprawia im przyjemności.

Każdy z nas strefy erogenne może mieć w innych miejscach. Przykłady? Jest ich mnóstwo. U kobiet to zazwyczaj: szyja, brzuch, brodawki, dłonie, stopy, łechtaczka, miejsce znajdujące się powyżej wzgórka łonowego, okolice pach, usta, kark, uszy, wewnętrzna część łokcia, odbyt, dolna część pośladków, tylna część kolan, plecy, ramiona, dla niektórych kobiet podniecające może być ciągnięcie za włosy.

W przypadku mężczyzn wymienić można: usta, twarz, górną część głowy, szyję, sutki, ręce, stopy, mosznę, żołądź, wędzidełko, ramiona, uszy, kark, plecy, pośladki, wewnętrzną stronę ud, odbyt (choć panowie często nie dają sobie przyzwolenia na eksperymentowanie właśnie w tym miejscu), pośladki. Warto więc skupić się na tym, co czujemy, co może nam sprawić przyjemność, niż na tych miejscach w ciele, w których np. będąc osobą z niepełnosprawnością, czucia nie mamy. Zachęcam też do sięgnięcia po gadżety – często nazywamy je zabawkami, co powoduje ich infantylizację, przez co umniejszamy ich możliwościom. A w przypadku osób z niepełnosprawnościami mogą one zdecydowanie pełnić funkcję narzędzia do seksualnej rehabilitacji.

Ograniczenia płynące z ciała, jakie mają osoby z niepełnosprawnościami, bardzo często je blokują, ale nie stanowią przyczyny wykluczającej aktywność seksualną – zawsze powtarzam, że seks jest w głowie

Jaka jest rola partnera/partnerki osoby z niepełnosprawnościami w tym, by pomóc jej, ale i sobie prowadzić udane życie seksualne? Stereotyp (a może fakt?) znów głosi, że to właśnie ta sprawniejsza osoba będzie stroną aktywną/aktywniejszą podczas zbliżenia.

To stereotyp, nie fakt. To jest taki filtr osób pełnosprawnych, przez który postrzegają te z niepełnosprawnościami. „Skoro jeździ na wózku, to pewnie jest w łóżku bierna”. Podobne wyobrażenia mamy zresztą też w przypadku różnych innych relacji – o kobiecie, która na co dzień jest dominująca, pomyślimy, że to pewnie ona wiedzie prym w sypialni. A przecież tak wcale nie musi być. Każdy ma inne potrzeby, inne reguły ustala w łóżku – jednym wystarczy seks raz w tygodniu, inni wolą go uprawiać trzy razy w miesiącu.

Otwarcie w seksualności wymaga utraty kontroli, pozwolenia sobie na to, a my zawsze chcemy mieć wszystko z góry ustalone. W seksie, i dosłownie, i w przenośni, warto się puścić, ale jednocześnie nie narzucać niczego sobie i partnerowi/partnerce, wspierać się nawzajem, obgadać mogące się pojawić problemy, np. związane z fizjologią, z tym, co może nie zadziałać ze strony układu moczowego, wydalniczego. Aby nic nas nie zaskoczyło, nie zawstydziło. Wtedy doświadczymy naszej seksualności pełniej, dojrzalej.

Jaką funkcję w aktywności seksualnej osób z niepełnosprawnościami pełni nie sam seks, ale przytulanie, masowanie, głaskanie – dotyk? Czy zazwyczaj większą niż w przypadku osób pełnosprawnych?

Tu znowu powtórzę – nie ma żadnego utartego schematu. Jedni lubią się całować, inni nie, dla jednych jest to ważne, dla innych – obrzydzające. Nie da się więc powiedzieć, czy ta rola w przypadku osób z niepełnosprawnościami jest większa, ale na pewno jest ogromna. Rozmawiając o seksie, skupiamy się właśnie na tych czterech literach, zapominamy o bliskości, przytulaniu, dotyku, głaskaniu, muskaniu, akceptacji drugiej osoby – to też są równoważne aspekty życia seksualnego. To ważne, że gdy jesteśmy z kimś blisko, potrafimy się przed nim otworzyć nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Taka dobra relacja odgrywa niebagatelną rolę – otwiera na chęć doznawania przyjemności seksualnej.

W Polsce nie istnieje zawód asystenta seksualnego/asystentki seksualnej. Jaka jest rola takiej osoby? Wspierałaby pani pomysł, by tę profesję przenieść na grunt polski?

Ten temat ostatnio często pojawia się w mediach, pytaniach do mnie kierowanych. Na pewno wspierałabym taki pomysł. Roli asystenta czy asystentki seksualnej powinny podejmować się osoby pełne pasji, zaangażowania. Warto zaznaczyć, że asystent/asystentka ma za zadanie pomóc w poznawaniu własnego ciała, dać poczucie bliskości, masować, głaskać, dotykać, pokazać, jakie możliwości daje ciało, mapować je. Co jednak ważne, i tu przypomnę słowa asystentki seksualnej z Czech, która wystąpiła w programie Martyny Wojciechowskiej „Kobieta na krańcu świata”, dla osób z niepełnosprawnością intelektualną często ważniejsza jest kwestia bliskości, nawiązania relacji, chęci bycia kochanym niż sam aspekt seksualny. To jednak nie jest rola asystenta czy asystentki – pokochanie tej drugiej osoby. Nie musi, a nawet nie powinna ona wykonywać swojego zawodu z miłością.

W seksie, i dosłownie, i w przenośni, warto się puścić, ale jednocześnie nie narzucać niczego sobie i partnerowi/partnerce, wspierać się nawzajem, obgadać mogące się pojawić problemy, np. związane z fizjologią, z tym, co może nie zadziałać ze strony układu moczowego, wydalniczego. Aby nic nas nie zaskoczyło, nie zawstydziło. Wtedy doświadczymy naszej seksualności pełniej, dojrzalej

Czy istnieją przypadki osób z niepełnosprawnościami, które czasowo lub całkowicie wykluczają możliwość uprawiania seksu?

Jeśli rozumiemy seks jako stosunek penetracyjny, to bywają takie sytuacje, tak samo jak u osób bez niepełnosprawności, np. gdy mają infekcje, niektóre choroby weneryczne, w niektórych przypadkach dyspareunię czy pochwicę. Ale, jak wspomniałam, seks nie musi mieć formy stosunku penetracyjnego, zawsze jest miejsce na dotyk, bliskość, wszelkiego rodzaju pieszczoty.

Na koniec zapytam o początek: jeśli ktoś jest nastoletnią czy dorosłą osobą z niepełnosprawnościami, a chciałby zacząć życie seksualne, to właśnie: od czego zacząć? Od poznania własnego ciała? Czy osoby z niepełnosprawnościami statystycznie później zaczynają współżycie niż osoby pełnosprawne i są z niego mniej zadowolone, czy to kolejny stereotyp?

Trudno powiedzieć, czy zaczynają to życie statystycznie później i czy są potem z niego mniej zadowolone. Na pewno w przypadku osób z niepełnosprawnościami dochodzi do uprzedmiotowiania tej przestrzeni ich życia, ale wszyscy ludzie, zwłaszcza kobiety, czują czasem, że odbiegają od własnego wyobrażenia piękna, że są niewystarczające.

Bez względu na (nie)pełnosprawność warto poznać swoje ciało, aby znać jego możliwości. Rolą instytucji, rodziców, partnerów, małżonków osób z niepełnosprawnościami jest wspieranie ich w samodzielności, a nie wyręczanie, przez co dana osoba nabywa niepełnosprawności społecznej.

Warto, byśmy wszyscy sami nauczyli się żyć nie w odcięciu od swojego ciała, a w jego doświadczaniu, poczuciu jego posiadania, odczuwania go jako całości, a nie sumy części, mniej lub bardziej sprawnych. Dobrze, by to poczucie towarzyszyło nam niezależnie od warunków zewnętrznych. Trudno, byśmy oczekiwali, że ktoś nas zaakceptuje, jeśli sami się nie akceptujemy.

 

Barbara Płaczek – specjalistka seksuologii, trenerka i edukatorka seksualna dzieci i młodzieży oraz osób z niepełnosprawnością intelektualną, pedagożka zdrowia, terapeutka

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: