Przejdź do treści

Fizjoterapia tancerzy klasycznych – jak to wygląda? „Tancerz musi ocenić, czy jest na tyle silny i przygotowany, by zatańczyć 10 spektakli” – mówi Paulina Mira

Zdjęcie: iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Widok poranionych i wyczerpanych ciał to pokłosie rosyjskiej szkoły baletu, teraz idziemy w kierunku zachodu – mówi Paulina Mira, która od 7 lat zajmuje się fizjoterapią tancerzy klasycznych. Od 4 lat jest fizjoterapeutką Polskiego Baletu Narodowego w Warszawie.

Ewa Kaleta: Na pewno widziała pani zdjęcia stopy baletnicy, które już od kilku lat krążą po internecie. Zakrwawione palce, obandażowane, zaklejone plastrami. A obok stopa w pięknym buciku, który idealnie te rany zakrywa. Taką chyba mamy wszyscy wizję baletu i tancerzy. Czy słusznie?

Paulina Mira: Tancerka z tak zakrwawionymi palcami nie byłaby w stanie tańczyć nawet na próbie. Rzeczywiście wiele takich zdjęć się pojawiało i przez to takie może być nasze pierwsze skojarzenie. Ale to jest tylko część prawdy i to raczej mniejsza część. Balet to  ciężka praca i w skrajnych przypadkach stopy tancerzy, mogą tak wyglądać. Sama czytałam teksty o baletnicach, o szkołach baletowych, gdzie dzieci były ofiarami swoich nad ambitnych nauczycieli czy rodziców. Były zmuszane do katorżniczych treningów. Taki obraz to jednak pokłosie dawnej rosyjskiej szkoły baletu, która wyrosła z gimnastyki artystycznej. Ciało było tam ekstremalnie wyginane, wręcz w nienaturalny sposób a psychika nadwyrężana. Efektem były zapewne bardzo duże przeciążenia. Na szczęście się to zmieniło, idzie w kierunku zachodu Europy.

Czyli czas tak dużych poświęceń już się skończył?

Niezależnie od szkoły i wpływów z zachodu lub wschodu, faktem jest, że ciała tancerzy podlegają przeciążeniom. Jednak moje odczucie jest takie, że piękno baletu jest znaczenie większe niż ta jego szpetnie przedstawiana strona.

Jakie przeciążeni u tancerzy widzi pani na co dzień? Co boli baletnicę?

Przede wszystkim są to dolegliwości bólowe kończyn dolnych i kręgosłupa, ciała bywają zmęczone i mocno wyeksploatowane i to każdego dnia a nawet już po zakończeniu kariery. Do tego dochodzą przeciążenia natury emocjonalnej, bo to zawód który ciągle wystawia człowieka na oceną. Zawód tancerza trwa krótko, bo maksymalnie do 40. roku życia, jeśli ma się szczęście, nie ma drastycznych kontuzji i dobrze wygląda się na scenie. Oczywiście są i wyjątki. Jednak już po 30-tce ciało przestaje być tak silne i tancerze odczuwają stare kontuzje.

Paulina Mira. Zdj: archiwum prywatne

Jaka jest taka charakterystyczna kontuzja tancerek i tancerzy klasycznych?

Skręcenia stawów skokowych. Sama stopa i jej kości często ulegają kontuzjom. Właściwie każdy tancerz, miał lub będzie miał kontuzję albo przeciążenie tych części ciała. To niestety pewnik i u młodych i u dorosłych tancerzy.

Wróćmy do reżimu ciała….

Reżim jest negatywnym słowem. Chyba nieadekwatnym. Powiedziałabym raczej, że tancerze ciężko pracują nad swoim ciałem. W słowie reżim zawiera się przymus a tancerze kochają to, co robią i chcą to robić. Są w swojej pracy bardzo odważni.

To może zapytam inaczej. Czym różni się ciało aktywnego 30 latka od ciała 30 letniego tancerza baletu?

Dysproporcja jest rzeczywiście duża. Widzę to pracując w swoim studiu z osobami aktywnymi fizycznie, sportowcami amatorami. Jeśli miałaby porównać ciało 30 letniego człowieka, który biega, a tancerza klasycznego, to różnica jest wielka – głównie dlatego, że balet opiera się na ogromnych, nienaturalnych zakresach ruchu w stawach. Ciało musi nadmiernie pracować, aby mieć szeroki zasięg, potem mięśnie muszą ten ruch utrzymać. Nienaturalne pozy i wygięcia gwarantują przeciążenia. Tylko, że my mamy tego świadomość. Tancerze dbają o ciała, mają nas, rehabilitują się po nabytych kontuzjach, coraz większy nacisk kładzie się na prewencję.

Spotkałam się z byłymi tancerzami, którzy po zerwaniu więzadeł w stawie kolanowym czy dyskopatiach kręgosłupa kończyli karierę. Dziś mieliby operację, rehabilitację i tańczyliby jeszcze kilka lat.

Wspomniała pani, że tancerze są odważni. W jakim sensie? Co ma pani na myśli?

Zaczynałam pracę z tancerzami w Operze Nova w Bydgoszczy. Spędziłam setki godzin na próbach i przedstawieniach. W teatrze albo się człowiek zakochuje od razu albo nie. Ja się zakochałam. Tancerze byli wobec mnie bardo otwarci, nie byłabym zawodowo tu gdzie jestem, w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, gdyby nie oni.

W zespole Polskiego Baletu Narodowego przekrój narodowości tancerzy jest ogromny. Wszyscy oni to ambitni i pracowici ludzie. Każdego dnia zmagają się z ograniczeniami własnego ciała i mniejszym lub większym bólem. Wiedzą że ten zawód nie trwa wiecznie, podejść do tego w dobry sposób to też odwaga, tak samo jaj przemierzenie tysięcy kilometrów z dala od rodziny by pracować w konkretnym zespole baletowym. Miałam okazję pracować z jedną z najlepszych baletnic na świecie, tancerką londyńskiego Royal Ballet, Marianellą Nunez. Niezależnie od tego, czy tak jak ona są najwyższymi rangą, pierwszymi solistami, czy pracują w zespole, to tak samo kochają swój zawód, są mu oddani. Tak samo odważnie wychodzą na scenę, niezależnie od tego, czy czują się na siłach tego danego dnia.

brzuszki na piłce

Trochę jak piłkarze?

Niezupełnie, bo piłkarz może zagrać przez 20 minut i trener może go zmienić w razie niedyspozycji. Tancerz musi ocenić, czy jest na tyle silny i przygotowany by zatańczyć 10 spektakli, czy zakręcić 32 wymyślne piruety podczas jednej wariacji baletowej.

Taka osoba każdego dnia przełamuje swoje bariery. Jeśli pracujemy w korporacji to możemy się chować za komputerem i tylko raz na miesiąc ktoś nas rozlicza z pracy, tancerz jest rozliczany każdego dnia. Każdego dnia może poślizgnąć się na prostej drodze i wypaść przez to z przedstawienia, stracić wiele godzin ciężkiej pracy, i nie móc tańczyć przez kilka miesięcy albo pół roku. To wymaga odwagi i determinacji.

Paulina Mira. Zdj: archiwum prywatne

Kilka lat temu jedna z moich pacjentek, młoda tancerka już prawie kończąc szkołę, skręciła staw skokowy. Mówiono jej: nie masz szans, po operacji nie wrócisz, zrezygnuj. Rok po operacji i rehabilitacji wróciła, zdała świetnie dyplom i za chwilę będzie tańczyć w świetnym zespole w Rosji. Postawiła wszystko na jedną kartę.

Tak naprawdę moja praca jest czasem bardzo ograniczona, bo wystarczy kontuzja przed spektaklem i już niewiele można zrobić. To, co mogę ofiarować tancerzom to empatia, lojalność i dodanie otuchy

W pracy z tak ambitnymi wrażliwymi ludźmi pewnie widzi pani różne graniczne sytuacje. Zmagają się ze ograniczeniami, forsują granice?

Niestety tak, i kiedy forsują kończy się to źle. Tancerz musi mieć w sobie mądrość, wiedzieć kiedy się zatrzymać. Kiedy się forsują może dojść do kontuzji na scenie, a to boli wszystkich. Na zespół pada blady strach, wszyscy się trochę podłamują. Trzeba słuchać siebie i swojego ciała żeby nie przekraczać granic.

Czy każdy tancerz klasyczny robi sobie krzywdę? Czy koszt tańca zawsze jest taki jednoznaczny?

Myślę, że każda praca po latach wyrządza krzywdę. Niezależnie od tego czy siedzimy przez 8 godzin przed biurkiem czy jeździmy samochodem w niewygodnej pozycji. Tancerze liczą się z konsekwencjami, w szkołach nikt nie mówi im: nie będzie bolało, nie będzie trudności. Wręcz przeciwnie. Tancerze od najmłodszych lat mają świadomość tego, co robią i jak ciężki wybierają zawód.

Co pani robi dla tancerzy na co dzień?

Pomagam doraźnie, pracuję indywidualnie między treningami, pomagam wracać na scenę po kontuzjach. To praca manualna, specjalistyczne ćwiczenia, masaże. Obecnie sztab fizjoterapeutów liczy sobie 3 osoby. Tancerze zaczynają pracę o 10, kończą o 18, bądź po 14, jeżeli spektakl jest wcześniej. Potem mają przerwę i wracają przed przedstawieniem o 18, wychodzą około 22. Pracujemy zmiennie by zawsze być chwilę przed nimi i wychodzić chwilę po nich.

Jaka jest najtrudniejsza sytuacja w jakiej się pani znalazła w swojej pracy z tancerzami?

Zawsze mniej lub bardziej przeżywam kontuzje, operacje, odejście tancerzy, Nie zawsze to po sobie pokazuje, ale najmocniej przeżywam rezygnację z zawodu, której powodem jest niedyspozycja ciała. Zastanawiam się czy ja zrobiłam wszystko żeby pomoc. Ale nie chcę skupiać się na tych trudnych rzeczach .Na szczęście tych pozytywnych sytuacji jest wiele więcej i na nich trzeba bazować, to daje ogromną siłę do działania i rozwoju.

A czy są pozytywne działania baletu na ciało? Czy wszyscy którzy posyłają swoje dzieci na zajęcia z baletu narażają dzieci na przeciążenia stawów?

Początkowe lata nauki baletu, czy nauka baletu amatorska działa bardzo pozytywnie. Poprawia koordynacje, pamięć ruchową, wykształca ładną sylwetkę. Na początku dzieci nie osiągają pełnego zakresu ruchu baletowego, więc ten etap jest bardzo pozytywny ogólnorozwojowo. Ćwiczenie baletu wzmacnia mięśnie, tworzy silną sylwetkę, potrzebujemy silnego i sprawnego ciała. I jeszcze postawa, wyprostowana sylwetka to też w dzisiejszych czasach plus.

Kobieta stoi pod ścianą na sali ćwiczeń

Jest jeszcze jedno skojarzenie związane z ciałem i nadużyciami w kontekście baletu. Niedożywienie, anoreksja, ogólnie zaburzenia odżywiania.

Gdyby tancerze nie jedli nie mieliby siły ciężko pracować. W teatrze pracujemy z dietetykiem. Oczywiście jest kult szczupłej sylwetki. Ale w naszym teatrze nie przeginamy, każdy problem związany z jedzeniem byłby od razu zauważony. Sylwetka musi być szczupła ale teraz, w bardziej zachodnim myśleniu, w tańcu stawia się na atletyczną sylwetkę a nie przesadnie wychudzoną.

 

Paulina Mira – fizjoterapeutka Polskiego Baletu Narodowego, certyfikowany instruktor STOTT Pilates, założycielka  MIRA Studio terapii. Facebook: Paulina Mira

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.