Przejdź do treści

„Podczas pracy fizjoterapeutycznej na twarzy pacjenta pojawia się uśmiech albo łzy. Ale nie takie spowodowane bólem fizycznym” – o terapii uwalniania stresu mówi fizjoterapeutka Paulina Wciórka

„Pracując fizjoterapeutycznie, na twarzy pacjenta pojawia się uśmiech albo łzy – ale nie takie spowodowane bólem fizycznym” – o terapii uwalniania stresu mówi mgr Paulina Wciórka / archiwum prywatne
„Pracując fizjoterapeutycznie, na twarzy pacjenta pojawia się uśmiech albo łzy – ale nie takie spowodowane bólem fizycznym” – o terapii uwalniania stresu mówi mgr Paulina Wciórka / archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Staram się nie dopytywać pacjentów o konkretne zdarzenia. Bywa, że nie pamiętają. Coś mogło im przecież przytrafić się w dzieciństwie albo było tak straumatyzowane, że wyparli to z pamięci. Najważniejsze, by napięcie puściło, a emocje się uwolniły. Jest w tym coś magicznego, chociaż jest to też wytłumaczalne pod względem naukowym – o terapii uwalniania stresu z ciała mówi fizjoterapeutka Paulina Wciórka.

 

Magdalena Bury: Czym stres jest dla ciała?

Paulina Wciórka: Na pewno nie możemy powiedzieć, że stres działa na nas tylko negatywnie. Działa bowiem również pozytywnie, jest to rodzaj mobilizacji do działania, stymulacji do bycia w gotowości. Stres wymusza też często reakcję obronną organizmu, instynktowne zachowania, znane nam jako „ucieczka bądź walka” – to jest kolejny pozytywny aspekt. Negatywne jest jednak to, że stres podnosi napięcie układu nerwowego i mięśni, a jego długotrwałe lub intensywne działanie jest destrukcyjne dla naszego organizmu. Czasami dochodzi do zawieszenia emocji w ciele, co jest bardzo trudno fizycznie odwrócić.

Jak to zawieszenie w naszym ciele wygląda?

Można by powiedzieć, że zawieszenie działa na zasadzie „stopklatki”. Kiedy coś nam zagraża, bez znaczenia czy fizycznie, czy psychicznie, pierwszą reakcją jest znieruchomienie. Doznany stan „zawiesza się w nas”. Kiedy przeciążenie mija, ciało wraca do równowagi. Niestety, nawracające sytuacje napięciowe będą utrwalały reakcje, za każdym razem pomniejszając zasób organizmu na powrót do równowagi. Wytworzy się chroniczna reakcja napięciowa, która z czasem stanie się normą. Dopiero pojawiające się objawy pokażą nam, że coś jest nie tak. Zawieszenie więc jest wielopłaszczyznową reakcją ciała, zmieniające jego kształt i funkcjonowanie. Nie znaczy to jednak, że świadomie. W większości przypadków żyjemy „zawieszeni”, nie wiedząc o tym. Wybór typu zawieszeń jest niezależny od naszej woli. Jest sumą doświadczeń, jakich doznajemy.

W których częściach ciała stres ukrywa się najczęściej?

Początkowo fizjologiczną reakcją będzie przyspieszony oddech, szybsze bicie serca, wzmożone napięcie mięśniowe, chłodne dłonie czy też zimne poty. Mogą pojawić się problemy z koncentracją i jakością snu. Stres będzie również ingerował w hormony. Możemy też wtedy zauważyć zmiany w posturze ciała: uniesione ramiona, skróconą szyję, napięte czoło, ściśnięte pośladki czy dłonie, zaciśnięte zęby. Według Alexandra Lowena, amerykańskiego psychiatry i psychoterapeuty, wiele różnych emocji może być zawieszonych w ciele. Typy zawieszenia mają swoje nazwy, np. hak na mięso, który charakteryzuje się gotowością mięśni do sprzeciwu, lecz lęk zatrzymuje całą ekspresję. To zawieszenie pojawia się wtedy, gdy ktoś nas nadużywa.

Jakie emocje nosimy w naszych ciałach?

Często mamy w sobie złość, gniew, ale też lęk i strach. Czasami odczuwamy kilka różnych emocji jednocześnie. Można to prosto zwizualizować na przykładzie psa. Kiedy się broni i pokazuje swój gniew – warczy, a my często zaciskamy zęby, zgrzytamy nimi. Taki schemat reagowania jest przypisywany „zespołowi ojca tyrana”, nasz tata może być alkoholikiem, pracoholikiem albo może go w naszym życiu nie być. Wtedy od najmłodszych lat góra naszego ciała będzie reagować napięciem, niezależnie od naszej woli. Natomiast kiedy pies podwija ogon, my podkulamy naszą kość ogonową i nieświadomie wprowadzamy napięcia do naszej miednicy i na dolny odcinek pleców. Taki wzór reagowania nazywany jest „zespołem matki nękająco-wikłającej”. Bez przepracowania i uświadomienia sobie niektórych rzeczy, po pewnym czasie wystąpią fizyczne objawy związane z tym rejonem ciała.

Czy nawet chwilowe odczuwanie stresu może wpływać na nasze ciało i na to, że zaczynamy się napinać?

Jeżeli będziemy w stanie sami sobie z tym napięciem poradzić, nie będzie to miało większego wpływu. Wyjątkiem może być np. przemówienie, gdy możemy poczuć ścisk w żołądku czy pot na dłoniach. Będzie to jednak działało w ramach mobilizacji. Jeśli natomiast jesteśmy osobami, które często się stresują, nasze ciało będzie utrwalało ścieżkę wcześniej sobie narzuconą. Przykład? Jeśli doświadczenie spowodowało napięcie naszego ciała, ciężko będzie sobie radzić samodzielnie ze stresem. On będzie do nas powracał, a my będziemy utrwalać te zachowania.

Czy z takim chwilowym napięciem każda z nas może poradzić sobie sama?

Możemy korzystać z ćwiczeń oddechowych, używać przepony, nabierać powietrza w dolne żebra i kierować do boku. Będziemy tym samym uspokajać narządy wewnętrzne i wpływać na nerw błędny. Obniżymy napięcie układu nerwowego, więc objawy typu potliwość dłoni powinny się zmniejszać. Można również korzystać z krótkich zimnych pryszniców, by obniżyć poziom stresu. Emocje możemy wybiegać, wytańczyć, wyśpiewać. One bardzo lubią ruch, więc dobrze jest odreagować stresującą sytuację, by nie dusić jej w sobie.

Wybierzmy aktywność fizyczną, która sprawia nam przyjemność. Przykładem mogą być medytacja czy joga, które działają bardziej wyciszająco. Powinniśmy też jeść ciepłe posiłki, ponieważ ciepło daje nam energię, a stresując się, szybko ją zużywamy. Możemy również korzystać z masaży czy mat akupresurowych, które będą rozluźniać nasze mięśnie.

Z jakimi napięciami najczęściej przychodzą do ciebie pacjentki?

Najczęściej z napięciem w miednicy, biodrach, brzuchu, dolnych plecach. To skutek siedzącego trybu życia, braku ergonomii w pracy oraz doświadczeń życiowych, które się w nas kumulują. Napięcia w tych miejscach to także efekt okresu dojrzewania i wstydu związanego z tym, jak ciało się zmienia. Łączy się to też z brakiem wystarczającej edukacji seksualnej i idącymi za tym nadużyciami w tej przestrzeni. Napięcie w okolicach bioder to też skutek strachu i lęku przed utratą bliskiej osoby, zmianami w życiu. Również zbyt szybka pionizacja w okresie dzieciństwa będzie wpływała na to, że biodra będą miały obniżoną gotowość do chodzenia, a to odezwie się w przyszłości. Niekorzystnie będzie działał też zbyt szybki trening czystości, czyli odpieluchowywanie. Dziecko zrobi wszystko, by zadowolić swojego opiekuna. Zaciśnie zęby, brzuch, uda i pośladki i zrobi na nocniku to, o co jest proszone, ale niestety w nieprawidłowy sposób.

Są też pacjentki z napięciem w gardle, co łączy się z niewypowiedzianymi słowami, zablokowanymi strachem przed powiedzeniem ich na głos. Dzieje się tak np. w sytuacjach, gdy nie potrafimy czegoś powiedzieć, ponieważ mamy przed sobą autorytet czy szefa, z którym się nie zgadzamy. W takich sytuacjach możemy mieć uczucie kluchy w gardle, często odchrząkujemy, barwa naszego głosu może się zmienić. Małe dzieci natomiast mogą się zatrzymać w rozwoju i nie mówić. We wszystkich tych przypadkach napięcie łączy się z frustracją i problemem z wyrażaniem własnych emocji werbalnie.

Prowadzisz terapię, która uwalnia nasze ciało ze stresów. Na czym polega taka terapia? W jaki sposób pracujesz z pacjentką?

Pacjentka opowiada mi o sobie, swoim życiu, a ja dopytuję o poziom stresu i badam jej ciało. Zaczynam łączyć kropki. Jeżeli pracujemy na starych kontuzjach, bardzo często uwalnia się jakaś reakcja. Pacjentka poczuje pulsowanie, uczucie ciepła w danym miejscu. Wtedy poprawia się mobilność, a my wiemy, że „coś” zostało już uwolnione i rozpracowane. Zdarza się też tak, że pracując fizjoterapeutycznie, na twarzy pacjenta pojawia się uśmiech albo łzy – i to nie takie, które są spowodowane bólem fizycznym. Jest to informacja, że dotknęliśmy struktury, która była naruszona np. podczas trudnego przeżycia. Często pojawia się wewnętrzne rozdygotanie pacjenta.

Staram się nie dopytywać pacjentów o konkretne zdarzenia, bywa, że nie pamiętają. Coś mogło im przytrafić się w dzieciństwie albo było tak straumatyzowane, że wyparli to z pamięci. Najważniejsze jest to, by napięcie puściło, a emocje się uwolniły. Jest w tym coś magicznego, chociaż jest to też wytłumaczalne pod względem naukowym.

Czy po takiej terapii czujemy się jakoś szczególnie po powrocie do domu?

Możemy czuć się osłabieni. Nasze ciało zaczyna się „przebudowywać”, pracować nad powrotem do normalnego napięcia. Jest to obciążenie, więc warto chwilowo wrzucić „na luz”. Ciało przez X lat żyło w jakimś schemacie, który my teraz nagle przerywamy. Fizjologicznie w ciele dzieje się wtedy bardzo dużo rzeczy. Przebudowuje się powięź, rozluźniają się mięśnie, krążenie przyspiesza, cukier się obniża, więc możemy czuć się senni, wyziębieni lub czuć wewnętrzne rozdygotanie. Nasz nastrój może ulec zmianie. Pacjenci różnie reagują. Reakcje są dobre, bo to oznacza, że praca została dobrze wykonana.

Czy istnieją przeciwwskazania do terapii uwalniania stresu z ciała?

Tak, to m.in. nieustabilizowany stan psychiczny pacjenta, nieleczone choroby psychiczne. Nie zalecałabym także takiej głębokiej pracy w okresie ciąży.

Ile powinna trwać taka terapia, by uwolnić nasze ciało ze stresu?

Jeżeli pacjent jest w stanie nam zaufać i mamy ze sobą dobrą więź, z reguły już po pierwszej terapii widać efekt. Ale  dużo zależy od tego, ile dana osoba przeszła i na ile pozwoli tej pracy wykonać. Istnieją bowiem też takie mechanizmy ochronne, które przy obcych osobach sprawiają, że ciężko nam się otworzyć. Są także przypadki, gdy nadużycia i stres pojawiają się w życiu pacjenta ciągle. Wtedy spotykamy się co miesiąc i jest to współpraca stała, by skompensować to, co zdążyło się skumulować.

 

Mgr Paulina Wciórka – absolwentka AWF w Poznaniu na kierunku fizjoterapia. Swoje umiejętności szlifowała zarówno pod okiem specjalistów w kraju, jak i za granicą. Pracuje od ponad 10 lat jako fizjoterapeutka, terapeutka manualna holistyczna. Prowadzi własną praktykę fizjoterapeutyczną w Warszawie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.