Przejdź do treści

Sikasz w basenie lub morzu? „Narażasz się na wstępującą infekcję układu moczowego” – ostrzega dr Stefan W. Czarniecki

Kobieta w basenie
Sikanie w zanieczyszczonych zbiornikach wodnych sprawia, że narażamy się na zakażenie uropatogenną bakterią E.coli/ fot. Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Mocz wypływa z pęcherza moczowego przez cewkę moczową pod ciśnieniem, jednak pod koniec mikcji kilka mililitrów treści z otoczenia może się cofnąć do cewki – wyjaśnia dr Stefan W. Czarniecki. Urolog w rozmowie z Hello Zdrowie tłumaczy, że podczas mikcji w zanieczyszczonych zbiornikach wodnych narażamy się na zakażenie bakteriami pochodzącymi z odbytnicy, czyli uropatogennymi E. coli.

Mikcja w akwenach wodnych a zakażenie układu moczowego

Publiczne kąpieliska w upalne dni przyciągają tłumy, kiedy każdy marzy o chwili ochłody. Relaks w promieniach słońca z muskającą po policzkach morską bryzą, kąpiel w jeziorze czy szaleństwa w basenie wydają się być także idealnym wyborem na oczyszczenie głowy po tygodniu stresu w pracy. Niestety taki wypoczynek może skończyć się dla nas dodatkowym zmartwieniem. Wiele osób traktuje kąpieliska jak publiczne toalety. Oddawanie moczu do zbiorników wodnych jest nie tylko niekulturalne i niehigieniczne. Mikcja w zbiornikach wodnych sprawia, że narażamy zdrowie innych osób oraz swoje.

– Podczas oddawania moczu w zanieczyszczonym zbiorniku wodnym narażamy się na wstępującą infekcję układu moczowego ostrzega urolog Stefan Czarniecki w rozmowie z Hello Zdrowie.

Jak podkreśla ekspert, układ moczowy jest hermetyczny do czasu, kiedy go nie otworzymy. Dzieje się tak, kiedy sikamy.

 Mocz wypływa z pęcherza moczowego przez cewkę moczową pod ciśnieniem, jednak pod koniec mikcji kilka mililitrów treści z otoczenia może się cofnąć do cewki, szczególnie jeżeli jesteśmy w ruchu. Nie ma obecnie dokładnych badań, które by wskazywały, jak wysokie jest ryzyko zakażenia w ten sposób. Absolutnie jednak przyjmuję za prawdopodobną drogę wprowadzenia np. uropatogennych bakterii E. coli wywołujących infekcję układu moczowego poprzez oddawanie moczu w zanieczyszczonych akwenach wodnych podkreśla.

Jakie bakterie czyhają na nas na publicznych kąpieliskach? Czarniecki wymienia, że za 68-77 proc. nawrotowych zakażeń układu moczowego odpowiada pałeczka okrężnicy. Escherichia coli to urzęsiona Gram-ujemna bakteria żyjąca naturalnie w jelicie człowieka. Bakteria ta uczestniczy w trawieniu pokarmu oraz przyczynia się do wytwarzania witamin z grupy B oraz K. Pałeczki E. coli zawierają jednak również szczepy, które stanowią zagrożenie dla zdrowia. Infekcje u ludzi wywołują, gdy z odbytu dostaną się poza obszar fizjologicznego występowania, na przykład do cewki moczowej.

Miejsca zanieczyszczone bakteriami pochodzącymi z odbytnicy, czyli uropatogenne E. coli, to w szczególności baseny publiczne. W badaniach wykazano, że 40 proc. dorosłych w Stanach Zjednoczonych przyznaje się do oddawana moczu w basenie. Ponadto 51 proc. osób nie myje się przed korzystaniem z pływalni i traktuje to miejsce jak publiczną łaźnię. Zgodnie z tymi danymi, w wodzie basenowej pozostaje jedna szklanka moczu i 10 g stolca na osobę. Bez chlorowania wody te ilości bakterii i zanieczyszczeń byłyby skrajnie niebezpieczne dla człowieka – podkreśla Czarniecki.

„Styczność z zakażoną wodą może powodować, że sami stajemy się źródłem wtórnych zakażeń”

Bakterie kałowe E.coli występujące w wodzie powodują m.in. zatrucie pokarmowe i zakażenia dróg moczowych. Specjalista wyjaśnia, że mogą one kolonizować układ pokarmowy, jeżeli zanieczyszczona woda znajdzie się w naszych ustach albo w nosie.

– W takiej sytuacji bakteria ta żyje w układzie pokarmowym, wchodząc w skład flory jelitowej. Stamtąd już bliska droga do zakażenia układu moczowego, ponieważ niewielka odległość ujścia cewki moczowej od odbytu sprzyja przedostawaniu się drobnoustrojów do dróg moczowych. Nie tylko więc oddawanie moczu, ale sama styczność z zakażoną wodą może powodować, że stajemy się sami źródłem nawracających zakażeń poprzez pojawienie się tych bakterii w naszym układzie pokarmowym. Dotyczy to w szczególności kobiet ze względów na anatomię dodaje.

Zakażenie może dostać się do cewki moczowej również w trakcie pływania.

 W dużej mierze zależy to od dynamiki naszych ruchów w wodzie. Jeżeli pływamy lub ćwiczymy intensywnie i w trakcie jakiegoś ruchu rozluźniamy mięśnie dna miednicy, mała ilość wody może zostać wtłoczona do cewki moczowej. Takie ryzyko niesie pływanie żabką tłumaczy.

Urolog podkreśla także, by nie zwiódł nas zapach mocno chlorowanej wody na basenie. Jak wyjaśnia, intensywna woń nie jest dobrym znakiem.

–Chlor zużywa się w skutek dużej ilości zanieczyszczeń, co wywołuje charakterystyczny zapach. Jeżeli przyjmiemy, że baseny – w szczególności przy wyższej temperaturze wody latem i intensywnym użytkowaniu – są miejscem potencjalnego namnażania bakterii, to jest to miejsce, w którym powinniśmy obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Na pewno należy unikać brania wody z basenu do ust ostrzega.

Kobieta skacze na skakance

Zakażenie układu moczowego na podium wszystkich infekcji

Zgodnie z szacunkami, zakażenia układu moczowego choć raz w życiu doświadczy co druga Polka. Objawy świadczące o infekcji to m.in. ból i pieczenie, parcie na pęcherz, nagła potrzeba oddania moczu, ból brzucha lub pleców, mętny mocz oraz jego nieprzyjemny zapach. Może także pojawić się gorączka lub krew w moczu.

 Zakażenie układu moczowego stoi na podium najczęstszych infekcji leczonych przez lekarzy wielu specjalności. Rocznie odnotowuje się 150 milionów przypadków zakażenia na świecie. Infekcja w dominujący sposób dotyka kobiety, ponieważ mają one znacznie krótszą cewkę moczową. Największym problemem jest nawrotowość tej nieprzyjemnej dolegliwości. 27 proc. kobiet po pierwszej infekcji przechodzi kolejną w ciągu pół roku wyjaśnia urolog.

Przy zakażeniu układu moczowego zazwyczaj stosowano antybiotyki, najczęściej nitrofurantoinę, trimetoprim, sulfametoksazol, fosfomycynę oraz fluorochinolony (ofloksacynę, cyprofloksacynę, lewofloksacynę). Jak jednak podkreśla Czarniecki, najnowsze zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) różnią się od wcześniejszej ścieżki leczenia. Spowodowane jest to powszechnością zakażenia oraz tym, że infekcja często wraca.

 WHO, wobec rosnącej lekooporności szczepów wywołujących zakażenie układu moczowego, rekomenduje nowe schematy postępowania. Zgodnie z zaleceniami należy oszczędnie (lub wcale) stosować antybiotyki w przypadku infekcji. Z tego powodu warto skupić się na profilaktyce wyjaśnia.

Jako profilaktykę dla osób z nawrotowymi zakażaniami układu moczowego zaleca się oddawanie moczu po stosunku, nieopóźnianie opróżniania pęcherza oraz zachowanie zasad higieny i podcieranie się. Warto również zadbać o zwiększenie ilości spożywanych napojów.

 Pierwsze do tej pory wysokiej jakości badanie kliniczne wykazało, że zwiększenie pojenia ma wpływ na częstotliwość nawrotów zakażenia układu moczowego u kobiet. Podczas testów uczestniczki, które przeszły średnio 3,3 zakażenia układu moczowego w ostatnich 12 miesiącach, podzielono na dwie grupy. Pierwsza zachowywała się standardowo, a druga piła dodatkowo trzy butelki 500 ml wody codziennie. W grupie kobiet, które piły więcej płynów, zredukowano częstotliwość infekcji do średnio 1,7, czyli prawie dwukrotnie opisuje urolog.

Czarniecki podkreśla, by najlepiej unikać także rekreacyjnych akwenów wodnych uczęszczanych przez duże liczby osób albo potencjalnie zanieczyszczonych. Dodaje także, że lepszym wyborem niż basen będzie jezioro lub morze.

Jeżeli pływamy w akwenie, który nie ma styczności z odchodami ludzkimi, to nie będzie w nim uropatogennych E.coli. Lato jest więc dobrym czasem na korzystanie z naturalnych zbiorników wodnych tłumaczy.

Ważne także, by nie pić wody, w której pływamy, i oczywiście nie oddawać do niej moczu. Należy także umyć się, zanim skorzystamy z uroków basenu, po kąpieli oraz po każdej wizycie w toalecie.

– Zbiornik wodny nie jest dobrym miejscem do oddawania moczu, do tego służy toaleta i regulują to podstawowe zasady naszej kultury osobistej. Odradzam też korzystanie z basenu przez osoby z aktywną infekcją układu moczowego – podsumowuje ekspert.

 

Dr Stefan W. Czarniecki jest Ordynatorem Oddziału Urologii w Szpitalu Św. Elżbiety i członkiem kongresowej Rady Naukowej Polskiego Towarzystwa Urologicznego. Specjalizuje się w nowoczesnej diagnostyce i robotycznym leczeniu raka prostaty. Jest także aktywny na Instagramie, gdzie chętnie dzieli się wiedzą medyczną i pokazuje, jak wygląda świat medycyny.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.