Przejdź do treści

„Pocimy się, pozycje nam nie wychodzą, coś nas zaboli, robimy przerwy na siusiu, przeszkadzają nam zwierzęta”. Jak naprawdę wygląda nasz seks?

porno
PeopleImages/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pocenie się i sapanie, zderzenie się głowami przy zmianie pozycji, zrobienie przerwy na siusiu. Tak! Pora przyznać, jak naprawdę wygląda nasz seks. Świadomość, że inni też w łóżku nie są idealni i sceny w sypialni zwykle są dalekie od tych pokazywanych w filmach porno, jest bezcenna. – Chciałabym, żebyśmy zrozumiały, że możemy nie mieć orgazmu, a i tak możemy być zadowolone z seksu – mówi edukatorka seksualna Kamila Raczyńska-Chomyn.

Ona – w makijażu, wszędzie idealnie wydepilowana, za każdym razem przeżywająca orgazm, przy którym nawet się nie spoci. On – zawsze mogący i gotowy, z erekcją trwającą godzinę. Tak wygląda seks? „No raczej nie mój…” – pewnie pomyśli większość z nas. W filmach porno wszystko jest możliwe. Rzeczywistość zdecydowanie odbiega od tego schematu. Prawdziwy seks nie zawsze jest ładny, my nie zawsze jesteśmy wymuskani i seksowni. Co naprawdę dzieje się w naszych sypialniach? O rzeczach, których nie widać w filmach porno, a są nam bliskie, ludzkie i prawdziwe, rozmawiamy z edukatorką seksualną Kamilą Raczyńską-Chomyn, autorką publikacji „Wystarczająco dobre ciało”.

42% Polaków jest zadowolonych ze swojego życia seksualnego – wynika z raportu prof. Zbigniewa Izdebskiego „Seksualność Polaków”. Bardziej zadowoleni są mężczyźni – 55% niż kobiety – 49%. Najbardziej zadowolone z seksu są osoby między 30. a 49. rokiem życia.

Jak naprawdę wygląda ten seks? Różnie. To zależy od rodzaju relacji, od momentu życiowego, w którym dana para się znajduje, od poziomu libido, od chęci, otwartości i kreatywności ludzi.

Małgorzata Germak: Czy potrafimy się wyluzować w łóżku?

Kamila Raczyńska-Chomyn: Na szczęście coraz częściej tak. Dlatego dobrze mówić o seksie wprost i bez ogródek. Dzięki temu mamy zdrowsze podejście do tego, co i jak robimy w sypialni. Marzy mi się, żeby kobiety wiedziały, że nie muszą być idealne i ich seks też nie. To w porządku być nieogoloną. To OK nie mieć płaskiego brzucha. Możesz nie osiągnąć orgazmu trzy razy z rzędu. To też jest OK.

 

Podczas seksu rozmawiamy, ale też śmiejemy się. Przerywamy, bo dziecko płacze. Pocimy się, pozycje nam nie wychodzą, coś nas zaboli. Robimy przerwy na siusiu i żeby napić się wody. Przeszkadzają nam zwierzęta, np. nasz kot, który się gapi

Jednak gdzie się nie rozejrzymy – filmy porno, okładki gazet, Instagram – standardy, zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety, są mocno wyśrubowane. I przez to wywierana presja na nas też jest duża. Jak pośród tego przebić się z komunikatem do kobiet, że nie zawsze muszą mieć zrobione paznokcie i wydepilowane bikini?

Wspierając się, mówiąc o tym, pokazując prawdę, ucząc samoakceptacji. Choć nie dla wszystkich kobiet hasło „odpuść” jest łatwe do przyjęcia. Najczęściej widzę, że to właśnie młode kobiety, powiedzmy dwudziestoparolatki, nadal dążą do ideałów i tych wyśrubowanych standardów z filmów porno i okładek magazynów. Do tego, że nie zawsze musi być idealnie i ty też nie musisz być idealna, trzeba dojrzeć.

Sporo w tym podejściu do ciała oraz seksualności zmienia też ciąża, kiedy okazuje się, że to partner musi ci malować paznokcie u stóp albo musi ci pomóc ogolić cipkę, bo sama nie sięgasz. Wtedy też seks się zmienia. Innym razem to kwestia tego, jak długo trwa związek. W pewnym momencie odpuszczasz wieczny perfekcjonizm, bo byś oszalała. A czasem to kobieta sama przechodzi przemianę wewnętrzną, bo uświadomiła sobie, że można inaczej, więc wyluzowała trochę, polubiła swoje ciało. Trend się powoli zmienia – coraz częściej pokazywane są modelki z włosami pod pachami, jest pornografia, która pokazuje ludzi i grubych, i chudych, z tatuażami czy bliznami, co działa często naprawdę terapeutycznie. Zmienia się też podejście kobiet.

I tu zaczyna się temat akceptacji siebie. Bez tego ciężko mieć udane życie seksualne.

Jasne, że tak. Będę to powtarzać w kółko: kobieto, nie ciśnij się, twój seks nie zawsze musi być udany, ty nie zawsze musisz mieć orgazm.

 

całująca się para

No właśnie, a jeśli chodzi o ten nieidealny, nasz zwyczajny seks – co robimy, czego nie zobaczymy w filmach porno? Pocimy się, czasem nawet intensywnie, wydajemy różne odgłosy, dźwięki wydają też nasze ciała. Co jeszcze można dodać do tej listy?

Podczas seksu rozmawiamy, ale też śmiejemy się. Przerywamy, bo dziecko płacze. Mężczyźni tracą erekcję, zakładając prezerwatywę. W filmach nie zobaczysz też seksu w trakcie miesiączki ani momentu, gdy on podczas seksu oralnego wytryśnie ci nasieniem w oko i będzie piekło jak diabli. Pocimy się, pozycje nam nie wychodzą, coś nas zaboli. Robimy przerwy na siusiu i żeby napić się wody. Przeszkadzają nam zwierzęta, np. nasz kot, który się gapi.

Chciałabym też, żebyśmy zrozumiały, że możemy nie mieć orgazmu, a i tak możemy być zadowolone z seksu

I świadomość, że to wszystko jest normalne i inni też tak mają, jest ważna?

Bardzo ważna. Właśnie dlatego według mnie kobiety powinny częściej rozmawiać z koleżankami o seksie albo poszukać miejsc w sieci, gdzie można to zrobić. Chodzi o to, żeby zobaczyć, że wszystkie takie rzeczy, o których wspominałyśmy przed chwilą, się zdarzają. Po takich rozmowach z innymi kobietami często przychodzi refleksja: „Uff, a już myślałam, że mam tak tylko ja”. Bardzo cenne jest poczucie, że coś, co mi się zdarza w życiu seksualnym, jest normalne, że mogę to obśmiać, napisać do przyjaciółki. To pomaga wyluzować. Przez to, że tak rzadko mówi się otwarcie o seksie, może nam się wydawać, że coś jest z nami nie tak. A nie tylko ty puścisz czasem bąka w trakcie. Gdyby postawić na szczerość i nieudawanie przed sobą i innymi, to by nam zrobiło znacznie lepiej, niż np. uczenie się nowych, fikuśnych technik seksualnych.

Co jeszcze możesz doradzić kobietom, żeby miały lepszy seks?

Ważne jest, żeby się nie napinać. Kiedy będziesz rozluźniona, jest większa szansa, że uda ci się odpuścić kontrolę i doświadczyć naprawdę wspaniałej bliskości oraz seksu. Kobiety są pospinane – wciągają brzuchy w trakcie seksu, zaciskają mięśnie podczas penetracji, żeby partner czuł je jako ciaśniejsze. To wszystko jest przeciwskuteczne, bo napina im cały kombinat mięśni dna miednicy w zasadzie odbierając szansę na fajny, wszechogarniający orgazm. Taki, który cię „odcina” i „zapadasz się w niego”. To osiągniesz wyłącznie, gdy się rozluźnisz. A w pornografii wszystko jest takie wyżyłowane. Seks wygląda, jakby to był wręcz sport ekstremalny, na wciągniętym brzuchu i na bezdechu.

Luz zaczyna się w głowie. Gdy kobieta będzie myśleć o tym, jak wygląda albo będzie sobie przypominać, jak wyglądała była partnerka jej faceta, to zdecydowanie maleją szanse na orgazm. Jak nie umiesz czerpać przyjemności ze swojego ciała takim, jakie ono jest naturalnie, to jak masz mieć satysfakcjonujący seks? Z jednej strony, może się to wydać smutną myślą, ale z drugiej wydaje się to całkiem oczywiste – najpierw pokochać (lub przynajmniej zaakceptować) siebie, by móc tworzyć udaną relację z drugą osobą.

Czego wstydzimy się w łóżku?

Myślę, że najbardziej naszego wyglądu. Kobiety przeżywają też, że nie mają tak zwanych orgazmów pochwowych. Wiele kobiet nie dojdzie przez samą penetrację bez stymulacji łechtaczki i mają z tym ogromny problem. Z tego powodu potrafią myśleć o sobie, że są wybrakowane. Tymczasem opowieść o orgazmach pochwowych i łechtaczkowych to przeżytek i spadek po Freudzie. Łechtaczka to w rzeczywistości bardzo duży organ, a jej odnogi oplatają pochwę, więc czy stymulujemy żołądź łechtaczki (ten „guziczek”, który widać), czy stymulacja jest waginalna, tak naprawdę drażnimy właśnie łechtaczkę, tylko z różnych stron. Nie ma sensu szeregować orgazmów na „lepsze” i „gorsze”.

 

Para na kanapie

Chciałabym też, żebyśmy zrozumiały, że możemy nie mieć orgazmu, a i tak możemy być zadowolone z seksu. Oczywiście jeśli brak przyjemności nas martwi, a już na pewno – gdy seks nas boli, zawsze warto udać się po poradę do specjalisty. Może to być wizyta u seksuologa, ale przy bolesnym współżyciu warto udać się do fizjoterapeuty/osteopaty uroginekologicznego.

Czasem okazuje się, że blokada nie jest (tylko) w głowie, ale też w ciele – spięte mięśnie, bolesna blizna po nacięciu krocza podczas porodu, endometrioza – to wszystko może położyć się cieniem na nasz seks. Nie ma sensu dokładać sobie dodatkowych zmartwień z powodu włosów czy rozstępów.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: