Przejdź do treści

12 tys. Polaków umiera w jednym tygodniu, to pierwsza tak duża liczba od dekady. COVID-19 zbiera żniwo

Ponad 12 tys. Polaków umiera w jednym tygodniu, to pierwsza tak duża liczba od dekady. Minister zdrowia: to COVID-19 zbiera swoje żniwo
Ponad 12 tys. Polaków umiera w jednym tygodniu, to pierwsza tak duża liczba od dekady. Minister zdrowia: to COVID-19 zbiera swoje żniwo / Pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Od 31 sierpnia do 1 listopada tego roku zmarło 84 tys. Polaków. Rok temu w analogicznym okresie odnotowano 68 tys. zgonów. Różnica jest znaczna. Tymczasem w tym okresie Ministerstwo Zdrowia zaraportowało 3,7 tys. zgonów z powodu COVID-19. – Widzimy, że zgonów z powodu koronawirusa jest znacznie mniej niż wynosi nadwyżka. Pytanie zatem jest takie: czy liczba zgonów chorych na COVID-19 jest niedoszacowana, czy też mamy więcej zgonów z powodu innych przyczyn? – pyta dr Bogdan Wojtyniak, prof. Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego — PZH.

Ponad 12 tys. zgonów tygodniowo

12 257 zgonów w całej Polsce odnotowały polskie urzędy stanu cywilnego w ubiegłym tygodniu, od 26 października do 1 listopada – tak wynika z danych wygenerowanych na podstawie Rejestru Stanu Cywilnego, które otrzymaliśmy od Ministerstwa Cyfryzacji.

Tydzień wcześniej, od 19 do 25 października, zmarła prawie identyczna liczba Polaków – 12 244. To ogromny wzrost w porównaniu ze styczniem 2020 r., kiedy zgonów było dwa razy mniej (6 010). W 2019 roku w tym samym okresie co teraz, na przełomie października i listopada, tygodniowa liczba zgonów wynosiła 7 678. W 2018 –  7 793, w 2017 –  7 625, w 2016 – 7 689, a w 2015 – 7 378. Dziś umiera więc o ok. 4,5 tys. osób więcej niż w poprzednich latach. To pierwszy przypadek w ciągu ostatniej dekady, kiedy zgonów jest tak dużo.

Porównując szerszy zakres czasowy, zauważymy, że według danych z Rejestru Stanu Cywilnego od 31 sierpnia do 1 listopada tego roku zmarło 84 tys. Polaków. Rok temu w analogicznym okresie odnotowano 68 tys. zgonów.

Tymczasem w tym okresie Ministerstwo Zdrowia zaraportowało 3,7 tys. zgonów z powodu COVID-19. Gdy porównamy dane z tego roku z tymi z poprzednich lat, to uzyskamy różnicę mniej więcej na tym samym poziomie.

"Jestem porównywany do SSmana". Młody Ratownik mówi "dość" antycovidowcom

Głównym czynnikiem sprawczym epidemia

Dr Bogdan Wojtyniak, prof. Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego — Państwowego Zakładu Higieny i kierownik Zakładu Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności NIZD-PZH, przyznaje w rozmowie z Hello Zdrowie, że różnica zgonów w porównaniu z poprzednimi latami jest rzeczywiście znacząca.

– Na pewno głównym czynnikiem sprawczym jest epidemia koronawirusa. Bo kontrolując także inne czynniki, niczym innym nie potrafimy tego wytłumaczyć. Jednak mamy podawaną informację, ile osób zmarło na koronawirusa i widzimy, że tych zgonów jest znacznie mniej niż wynosi nadwyżka. Pytanie zatem jest takie: czy ta liczba zgonów z powodu koronawirusa jest niedoszacowana i jest za mała w stosunku do rzeczywistej liczby przypadków śmiertelnych, czy też mamy więcej zgonów z powodu innych przyczyn? Zapewne jedno i drugie przypuszczenie jest prawdziwe – mówi dr Bogdan Wojtyniak.

„Ludzie bali się chodzić do lekarza”

Jakie mogą być inne przyczyny większej liczby zgonów, na które epidemia ma pośredni wpływ? Według eksperta są to albo choroby spowodowane koronawirusem, albo utrudnienia w dostępie do służby zdrowia – subiektywne i obiektywne.

– Obiektywne, bo rzeczywiście trudniej było się dostać do lekarza czy szpitala, i subiektywne –  bo ludzie bali się tam chodzić. O tym też nie wolno zapominać. Wiele osób świadomie zrezygnowało z wizyty, bo nie chciało się zarazić koronawirusem – zaznacza dr Wojtyniak.

Według niego dotyczy to przede wszystkim osób starszych, wśród których obawa przed zarażeniem się jest większa, a które równocześnie mają więcej problemów zdrowotnych.

Jednak jak podkreśla ekspert, w tej chwili analiza przyczyn większej liczby zgonów to jedynie spekulacje. Tego, na jakie choroby zmarły osoby ujęte w statystykach Rejestru Stanu Cywilnego, dowiemy się dopiero na początku 2021 r., kiedy GUS opublikuje raport o zgonach w 2020 r. według przyczyn.

Janina Ochojska

Z czego może wynikać niedoszacowanie zgonów z powodu COVID-19?

Jak duże może być niedoszacowanie liczby zgonów, jeśli rzeczywiście do niego doszło? To ciężko określić. Natomiast, jak zauważa dr Bogdan Wojtyniak, osoby, które zmarły w domu, a około 40 proc. zgonów ma tam miejsce, mogły nie mieć zrobionego testu i nie dostać diagnozy. A co za tym idzie, Ministerstwo Zdrowia nie umieściło ich w statystykach.

Bez testu i bez wyraźnych objawów ciężko, żeby lekarzowi, który wypełniał kartę zgonu, nasunęła się myśl, że to może być koronawiruspodkreśla ekspert.

Na razie w kwestii zgonów na COVID-19 jest mnóstwo niewiadomych. Jednak jedno jest pewne: o ile jeszcze w połowie października eksperci Zakładu Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności NIZD-PZH podkreślali, że zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków na podstawie wzrostu liczby zgonów (wtedy było to ok. 8 tys. osób tygodniowo), to teraz, gdy ponad 12 tys. Polaków umiera w ciągu jednego tygodnia, to władzy powinna zapalić się czerwona lampka.

Bez względu na to, czy problem leży w niedoszacowaniu przypadków zgonów na COVID-19, czy we wzroście zachorowań na inne choroby ze względu na trudności w ich leczeniu, to mamy poważny problem.

Minister zdrowia o większej liczbie zgonów

Z całą pewnością można powiedzieć, że to COVID zbiera swoje żniwo – tak do kwestii wzrostu liczby zgonów w ostatnich tygodniach odniósł się na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.

– Jeśli chodzi o liczbę zgonów, także tych niekoniecznie spowodowanych zachorowaniami na COVID-19, przyjęliśmy pewną zasadę ochrony specjalizacji, które są szczególnie ważne społecznie i dotyczą problemów zdrowotnych, z którymi Polacy mają najczęściej do czynienia – poinformował. 

Oddziały, które są objęte ochroną, to m.in. kardiologia, psychiatra, onkologia i pediatria. Zostały one wyłączone z obowiązku leczenia pacjentów chorych na COVID-19.

Minister zdrowia zaapelował do pacjentów, żeby nie przerywali leczenia, odwiedzali lekarzy POZ i nie zapominali o tym, że „nie tylko COVID-19 jest problemem”. Pytanie, na ile jego apel będzie skuteczny i czy samo pokonanie strachu wystarczy. Wielu ekspertów uważa, że jeżeli liczba zakażeń będzie utrzymywała się na tym samym poziomie, to za 2 tygodnie system ochrony zdrowia nie będzie już wydolny.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.