„Centra handlowe to nie to samo, co branża fitness”. Rzecznik MZ o otwarciu restauracji, siłowni i klubów fitness

„Nie możemy pozwolić sobie na otwarcie restauracji, siłowni i klubów fitness. Decyzja ta nie wynika z widzimisię władzy” – powiedział Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Resortu Zdrowia. To właśnie w takich miejscach najczęściej dochodzi do zakażeń koronawirusem. 

Zmiany w obostrzeniach

Od 1 lutego galerie handlowe znowu są otwarte. Zniesiono także godziny dla seniorów. W centrach handlowych wciąż nie działają jednak m.in. place zabaw, siłownie, kluby i centra fitness. Restauracje i kawiarnie mogą wydawać jedzenie tylko na wynos i z dowozem.

Pomimo obostrzeń część klubów fitness i restauracji postanowiło się otworzyć. Przedsiębiorcy buntują się i pytają, dlaczego galerie handlowe mogą być czynne, a restauracje czy siłownie – nie.

„Obowiązujące prawo jest jednoznaczne. To nie wynika z widzimisię władzy, ministra zdrowia, ale z przesłanek dotyczących transmisji wirusa”  – wyjaśnił rzecznik Ministerstwa Zdrowia w rozmowie z Polsat News.

Andrusiewicz tłumaczył, że w tym momencie w Polsce nie możemy sobie pozwolić na luzowanie obostrzeń.

„Mimo, że jest to trudna sytuacja dla wielu branż, to jeśli nie chcemy za miesiąc zamknąć całej gospodarki, to musimy przetrzymać to, co dzisiaj jest” – dodał.

Dlaczego galeria handlowa to nie to samo co klub fitness?

Andrusiewicz wyjaśnił także, dlaczego tylko galerie handlowe, galerie sztuki i muzea zostały otwarte.

„Kiedy idziemy do sklepu, kontakt z innymi klientami sklepu jest ograniczony. Staramy się zachowywać dystans. Jednak w centrach handlowych jesteśmy w maseczkach, czego trudno dotrzymać w siłowni czy na sali fitness” – mówił.