4 min.
Koniec ze szpitalami i oddziałami covidowymi? Dr Paweł Grzesiowski: „Absolutnie nie wolno w ten sposób odwoływać pandemii”

Koniec ze szpitalami i oddziałami covidowymi. Symbol końca pandemii czy przedwczesny optymizm? / iStock
Jak wynika z ustaleń portalu prawo.pl, szpitale i oddziały covidowe mają istnieć tylko do końca marca tego roku. To symbol końca pandemii czy przedwczesny optymizm? Pytamy o to dra Pawła Grzesiowskiego.
Spis treści
Koniec „specjalnego trybu” finansowania
Jak informuje NFZ, z powodu znacznego spadku zakażeń COVID-19 i hospitalizacji minister zdrowia podjął decyzję o zakończeniu dotychczasowego „specjalnego trybu finansowania części świadczeń covidowych”.
„Mając na celu kontynuację finasowania świadczeń udzielanych na rzecz pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2, od 1 kwietnia 2022 r. świadczenia te finansowane będą na podstawie umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej” – czytamy w komunikacie na stronie NFZ.
Jak mówi w rozmowie z nami Paweł Florek z biura prasowego NFZ, finansowaniem ze specjalnego, „covidowego” funduszu, mają być wciąż objęte jedynie szczepienia i rehabilitacja po przejściu COVID-19.
W praktyce może więc oznaczać to zamknięcie oddziałów covidowych. Ale na tym nie koniec zmian. Portal prawo.pl ustalił, że również szpitale tymczasowe nie będą dalej finansowane z dodatkowych środków przeznaczonych na walkę z koronawirusem. Nie powinny więc przyjmować kolejnych pacjentów. Jak podaje portal, szpitale przeznaczone dla chorych na COVID-19 i oddziały covidowe znikną z końcem marca.
„Trwa stopniowe odmrażanie oddziałów covidowych”
O to, czy rzeczywiście szpitale tymczasowe przestaną funkcjonować z końcem marca, zapytałyśmy Ministerstwo Zdrowia. Ono jednak skierowało nas do NFZ, które… poprosiło o kontakt z MZ, ponieważ „szpitale tymczasowe nie leżą w gestii NFZ”, tylko resortu zdrowia. I tu koło się zamyka. Jedno jest pewne: nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie placówek przeznaczonych w pełni dla pacjentów z COVID-19. Wiadomo jednak, co z oddziałami covidowymi.
– Oddziały covidowe, m.in. ze względu na postępujący spadek hospitalizacji z powodu COVID-19, są stopniowo „odmrażane” i powracają do trybu, w którym funkcjonowały przed pandemią. Proces ten koordynują wojewodowie. Wydają decyzje o zabezpieczeniu tzw. łóżek covidowych oraz o ich „odmrożeniu” – mówi w rozmowie z Hello Zdrowie Paweł Florek z biura prasowego NFZ.
To właśnie współpraca NFZ z wojewodami budzi największe obawy ekspertów. Jak wskazuje prawo.pl, decyzja NFZ o zakończeniu finansowana musi być skoordynowana z decyzjami wojewodów. Nie może być bowiem tak, że wojewoda nie zwolni szpitala z obowiązku utrzymania łóżek covidowych, ale NFZ nie będzie ich już finansował z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. „W efekcie szpital nie będzie miał szans na zrealizowanie kontraktu” – zauważa portal. Paweł Florek uspokaja:
– To, że nie będzie już łóżek dedykowanych dla pacjentów z COVID-19, nie oznacza, że leczenie pacjentów z COVID-19 nie będzie zapewnione. Sfinansujemy je w ramach umów z NFZ.
Obok finansowania wciąż pozostaje jednak pytanie o fizyczną dostępność miejsc dla takich pacjentów, które przecież mocno się uszczuplą po zlikwidowaniu tzw. łóżek covidowych i ewentualnej likwidacji szpitali covidowych. A miejsc dla osób z COVID-19 wciąż potrzebnych jest dużo, w tej chwili zajętych jest ponad 10 tys. łóżek dla nich przeznaczonych.
„Nie możemy ogłaszać końca pandemii”
– Rozumiem, że w ten sposób władze odwołują po cichu mobilizację pandemiczną – mówi w rozmowie z nami dr Paweł Grzesiowski, komentując doniesienia portalu prawo.pl i komunikat NFZ o zrezygnowaniu z finansowania leczenia osób z COVID-19 ze specjalnego funduszu. – W tej chwili należałoby zrewidować pojęcie oddziału covidowego. Jak rozumiem, chodzi o kwestie formalno-finansowe, a nie o to, czy pacjenci z COVID-19 będą leczeni w szpitalach. Bo w tej chwili hospitalizowanych jest 10 tys. pacjentów i oni przez miesiąc się nie rozpłyną.
Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 dodaje, że choć w tej chwili sytuacja pandemiczna na pewno się stabilizuje, bo mamy mniej zakażeń (ok. 12-14 tys. potwierdzonych dziennych przypadków) i raczej nagle się nie pogorszy, to „absolutnie nie wolno w ten sposób odwoływać pandemii”.
– Zakażenia są i będą. Będzie ich po prostu mniej, szczególnie w grupie zaszczepionych osób. Natomiast patrząc na liczbę zgonów, to mamy cały czas naprawdę bardzo trudną sytuację, bo jest 200-300 zgonów dziennie. I to mówi o tym, jak wiele osób musiało zachorować na COVID-19 i nie zostało zgłoszonych do systemu – podkreśla Grzesiowski.
I dodaje, że jeśli jesienią dojdzie do kolejnej fali pandemii, to powinniśmy działać szybko i przywrócić miejsca dla osób chorych na COVID-19 – po to, żeby „znów nie doszło do blokady”.
Zobacz także
Poleć artykuł znajomym
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

29.05.2023
„20 proc. pacjentek, niejednokrotnie nawet z zaawansowaną endometriozą, nie ma żadnych dolegliwości bólowych” – mówi dr Jan Olek

27.05.2023
Uważano, że kobietom papierosy szkodzą szczególnie, niszcząc nie tyle ich zdrowie, co moralność. Jak kiedyś leczono tytoniem

25.05.2023
„Perspektywa psychoterapeuty nie ogranicza się do spojrzenia na indywidualne cierpienie. Sięga do tego, co się dzieje między światem a człowiekiem” – mówi Bogdan de Barbaro

23.05.2023