Położna o wstrzymaniu porodów rodzinnych: nie my powinniśmy być obiektem rozładowywania frustracji

się ten artykuł?
O ile ograniczenie odwiedzin na oddziałach ginekologiczno-położniczych spotkało się ze zrozumieniem zainteresowanych, o tyle wstrzymanie porodów rodzinnych w związku z koronawirusem wzbudziło liczne sprzeciwy ze strony ciężarnych i ich partnerów. Sytuację komentuje położna Patrycja, prowadząca na Instagramie profil @broje_pani_matki.
Zagrożenie epidemiczne w Polsce: wstrzymanie porodów rodzinnych
Jeszcze przed ogłoszeniem 13 marca stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce, wiele szpitali podjęło decyzję o rezygnacji z porodów rodzinnych. W związku z ryzykiem zachorowań wywołanych zakażeniem koronawirusem na oddziałach ginekologiczno-położniczych wprowadzono nie tylko zakaz uczestnictwa przy porodach, ale również zawieszono możliwość odwiedzin pacjentów (wystąpienie zagrożenia epidemiologicznego jest jedną z podstaw prawnych umożliwiających ograniczenie praw pacjenta w tym zakresie).
O ile jednak ograniczenie odwiedzin spotkało się ze zrozumieniem zainteresowanych, o tyle wstrzymanie porodów rodzinnych wzbudziło liczne sprzeciwy ze strony ciężarnych i ich partnerów. Pracownicy personelu medycznego są tymi, na których pacjenci wyładowują swoją frustrację. Ten temat porusza Patrycja, położna prowadząca instagramowy profil @broje_pani_matki.
Ograniczenia porodów rodzinnych to nie złośliwość personelu medycznego
„Przykro mi, przykro, kiedy czytam, że ograniczenia porodów rodzinnych, czy odwiedzin w szpitalu to właściwie złośliwość personelu medycznego… Bo wiadomo, jak traktujemy pacjentów, kiedy nie ma kto nas pilnować… Przykro, kiedy czytam, że same jesteśmy zagrożeniem, większym niż inni (odwiedzający, czy osoby uczestniczące w porodzie)… Naprawdę… Mogę nie przychodzić do pracy, mogę zostać w domu z dziećmi, zapewniając w ten sposób jeszcze większe bezpieczeństwo mojej rodzinie (bo tylko ja właściwie wychodzę z domu)… Ale kto wtedy zajmie się Wami i Waszymi dziećmi…” – nie kryje rozżalenia Patrycja.
Autorka wpisu zwraca uwagę, że podjęte decyzje nie są komplikacją wyłącznie dla pacjentów. Na wielu płaszczyznach stanowią również utrudnienie dla personelu medycznego pracującego na oddziałach ginekologiczno-położniczych:
„Ta cała sytuacja dla nas wcale nie jest komfortowa (co próbują udowodnić co niektóre osoby w swoich wypowiedziach)… Dla mnie obecność rodziców przy maluszku jest też „ułatwieniem” w pracy… Fajnie, gdy rodzice mogą choćby przebrać, czy nakarmić dzieciaczka, a ja w tym czasie mam spokojny czas na przygotowanie leków, wypełnienie dokumentacji, czy choćby ogarnięcie na sali…”.
Położna apeluje zarówno do pacjentek, jak i ich bliskich, o zrozumienie wyjątkowości sytuacji. Tłumaczy, że pracownicy personelu medycznego nie działają na szkodę pacjentów – wręcz odwrotnie. Zagrożenie jest realne, ryzyko, jakie niesie ze sobą wejście do szpitala osoby zarażonej koronawirusem, jest obecnie wysokie.
„Rozumiem rodziców, rozumiem rodzące, rozumiem ich rozżalenie i smutek… Zostało zabrane Wam coś, na co czekałyście, na co przygotowywałyście się 9 miesięcy… Myślę jednak, że nie my powinniśmy być obiektem rozładowywania frustracji… Serio nie mamy wpływu na zaistniałą sytuację, to nie nasze widzimisię…”.
Broje Pani Matki
Prowadzony przez położną Patrycję profil instagramowy, na którym autorka – jak sama to opisuje – prezentuje „blaski (i cienie) życia mini-wielorodziny”. W jej skład wchodzą „tytułowe” 4 „Broje”: Dobrawa, Krzesimir, Gniewosz, Jana. Oraz Pani matka i Pan Ojciec.
Profil jest obserwowany przez blisko 4 tys. Internautów.
Polecamy

Do przychodni wejdziemy już bez maseczki. Co się jeszcze zmieni?

Światowa Organizacja Zdrowia nie będzie już dociekać, co wywołało pandemię COVID-19

Kraken dotarł do Polski. Czy czeka nas fala zakażeń nowym subwariantem Omikrona?
