Polski rząd rozważa zakup chińskich szczepionek przeciwko COVID-19. Nie będzie to jednak proste

się ten artykuł?
By jak najszybciej zaszczepić jak największą liczbę Polaków, rząd zastanawia się nad zakupem – poza procedurami unijnymi – chińskiej szczepionki. Problem w tym, że nie ma ona atestu Europejskiej Agencji Leków, w związku z tym jej droga nad Wisłę nie będzie krótka.
Chiński wyścig po szczepionkę
W Chinach zatwierdzono do użycia już cztery szczepionki przeciwko koronawirusowi: dwa preparaty Sinopharmu (opracowane przez pekińską i wuhańską filię grupy), jeden środek koncernu Sinovac oraz specyfik stworzony wspólnie przez firmę CanSino Biologics i Akademię Wojskowych Nauk Medycznych. W lutym Pekin poinformował, że mieszkańcom kraju podano łącznie ponad 40 mln dawek (przez producentów nie zostały upublicznione informacje, u ilu osób wystąpiły efekty uboczne). Jak podaje chińskie MSZ, ich preparaty zamówiło również 27 państw świata, a w ramach pomocy szczepionki przekazano minimum 53 państwom rozwijającym się.
Szczepionka Sinopharm jest już podawana na Węgrzech (to jedyny kraj Unii Europejskiej, który dopuścił do użytku rosyjskie i chińskie szczepionki, niezaaprobowane jeszcze przez Brukselę). Jak się okazuje, możliwość zakupu szczepionek z Chin rozważa również Polska – kwestię te poruszył prezydent Andrzej Duda w rozmowie z przywódcą ChRL Xi Jinpingiem. Szczegóły na razie nie są jawne.
Rzecznik rządu pytany o możliwe dostawy do Polski szczepionek poza unijnymi mechanizmami stwierdził, że żadne decyzje jeszcze nie zostały podjęte. Wiadomo jednak, że droga tych preparatów do Polski jest jeszcze długa. Bo choć Państwo Środka deklaruje gotowość sprzedawania nam produkowanych przez chińskie koncerny specyfików, polski rząd będzie musiał najpierw sprawdzić ich skuteczność i bezpieczeństwo.
Bez badań ani rusz
Do sprowadzenia nad Wisłę preparatów produkowanych w Państwie Środka potrzeba będzie badań – ani polski Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, ani Europejska Agencja Leków nie zweryfikowały bowiem jeszcze tych szczepionek (strona chińska o to nie zawnioskowała). Choć możliwe jest ominięcie nadzoru Unii Europejskiej (zrobili to właśnie Węgrzy, którzy w zeszłym tygodniu zaczęli szczepić specyfikiem Sinopharmu), prawdopodobnie polscy decydenci nie zdecydują się na tak ryzykowny krok. Eksperci podkreślają bowiem, że nie należy szczepić ludzi żadnymi środkami niezatwierdzonymi przez odpowiednie agendy unijne i światowe. A jak podkreśla minister zdrowia Adam Niedzielski, „nikt nie zamierza narażać obywateli”.
Na pewno rządzący będą musieli wziąć pod uwagę również nastroje społeczne wśród Polaków, a te nie sprzyjają zakupom od Państwa Środka. Jak pokazał niedawny sondaż United Surveys, rodacy nie chcą się szczepić preparatami z Chin i Rosji – nawet jeśli miałoby to przyspieszyć termin szczepienia. 56,6 proc. ankietowanych „zdecydowanie nie” przyjęłoby szczepionek przeciw COVID-19 z Rosji i Chin – wynikało z lutowego badania.
Zobacz także

„Bez podania szczepienia, po zachorowaniu na COVID-19, z grupy miliona osób nie przeżyje 30 tysięcy” – alarmują eksperci z PAN

Grypa i koronawirus mają identyczny obraz kliniczny. Trzeba się szczepić – apeluje prof. Adam Antczak

Obecne szczepionki mogą być nieskuteczne na nowe warianty wirusa SARS-CoV-2 – uważa prezes Pfizera
Polecamy

„Nie może już siedzieć, stać ani chodzić”. Cierpiąca na long COVID mama czwórki dzieci zbiera na eutanazję

Pięciolatek został pogryziony przez nutrię. „Nikt nie chciał podać dziecku szczepionki na wściekliznę”

Pandemia grypy hiszpanki – największy zabójca XX wieku
