Przejdź do treści

Powstała pierwsza na świecie szczepionka DNA przeciwko COVID-19. Czy zmieni przebieg pandemii? Komentuje dr Tomasz Dzieciątkowski

Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski
Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski / Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Indie ogłaszają dopuszczenie do użycia – w wyjątkowej sytuacji – szczepionki DNA przeciwko koronawirusowi. To pierwsza taka szczepionka na świecie. Czym się różni od pozostałych? I czy w ogóle był sens szczepić się dotychczasowymi, skoro nie są one w stanie obronić nas przed wariantem Delta i czwartą falą pandemii? Wyjaśnia wirusolog i mikrobiolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.  

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Indie jako pierwszy kraj na świecie zatwierdziły szczepionkę DNA przeciwko koronawirusowi. Co o niej wiemy?

Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski: Sama koncepcja szczepionki DNA nie jest nowa. O takiej szczepionce mówiło się od początku pandemii, choć akurat w przypadku wirusa SARS‑CoV‑2 nie do końca istnieje celowość jej stosowania. Dlaczego? Materiałem genetycznym koronawirusów jest RNA, prościej jest więc nie robić „cudów” z tzw. odwrotną transkrypcją, która jest niezbędna do stworzenia szczepionki DNA. Pamiętajmy jednak, że tak naprawdę my o tej szczepionce jeszcze niewiele wiemy – informacje pochodzą wyłącznie z doniesień agencyjnych, gdzie brak jest zupełnie opublikowanych wyników jej badań klinicznych. Zawsze podkreślam, że o szczepionce mówimy dopiero wtedy, gdy przejdzie ona wszystkie fazy badań klinicznych, po których zostanie zarejestrowana i dopuszczona do obrotu. Wcześniej należy mówić o preparacie szczepionkowym albo testowanej szczepionce.

Czym różni się szczepionka DNA od szczepionek mRNA i wektorowych?

Wszystkim. To zupełnie inna koncepcja szczepionki. Generalnie rzecz ujmując, w przypadku szczepionki DNA do komórek wnoszona jest informacja genetyczna, jednak nie pod postacią mRNA, tak jak w preparatach Pfizera czy Moderny, nie pod postacią fragmentu wirusowego DNA, jak w szczepionkach wektorowych (AstraZeneca, Johnson & Johnson), a pod postacią fragmentu DNA, który zostaje włączony (fachowo mówi się: wligowany albo wklonowany) do fragmentu mobilnego DNA (plazmidu). Plazmidy są elementami bardzo powszechnymi u bakterii i czasem u drożdży. U ssaków nie występują, natomiast istnieje możliwość zrobienia tzw. plazmidu wahadłowego, który będzie się namnażał w komórkach bakteryjnych. Można go tam otrzymać w dużych ilościach i później sprawić, by powielał się w komórkach ssaczych. Warto natomiast podkreślić, że przed szczepionką DNA zostaną zatwierdzone zupełnie inne szczepionki przeciwko SARS‑CoV‑2.

szczepionka na hiv

Jakie?

Szczepionki podjednostkowe białkowe rekombinowane (innowacyjność tego rozwiązania dotyczy wytwarzania białka S wirusa metodą rekombinacji w komórkach owadzich – przyp. red.). Taka będzie szczepionka, którą w Polsce wyprodukuje Mabion – będzie podwykonawcą amerykańskiej firmy Novavax. Druga szczepionka, która prawdopodobnie będzie produkowana w najbliższym czasie, bo uzyskała już prawie wszystkie zgody, to preparat francuskiej firmy Sanofi Pasteur. W badaniach miała poślizg, jednak we wrześniu lub październiku powinna zostać wydana decyzja o wprowadzeniu jej na rynek.

Można oszacować, czy szczepionka DNA byłaby skuteczniejsza na różne warianty koronawirusa niż szczepionki, które znamy obecnie?

Nie. Dla przykładu: na samym początku w grze o szczepionkę mRNA była jeszcze trzecia firma – niemiecki koncern CureVac. I co się stało? Okazało się, że ich szczepionka, mimo że bazuje na tej samej technologii co Pfizer i Moderna, które na początku miały ponad 90 proc. skuteczności, ma skuteczność rzędu trzydziestu kilku procent. Stało się tak najprawdopodobniej dlatego, że nie użyto w niej zmodyfikowanych nukleotydów – mała różnica przełożyła się na mniejszą skuteczność. Dlatego dopóki nie ma wyników badań klinicznych i formalnego zatwierdzenia preparatu, nic nie możemy o nim powiedzieć.

Obecnie stosowane szczepionki są nadal skuteczne, również przeciwko wariantowi Delta, z dwoma zastrzeżeniami. Pierwszy: są nieco mniej skuteczne niż w przypadku ubiegłorocznego wariantu D614G, jednego z pierwotnych. Drugi: skuteczność występuje dopiero wtedy, kiedy mamy pełen, dwudawkowy schemat szczepienia

Bardzo często pojawia się pytanie, czy w ogóle był sens się szczepić, skoro obecne szczepionki słabo działają na wariant Delta.

Obecnie stosowane szczepionki są nadal skuteczne, również przeciwko wariantowi Delta, z dwoma zastrzeżeniami. Pierwszy: są nieco mniej skuteczne niż w przypadku ubiegłorocznego wariantu D614G, jednego z pierwotnych. Drugi – i to trzeba bezwzględnie podkreślić: skuteczność występuje dopiero wtedy, kiedy mamy pełen dwudawkowy schemat szczepienia. Wtedy skuteczność szczepionek mRNA jest na poziomie osiemdziesięciu kilku procent, a szczepionek wektorowych – na poziomie sześćdziesięciu paru procent. Natomiast przy jednodawkowym, niekompletnym schemacie szczepień skuteczność wynosi ok. 30 proc. Jeśli więc mamy nieukończony schemat szczepienia, to szczepionki nie będą skuteczne. A wielu Polaków niestety nie chce się zaszczepić drugą dawką.

Ci w pełni zaszczepieni mogą czuć się bezpieczni?

Mogą czuć się zabezpieczeni, ale to absolutnie nie zwalnia ich – zresztą nikogo – z konieczności zachowania zdrowego rozsądku. Nadal obowiązuje przestrzeganie zasad niefarmakologicznych: noszenie maseczek, dystans społeczny i podwyższona higiena.

Czy istnieje ryzyko, że powstaną nowe mutacje koronawirusa, na które dotychczasowe szczepionki nie będą działać?

Może się tak zdarzyć, ale od razu pragnę wszystkich uspokoić, że nie należy się tym specjalnie przejmować. Dlaczego? Tak naprawdę największe zmiany w regionie genu odpowiadającego za białka kolca (osłonki wirusa – przyp. red.) stwierdza się nie w przypadku wariantu Delta (indyjskiego), tylko w przypadku wariantu Beta (południowoafrykańskiego). W takiej sytuacji np. firma Moderna modyfikuje swoją szczepionkę do wariantu 2.0. Wtedy, jeżeli pojawi się wariant, który byłby całkowicie albo w 80 proc. niewrażliwy na do tej pory stosowane szczepionki, jest to tylko kwestia przestawienia linii produkcyjnej, co zajmie jakieś 3–4 tygodnie. Po tym czasie wprowadzamy na rynek szczepionkę 2.0, potem w razie konieczności 3.0 itd. Zarówno szczepionki mRNA, jak i wektorowe dają bardzo dużą możliwość dostosowywania się na bieżąco do istniejących wariantów koronawirusa.

Będziemy musieli przyjąć kolejną dawkę! Istnieje niewiele szczepionek, które nie wymagają podania dawki przypominającej: szczepionka przeciwko gruźlicy, trzy dawki szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B i trzy dawki szczepionki przeciwko wirusom brodawczaka. Całą resztę szczepień co jakiś czas trzeba powtarzać

Czy to oznacza, że będziemy musieli przyjąć trzecią dawkę szczepionki?

Ale my i tak będziemy musieli przyjąć kolejną dawkę! Jeżeli ktoś zakładał, że przyjęte w roku 2021 dwie dawki szczepionki wystarczą, to przepraszam, ale tkwił w błędzie. Istnieje niewiele szczepionek, które nie wymagają podania dawki przypominającej: szczepionka przeciwko gruźlicy, trzy dawki szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B i trzy dawki szczepionki przeciwko wirusom brodawczaka. Całą resztę szczepień co jakiś czas trzeba powtarzać. Dla szczepionki przeciwko grypie taka konieczność zachodzi co roku, a dla błonicy i tężca – 8–10 lat. Jeżeli sytuacja dotyczy patogenu przenoszonego drogą kropelkową, jak SARS‑CoV‑2, to odporność nawet naturalna jest krótkotrwała. Właściwie od początku było wiadomo, że potrzebna będzie dawka przypominająca. Po jakim czasie? Tego dokładnie nikt nie wie. Na pewno wiemy natomiast, że druga dawka przypominająca – mylnie zwana trzecią – jest zalecana niektórym już teraz.

Komu?

Osobom, których układ immunologiczny nie reaguje prawidłowo. Z badań izraelskich wynika, że są to seniorzy, natomiast w Stanach Zjednoczonych Agencja Żywności i Leków (FDA) wydała zalecenie, by drugą dawkę przypominającą podawać pacjentom po transplantacjach, z chorobami nowotworowymi leczonymi preparatami cytostatycznymi oraz z chorobami autoimmunologicznymi. Kiedy natomiast drugą dawkę przypominającą trzeba będzie podać pozostałym ludziom, którzy nie mają deficytów odporności? Tego nadal nie wiadomo – być może po roku albo po 2 latach od zaszczepienia.

Dlaczego w krajach, w których jest wysoki odsetek osób zaszczepionych, wzrasta liczba zakażeń?

Żadna szczepionka nie ma 100-procentowej skuteczności, więc nigdy nie będzie tak, że ludzie zaszczepieni będą mieli gwarancję, że nie zachorują. Trzeba powiedzieć także o statystycznym prawie wielkich liczb. Jeżeli w populacji będziemy mieli wyższy odsetek osób zaszczepionych, to rachunek prawdopodobieństwa będzie wskazywał na to, że wraz z upływem czasu odsetek zakażonych będzie rósł również wśród w pełni zaszczepionych. Wynika to np. z nieprawidłowej odpowiedzi immunologicznej u takich osób. Poza tym większość ludzi popełnia błąd, interpretując dane statystyczne. Prawidłowo powinno się przeliczyć liczbę zakażonych względem wielkości grup zaszczepionych i niezaszczepionych np. na 100 tys. osób. Wtedy okaże się, że w poszczególnych grupach wiekowych skuteczność szczepionki – tzn. ochrona przed ciężkim przebiegiem COVID-19 – wyniesie powyżej 90 proc.

Wariant Delta koronawirusa a odporność zbiorowa. Niepokojące rokowania

Szczególnie niepokojące wydają się wieści z Izraela czy Wielkiej Brytanii…

Tylko kto tam choruje najczęściej? Zakażona jest niewyszczepiona młodzież i dzieci. A dlaczego zgony są dosyć częste wśród seniorów? Jeśli mamy seniora z nie do końca prawidłową odpowiedzią immunologiczną, nawet po szczepieniu, który ulegnie zakażeniu, to prawdopodobieństwo zgonu u takiej osoby, obarczonej chorobami współistniejącymi, jest znacznie wyższe. Szczepionka to nie panaceum. Pamiętajmy o zasadzie sera szwajcarskiego. Pojedynczy plasterek ma dziury. Jeżeli na ten plasterek (niech obejmie on noszenie maseczek) nałożymy drugi plasterek (dystans), który ma dziury w innym miejscu, na niego trzeci plasterek (dezynfekcja) i czwarty (szczepionki), to ilość dziur, przez które patogen będzie mógł się przecisnąć, zmniejszy się do minimum. Chodzi o to, by wciąż przestrzegać wszystkich zasad – o to eksperci apelują od dawna. To nie tak, że skoro jestem zaszczepiony, to już się niczego nie muszę bać. Raczej: jestem zaszczepiony, bardzo dobrze, mam więc dodatkowy plasterek, który mnie chroni.

Teraz słyszymy, że przez wariant indyjski nie uda się nam uzyskać odporności stadnej. Co możemy o tym powiedzieć?

Znowu możemy powiedzieć, że nic nie wiemy. Już w ubiegłym roku, gdy ktoś mnie pytał, czy i kiedy będzie możliwe uzyskanie odporności zbiorowiskowej na SARS‑CoV‑2, odpowiadałem, że być może taka odporność nigdy nie będzie uzyskana, bo koronawirus to patogen, który wykazuje wysoką zmienność. Z drugiej strony jest wielce prawdopodobne, choć wciąż są to jedynie przypuszczenia, że poziom odporności zbiorowiskowej w kierunku wariantu Delta będzie oscylował na poziomie 90–92 proc. Oznacza to, że musimy zaszczepić bardzo wysoki odsetek społeczeństwa – i to nie tylko dorosłych. CAŁEGO społeczeństwa, bo choć dzieci rzadko na COVID-19 chorują objawowo, to mogą przenosić wirusa, a tutaj istotne jest przecięcie dróg transmisji. Dlatego będziemy musieli wyszczepić całą populację, żeby uzyskać poziom odporności zbiorowiskowej. Poza tym istnieje możliwość, że odporność zbiorowiskowa w przypadku niektórych wariantów genetycznych koronawirusa nie będzie możliwa nigdy do uzyskania.

Szczepionka to nie panaceum. Pamiętajmy o zasadzie sera szwajcarskiego. Pojedynczy plasterek ma dziury. Jeżeli na ten plasterek (niech obejmie on noszenie maseczek) nałożymy drugi plasterek (dystans), który ma dziury w innym miejscu, na niego trzeci plasterek (dezynfekcja) i czwarty (szczepionki), to ilość dziur, przez które patogen będzie mógł się przecisnąć, zmniejszy się do minimum

Zwłaszcza że na razie nie ma szczepionek dla dzieci poniżej 12. roku życia.

Są już prowadzone badania kliniczne; wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że te szczepionki będą dostępne w czwartym kwartale tego roku.

Co możemy dziś powiedzieć o czwartej fali pandemii koronawirusa?

Odpowiedź na to pytanie to futurologia pomieszana z wróżeniem z fusów. Najprawdopodobniej czwarta fala nastąpi, ale jej przebieg będzie zależał od nas – a konkretnie od tego, czy wykażemy się dyscypliną społeczną. Pytanie, czy zakażenia będą występować wyłącznie u osób niezaszczepionych. Na pewno u niezaszczepionych będą one częstsze, natomiast tak jak już podkreślałem, może się zdarzyć, że zakażeniu ulegnie również osoba zaszczepiona. Konkluzja jest prosta: im wyższy odsetek osób zaszczepionych w danej populacji, tym wirusowi będzie trudniej. A jeśli do tego dołożymy metody niefarmakologiczne (dystans, dezynfekcja, maseczka noszona PRAWIDŁOWO), to mamy szansę na ograniczenie liczby zakażeń.

A co z dziećmi?

Ponieważ dzieci poniżej 12. roku życia na razie nie są szczepione, ich rodzice powinni uważać i nie wysyłać ich do zatłoczonych miejsc takich jak galerie handlowe. Młodzież powyżej 12. roku życia zachęcam: szczepcie się. U młodych zakażenia objawowe nie są tak częste, ale pamiętajmy, że zawsze mogą zdarzyć się powikłania w postaci zespołu PIMS-TM, poza tym zespół post-COVID-19 może zdarzyć się nawet u osoby, która zakażenie koronawirusem przeszła w sposób skąpoobjawowy albo bezobjawowy. Gdy będzie dopuszczona szczepionka od 6. miesiąca życia, to zaszczepmy nią dzieci.


Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski – wirusolog, mikrobiolog, diagnosta laboratoryjny. Doktor habilitowany nauk medycznych, adiunkt w Katedrze i Zakładzie Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Autor ponad 100 prac indeksowanych w Web of Science poświęconych przede wszystkim problematyce zakażeń wirusowych oraz diagnostyce molekularnej, współautor podręczników m.in. „Mikrobiologia lekarska” (2014), „Choroby wirusowe w praktyce klinicznej” (2017), „Zapobieganie i leczenie zakażeń szpitalnych w onkologii” (2018) czy monografii „Koronawirus SARS-CoV-2 – zagrożenie dla współczesnego świata” (2020) i „Bezpieczeństwo personelu medycznego w dobie COVID-19 według zasad EBM” (2021). Pandemia COVID-19 wyzwoliła w nim chęć popularyzacji wiedzy wirusologicznej za pośrednictwem mediów społecznościowych, co można śledzić na Facebooku: Tomasz Dzieciątkowski – Trust me I’m a Virologist.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.