Przejdź do treści

Prof. Krzysztof J. Filipiak: „Wielu z nas zdaje sobie sprawę, że szczepionki znajdą się w Polsce najwcześniej jesienią 2021 r. Nadal więc czeka nas trudny rok walki z pandemią”

prof. Krzysztof J. Filipiak
Prof. Krzysztof J. Filipiak, współautor i współredaktor pierwszego polskiego podręcznika medycznego poświęconego koronawirusowi SARS-CoV-2 i chorobie COVIDac-19 / Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Udostępnij bliskim

–  Wiedza jest coraz większa, stąd tak ważny jest dzisiaj nie tyle dostęp do informacji, co krytyczna weryfikacja i wyławianie informacji najważniejszych, wielokrotnie potwierdzonych. Po to właśnie nasz podręcznik – mówi prof. Krzysztof J. Filipiak, współautor i współredaktor pierwszego polskiego podręcznika medycznego poświęconego koronawirusowi SARS-CoV-2 i chorobie COVID-19. Jego premiera będzie miała miejsce pod koniec listopada.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Panie profesorze, skąd pomysł na podręcznik dotyczący wirusa SARS-CoV-2 i choroby COVID-19, którą powoduje?

Prof. zw. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak: Pomysłodawcą jest mój przyjaciel – doc. Tomasz Dzieciątkowski, którego nazywam „Pierwszym Wirusologiem RP”. To określenie dobrze o niego pasuje od początku pandemii, gdy był i nadal jest niesłychanie aktywny na polu szerzenia wiedzy o tym koronawirusie. Tomek to niezwykle mądry, świetny dydaktyk, wytrawny znawca wirusów, solidnie wykształcony mikrobiolog i diagnosta laboratoryjny, ale i człowiek niesłychanie skromy. Na pewno zatem będzie protestował, gdy go tak nazwę publicznie. Podkreśla też sam, że w Polsce jest więcej osób od dawna zajmujących się koronawirusami, m.in. prof. Krzysztof Pyrć z Krakowa. Ale to Tomek wpadł na pomysł monografii, on też publikuje i tłumaczy wciąż nowe doniesienia o koronawirusie – polecam jego konto na Facebooku o jakże trafnej nazwie: „Trust me I’m a Virologist”.

Jaka była pana rola przy tej monografii?

Tomek zaprosił mnie do koordynowania jej opracowania, dzieląc ją na część ogólną – wirusologiczno-diagnostyczną, którą w znacznej części sam napisał, oraz kliniczną, nad którą czuwałem. W tej drugiej, do napisania krótkich podsumowań, zaprosiliśmy m.in. pulmonologów, kardiologów, hipertensjologów, diabetologów, nefrologów, onkologów, gastroenterologów, ginekologów, reumatologów, laryngologów, okulistów, dermatologów, pediatrów, neurologów, stomatologów, endokrynologów, specjalistów medycyny ratunkowej. Powstało w ten sposób bardzo szerokie spojrzenie na wirusa SARS-CoV-2 i wszystko, co zmienił w poszczególnych dziedzinach medycyny. Oczywiście, rozdziały „przedkliniczne” i „kliniczne” naszej monografii ściśle się ze sobą wiążą. W części przedklinicznej to ja, jako farmakolog kliniczny, napisałem rozdział o leczeniu COVID-19 i badanych lekach. Tomek z kolei w części klinicznej wraz ze współpracownikami opisał kwestie szczepionek przeciwko SARS-CoV-2, jak i aktualnych statystyk pandemii COVID-19 dostępnych w trakcie opracowywania monografii.

Koronawirus, testy RT-PCR

Dla kogo jest ten podręcznik? Z myślą o kim został przygotowany?

Już sam układ monografii odpowiada na to pytanie. Z chorobą COVID-19 zetknął się lub zetknie każdy pracownik ochrony zdrowia – podręcznik przygotowaliśmy więc przede wszystkim dla studentów medycyny i innych kierunków medycznych, dla personelu szpitali, laboratoriów, ratowników medycznych, laborantów, lekarzy rodzinnych, jak również lekarzy wszystkich innych specjalności niż zakaźnicy. Bo to przecież inni lekarze, w trybie „przyśpieszonym”, nagle, decyzjami administracyjnymi, zaczęli zajmować się pacjentami COVID-19, mimo że chorób zakaźnych uczyli się kilkadziesiąt lat wcześniej, na studiach. Stąd też potrzeba takiego podręcznika. Ale z reakcji wielu osób w mediach społecznościowych wiem, że podręcznik już wzbudza zainteresowanie także osób spoza kręgu medycyny. To chyba nic dziwnego – wielu szuka odpowiedzi na pytania, który lek działa, który jest przebadany, jakie suplementy można stosować w zakażeniach SARS-CoV-2 itp.

Wielu pacjentów wciąż myli koronawirusa z chorobą COVID-19?

Mam nadzieję, że po przeczytaniu naszego podręcznika nikt już nie będzie mylił tych pojęć. Koronawirus odpowiedzialny za aktualną pandemię nazywa się SARS-CoV-2. Choroba, którą wywołuje, nazywa się COVID-19. Nasza wiedza zarówno o samym wirusie, jak i o chorobie COVID-19 cały czas się powiększa i ewoluuje. W medycynie liczą się tylko wiarygodne, dobrze sprawdzone fakty i obserwacje, badania kliniczne zrecenzowane i opublikowane. Reszta to tylko anegdoty, że „dr X wyleczył 100 pacjentów”. To nie nauka. Liczy się tylko tzw. evidence-based medicine (medycyna oparta na faktach). Mamy spis najbardziej prestiżowych pism medycznych świata – polecam amerykański PubMed MEDLINE – i na bieżąco możemy śledzić nowe, wiarygodne doniesienia. Wywiad przeprowadza pani ze mną 14 listopada. Na ten właśnie dzień, począwszy od marca 2020 roku, aktualnie identyfikuje się 73491 publikacji z hasłem wywoławczym „COVID-19” oraz 43772 publikacje z hasłem wywoławczym „SARS-CoV-2”. Wiedza jest więc coraz większa, stąd tak ważny jest dzisiaj nie tyle dostęp do informacji, co krytyczna weryfikacja i wyławianie informacji najważniejszych, wielokrotnie potwierdzonych. Po to właśnie nasz podręcznik.

No dobrze, ale czy wiemy dostatecznie dużo, by móc zapanować nad rozwojem pandemii i zacząć skutecznie leczyć COVID-19, zwłaszcza u osób z grup ryzyka?

Na razie – poza remdesiwirem – nie mamy żadnego zarejestrowanego i skutecznego leku w COVID-19. Wydaje się zatem, że problem pandemii rozwiąże albo nagła, nieoczekiwana mutacja wirusa i jego zniknięcie (tak nagle kończyły się już niektóre pandemie koronawirusowe wśród zwierząt), albo wprowadzenie szczepionek. Większość ekspertów wskazuje na ten drugi scenariusz, chociaż wielu z nas zdaje sobie sprawę, że szczepionki znajdą się w Polsce najwcześniej jesienią 2021 roku. Nadal więc czeka nas trudny rok walki z pandemią.

Wydaje się , że problem pandemii rozwiąże albo nagła, nieoczekiwana mutacja wirusa i jego zniknięcie (tak nagle kończyły się już niektóre pandemie koronawirusowe wśród zwierząt), albo wprowadzenie szczepionek. Większość ekspertów wskazuje na ten drugi scenariusz, chociaż wielu z nas zdaje sobie sprawę, że szczepionki znajdą się w Polsce najwcześniej jesienią 2021 roku

W monografii znajduje się pana rozdział poświęcony farmakoterapii zakażeń koronawirusem i choroby COVID-19. Co powinniśmy wiedzieć na ten temat? Czy w Polsce leczymy tymi samymi substancjami, co za granicą?

Nie jestem w stanie w wywiadzie omówić blisko 40 stron tego rozdziału, stąd jeszcze raz zachęcam wszystkich do lektury! Czytelnicy znajdą tam spojrzenie farmakologiczne na postulowane leki, historyczne analizy, co proponowaliśmy na początku leczenia, a co proponujemy obecnie, jak i solidną wiedzę o toczących się badaniach nad najbardziej obiecującymi lekami. Cytujemy również oczywiście zalecenia wielu towarzystw naukowych, w tym przede wszystkim polskich lekarzy chorób zakaźnych. W chwili obecnej w Polsce zarejestrowany jest w terapii COVID-19 jedynie remdesiwir (niestety brakuje go w szpitalach, rządzący nie potrafili zabezpieczyć zapasów tego leku na jesienną falę zakażeń), stosowany w ciężkich objawach tzw. burzy cytokinowej tocilizumab wymaga już zgody komisji etycznej, bo takiej rejestracji nie posiada. Można też stosować w ciężkich przypadkach glikokortykosteroidy objawowo – m.in. przebadany w COVID-19 deksametazon. Żałuję, że w Polsce na prośbę producenta wyrejestrowano chlorochinę w łagodnych postaciach zakażeń SARS-CoV-2; można ją było podawać w okresie marzec–październik 2020. Dyskusje nad rolą leków antymalarycznych w immunomodulacji zakażeń trwają, a negatywne wyniki badań dotyczyły raczej hydroksychlororchiny, a nie chlorochiny. Nadal w wielu miejscach na świecie chorym z łagodnymi objawami proponuje się połączenie chlorochiny z azitromycyną, chociaż najnowsze wytyczne nie rekomendują stosowania tych leków.

A jakie obecnie, zgodne z aktualnym stanem wiedzy, są najskuteczniejsze metody profilaktyki zakażeń COVID-19?

Zależy, co rozumie pani pod słowem „profilaktyka”. Najlepszą profilaktyką są po prostu: dystansowanie się, unikanie innych osób, noszenie maseczek i powszechna dezynfekcja rąk co najmniej 70-procentowymi roztworami alkoholu. Ciepła woda z mydłem i bardzo częste mycie rąk oraz twarzy też wydają się bardzo skuteczną profilaktyką, podobnie jak wietrzenie pomieszczeń. Na pewno trzeba dbać o swoją odporność immunologiczną – nie ma w tym zakresie cudownych preparatów, najważniejsze wydają się zalecenia banalne: zdrowe odżywianie, wystarczająca ilość snu, brak stresów, ruch i aktywność fizyczna, zwłaszcza na powietrzu. Nie ma udowodnionych suplementów, które miałyby chronić nas przed COVID-19, chociaż rzeczywiście stwierdzono, że cięższy przebieg COVID-19 cechuje osoby z niedoborem witaminy D. Co prawda, nie potwierdzono związku przyczynowo-skutkowego tych obserwacji, ale wiele osób wspomina o suplementacji tej witaminy, zwłaszcza gdy mamy jej niedobory. A niedobory w naszej strefie klimatycznej, w okresie jesienno-zimowym, ma większość dorosłych Polaków. Radziłbym jednak najpierw oznaczyć sobie stężenie witaminy D, a dopiero potem podjąć wraz z lekarzem decyzję o jej suplementacji.

Część ekspertów radzi też przyjmować witaminę C (nie ma tutaj żadnych dowodów na jej skuteczność w terapii COVID-19 czy uniknięciu zakażenia) oraz cynk. W przypadku cynku rady te bazują raczej na badaniach naukowych, a nie klinicznych, w których wykazywano łagodne działanie przeciwwirusowe cynku, jak też synergizm jego działań z lekami przeciwmalarycznymi czy niektórymi antybiotykami. Sprawa nie jest jednak jednoznacznie udowodniona. Co jeszcze możemy zrobić dla naszej odporności? Pojawiają się doniesienia, że chronić nas mogą kiszonki (zarówno w wersji wschodnioeuropejskiej, jak i koreańskie kimchi), działając immunomodulacyjnie, a może po prostu zmieniając nasz biotom jelitowy, czyli rodzaj i liczbę korzystnych bakterii. To na razie wszystko, co można by ująć w tzw. profilaktyce.

Jak te wszystkie zasady mają się do tego, co obserwujemy ostatnio w Polsce? Mam na myśli zjawiska społeczne takie jak ostatnie strajki czy marsze.

Na pewno z punktu widzenia epidemicznego lepiej nie uczestniczyć w żadnych zgromadzeniach, ale pretensje powinniśmy mieć przede wszystkim do nieodpowiedzialnych polityków, którzy wyprowadzili ludzi na ulice. Jako lekarz i profesor medycyny tym się martwię, ale jako obywatel rozumiem potrzebę walki o demokrację z coraz bardziej totalitarnym, zabierającym swobody obywatelskie i naruszającym prawa człowieka obozem rządzącym. Zresztą widzieliśmy naocznie, że setki tysięcy demonstrujących w tzw. strajkach kobiet wyszło jednak na ulice w maseczkach i pokojowo demonstrowało. Tego samego nie da się jednak powiedzieć o pseudopatriotach walczących z policją w dniu niepodległości, rzucających racami i podpalającymi mieszkania. Jakoś tam tych maseczek nie widziałem. Poza tym pamiętajmy jeszcze jedno – o wiele łatwiej zarazić się w dusznym, zamkniętym kościele w czasie godzinnej mszy, niż na wielotysięcznym marszu na świeżym powietrzu, idąc w maseczce.

Panie profesorze, na koniec wróćmy do kwestii szczepionek przeciwko COVID-19. Przed kilkoma dniami świat wpadł w euforię, gdy koncert Pfizer i BioNTec ogłosił, że ma szczepionkę w 90 proc. chroniącą przed zakażeniem koronawirusem. Optymistyczne wyniki badań klinicznych przekazują kolejne koncerny. Czy ta euforia jest uzasadniona? Kiedy szczepionka trafi do ludzi?

Szczepionka koncernu Pfizer i BioNTec to oczywiście niejedyna przygotowywana szczepionka, ale bardzo jej kibicujemy, podobnie jak dziewięciu innym, mocno zaawansowanym w badaniach. Sam spodziewam się rejestracji szczepionki na wiosnę 2021 roku i bardzo szybkiej produkcji dla potrzeb wewnętrznego rynku amerykańskiego. Niestety, moim zdaniem oznacza to, że szczepionka dotrze do krajów europejskich jesienią 2021, czeka nas więc co najmniej rok życia z pandemią bez szczepionki. Można założyć, że przy takiej skuteczności szczepionki – a wstępnie mówi się o 90-procentowej skuteczności – zaszczepienie wszystkich chętnych oznaczać będzie koniec problemu z wirusem SARS-CoV-2.

Boję się, że nałożenie obligatoryjności szczepienia wzmocniłoby tylko wszystkich antyszczepionkowców, płaskoziemców i inne irracjonalne ruchy XXI w. Ważniejsze jest przekonanie wszystkich do zasadności szczepień. Być może jednak trzeba by w polityce zdrowia publicznego sięgnąć też po inne rozwiązania. Możesz się nie szczepić, jak nie chcesz, ale w związku z tym musisz nadal chodzić w maseczce, nadal masz określone godziny dla „ryzykantów” w placówkach handlowych...

Tak pana zdaniem będzie?

Pamiętajmy, że nie wiemy, na jak długo szczepionka będzie dawać odporność, czy nie trzeba jej będzie np. co roku powtarzać, podobnie jak w przypadku grypy. Dalej, nie wiemy, czy i jak zmieniać będzie się wirus, co może determinować konieczność opracowywania kolejnych szczepionek. Na razie, co podkreśla większość ekspertów, wirus jest dość stabilny. Uważam – i powiedziałem to już w kilku innych wywiadach – że w pierwszej kolejności zaszczepić się powinno osoby z grup podwyższonego ryzyka, czyli pacjentów mających obniżoną odporność z powodu chorób przewlekłych oraz seniorów. W drugiej – osoby szczególnie ważne w kontekście walki z epidemią, czyli pracowników ochrony zdrowia. W trzeciej – wszystkich tych, którzy z racji pełnionych funkcji narażeni są na kontakt z dużymi grupami osób, np. nauczycieli, handlowców, pracowników komunikacji. W czwartej – wszystkich chętnych.

Czy jest pan za obowiązkowymi szczepieniami?

Nie. Boję się, że nałożenie obligatoryjności szczepienia wzmocniłoby tylko wszystkich antyszczepionkowców, płaskoziemców i inne irracjonalne ruchy XXI wieku. Ważniejsze jest przekonanie wszystkich do zasadności szczepień. Być może jednak trzeba by w polityce zdrowia publicznego sięgnąć też po inne rozwiązania. Możesz się nie szczepić, jak nie chcesz, ale w związku z tym musisz nadal chodzić w maseczce, nadal pozostajesz na pracy zdalnej, masz określone godziny dla „ryzykantów” w placówkach handlowych, aby nie narażać innych, twoje dziecko może kontynuować naukę, ale tylko zdalnie, nie możesz uczestniczyć w niektórych wydarzeniach sportowych, artystycznych. Ja będę starał się jak najszybciej zaszczepić siebie i swoich bliskich. Świat, w którym żyjemy od marca 2020 roku, to przecież jedna wielka wersja „demo” epidemii bez szczepionki. Taki świat chcieliby nam wymyślić antyszczepionkowy. W kontekście szczepionek i profilaktyki, o której rozmawialiśmy poprzednio, dodajmy jeszcze jedno: na razie szczepionki przeciw SARS-CoV-2 nie mamy, ale wiele innych szczepionek wydaje się zmniejszać ryzyko zachorowania i ciężkiego przebiegu COVID-19. Począwszy od wielu dowodów, że powszechne szczepienie przeciw gruźlicy zmniejsza ryzyko zgonu z powodu COVID-19, poprzez to, co możemy zrobić w pandemii ze szczepionkami, które również chronią przed ciężkim przebiegiem COVID-19. Mówię tutaj o szczepieniu przeciwko grypie, jak i szczepieniu przeciwko pneumokokom osób wysokiego ryzyka. Nałożenie się tych zakażeń na zakażenie SARS-CoV-2 zmniejsza prawdopodobieństwo, że COVID-19 przechorujemy łagodnie czy skąpoobjawowo. Warto o tym pamiętać.


Prof. zw. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak – lekarz z blisko 25-letnim doświadczeniem zawodowym, kardiolog, internista, farmakolog kliniczny z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, na co dzień lekarz w Centralnym Szpitalu Klinicznym WUM.

„Koronawirus SARS-CoV-2 – zagrożenie dla współczesnego świata”, redakcja naukowa Tomasz Dzieciątkowski i Krzysztof J. Filipiak, PZWL Wydawnictwo Lekarskie 2020, data premiery: 27 listopada 2020.

Zobacz także

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Podoba Ci się ten artykuł?

Tak
Nie

Powiązane tematy:

Zainteresują cię również:

Dwie kobiety konsultują wynik anoskopii odbytu Hello Zdrowie

Anoskopia – badanie, cena. Czym się różni od rektoskopii?

Mycie rąk przez dziecko by była ochrona przed pasożytami w kale i tasiemczycą Hello Zdrowie

Tasiemiec w kale – jak go rozpoznać?

Przepuklina udowa u kobiety Hello Zdrowie

Przepuklina udowa – jakie leczenie podjąć w jej przypadku?

Badanie tympanogram kobieta u lekarza Hello Zdrowie

Tympanometria – na czym polega badanie? Czy jest bolesne?

Przedawkowanie magnezu – czy jest możliwe? Jak się objawia?

Gert-Jan Oskam

Sparaliżowany mężczyzna po 12 latach zaczął chodzić. Pomogła pionierska operacja w Szwajcarii

Stopa kobiety na mchu modzele i nagniotki Hello Zdrowie

Czym są nagniotki i jak się ich pozbyć?

Kobieta dostaje zastrzyk z heparyny.

Heparyna – zastosowanie, przeciwwskazania i skutki uboczne

Kobieta cierpi na zatrucie pokarmowe

Zatrucie pokarmowe – objawy, leczenie, pierwsza pomoc

mierzenie ciśnienia krwi hipotensja

Hipotensja – zbyt niskie ciśnienie, które utrudnia funkcjonowanie

Kobieta leży chora w łóżku z chusteczkami, obok niej stoją lekarstwa

Stan zapalny w organizmie – o czym może świadczyć?

stopy i palce młotkowate na mokrym piasku

Czym są palce młotkowate? Jak je leczyć?

Obsesja to zaburzenie u kobiety Hello Zdrowie

Czym jest obsesja? Jak można ją leczyć?

Kobieta w czasie terapii behawioralnej

Czym jest terapia behawioralna i jakie niesie korzyści?

Ręka chorej na białaczkę osoby na szpitalnej pościeli_leukemia/HelloZdrowie

Leukemia, czyli białaczka – śmiertelnie niebezpieczny nowotwór

Traumatolog – czym się zajmuje? Kiedy warto się do niego udać?

Jakie są przyczyny zgagi? Jak sobie z nią radzić na co dzień?

Co to jest szpiczak mnogi? Objawy, rokowania, diagnostyka 

Cholesterol całkowity – co to? Kiedy jego poziom jest niebezpieczny?

Skąd się biorą pryszcze? Jak skutecznie się ich pozbyć?

Czym jest kolposkopia? Na czym polega? Interpretacja wyników

noworodek

Czym jest zespół kociego krzyku i jak leczyć to zaburzenie?

Podniebienie gotyckie – co to? Przyczyny, objawy, leczenie

Opryszczka w nosie. Jakie są jej przyczyny i sposoby leczenia?