3 min.
„Zdrowotne konsekwencje COVID-19 dopiero przed nami”. Coraz więcej pacjentów z zaostrzeniem chorób przewlekłych po zakażeniu

"Zdrowotne konsekwencje COVID-19 dopiero przed nami". Coraz więcej pacjentów z zaostrzeniem chorób przewlekłych po zakażeniu/ fot. iStock
„Tym, co nas najbardziej niepokoi, jest stale rosnąca liczba pacjentów, którzy trafiają do nas na ostry dyżur z powodu zaostrzenia chorób przewlekłych. Wiążemy to z przebytym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2” – przyznał prof. Dariusz Janczak z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Jak dodał, objawy mogą nasilić się nawet kilka miesięcy po przejściu COVID-19.
Spis treści
„COVID jeszcze z nami zostanie”
W środę, 2 marca Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 14 737 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 w naszym kraju. Z powodu COVID-19 zmarło również 277 osób. I choć liczba dziennych infekcji spada, to wciąż niemal 12 tys. chorych potrzebuje hospitalizacji.
„Od 2-3 tygodni spada liczba pacjentów zakażonych SARS-CoV-2 w naszym szpitalu, ale wciąż jest ich ponad stu” – poinformował naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Jarosław Drobnik.
I dodał, że w ostatnich tygodniach lutego w obu lokalizacjach (przy ul. Borowskiej i w szpitalu tymczasowym przy ul. Rakietowej) łącznie przebywało 135 pacjentów z COVID-19, w tym 19 dzieci.
„Liczba pacjentów pediatrycznych jest mniej więcej stała, co pokazuje, że COVID-19 jeszcze z nami pozostanie. Choć sytuacja epidemiologiczna w kraju bez wątpienia poprawia się, to nie do końca to widać na oddziałach zabiegowych” – tłumaczył.
Zaostrzenie chorób przewlekłych po zakażeniu koronawirusem
Omikron, który obecnie odpowiada za większość zakażeń, wykazuje znacznie łagodniejsze symptomy choroby niż początkowa, „klasyczna” odmiana wirusa. W wyniku tego chorzy często mylą zakażenie z przeziębieniem. Jak czytamy w komunikacie USK we Wrocławiu, wciąż ok. 20 proc. pacjentów trafia do szpitala w trybie ostrodyżurowym. I dopiero tam okazuje się, że są zakażeni lub ich objawy wynikają z zaostrzenia chorób przewlekłych po przejściu COVID-19.
„To są pacjenci, którzy mają inne schorzenia i wymagają opieki specjalistycznej, więc nie możemy ich przekazać do szpitala tymczasowego, gdzie leczy się tylko COVID-19. Stworzyliśmy specjalny oddział pooperacyjny, w którym przebywają chorzy ze wszystkich oddziałów zabiegowych z jednoczesną infekcją. Tym, co nas najbardziej niepokoi, jest stale rosnąca liczba pacjentów, którzy trafiają do nas na ostry dyżur z powodu zaostrzenia chorób przewlekłych. Wiążemy to z przebytym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2” – przyznał prof. Dariusz Janczak, kierownik Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej USK, zarządzający podczas pandemii całym obszarem zabiegowym szpitala.
Prof. Janczak tłumaczył, że część nasilonych objawów choroby przewlekłej często daje o sobie znać nawet kilka miesięcy po przechorowaniu COVID-19.
„Do nasilenia objawów choroby podstawowej dochodzi czasem po miesiącu, dwóch, a nawet trzech od infekcji. Dotyczy to głównie chorób sercowo-naczyniowych, obserwujemy znacznie więcej przypadków np. ostrych niedokrwień serca czy zakrzepicy. Niepokojący jest także wcześniej nieobserwowany stopień zaawansowania objawów. Trzeba się spodziewać, że ostateczne konsekwencje po przechorowaniu COVID-19 dopiero nas czekają” – alarmował.
Wskazał również, że po zakażeniu zauważane są gorsze efekty leczenia. Jak czytamy w komunikacie USK, koronawirus powoduje uszkodzenie śródbłonka i zwiększa ryzyko zakrzepicy. W konsekwencji u pacjentów obciążonych, naczyniowych, szczególnie z chorobami tętnic dochodzi do wykrzepiania. W takiej sytuacji lekarze często są bezradni. USK podkreślił jednak, że podczas pandemii udało się połączyć funkcje szpitala covidowego i leczącego wszystkich pacjentów.
„Może nie przeszliśmy tej epidemii całkiem suchą nogą, ale też nie wpadliśmy w nią po same uszy” – ocenił prof. Jarosław Drobnik i dodał: – „Kryje się za tym gigantyczny wysiłek wielu osób, bez których zaangażowania to by się nie udało: zespołu zakażeń szpitalnych, ale i całego personelu, dyrekcji szpitala oraz rektora Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu”.
Podeślij artykuł znajomym!
Zobacz także

Czy COVID-19 może być przyczyną urojeń? „Koronawirus atakuje układ nerwowy, więc zrozumiałe jest, że powikłania mogą dotyczyć również jego”

Bezpłatna pomoc medyczna i szczepienia przeciwko COVID-19 dla Ukraińców. Tak Polska pomaga uchodźcom

Jak groźny jest „ukryty Omikron”? Eksperci opracowali dwa możliwe kierunki rozwoju pandemii
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

29.05.2023
„20 proc. pacjentek, niejednokrotnie nawet z zaawansowaną endometriozą, nie ma żadnych dolegliwości bólowych” – mówi dr Jan Olek

27.05.2023
Uważano, że kobietom papierosy szkodzą szczególnie, niszcząc nie tyle ich zdrowie, co moralność. Jak kiedyś leczono tytoniem

25.05.2023
„Perspektywa psychoterapeuty nie ogranicza się do spojrzenia na indywidualne cierpienie. Sięga do tego, co się dzieje między światem a człowiekiem” – mówi Bogdan de Barbaro

23.05.2023