5 min.
Jak poradzić sobie ze stratą kogoś bliskiego?

Ilustracja: shutterstock
To bardzo trudne doświadczenie. Nagle w naszym świecie powstaje pustka. O tym, jak bardzo jest bolesna, wielu z nas przypomina sobie w okolicy 1 listopada. Razem z psychologami podpowiadamy, jak poradzić sobie po stracie bliskiej osoby.
– Jedną z najtrudniejszych rzeczy, z którymi musimy się zmierzyć po odejściu bliskich, jest to, że nawet po ich śmierci życie toczy się dalej. Na początku to wcale nie jest oczywiste – mówi psycholog Aleksandra Stasiak. – W naszym życiu wydarzyło się coś przełomowego, coś niewyobrażalnie smutnego, a tutaj okazuje się, że trzeba zrobić zakupy, zapłacić rachunki za prąd i internet, kupić bilet miesięczny na autobus albo wymienić opony na zimowe. Ta atakująca ze wszystkich stron proza życia zupełnie nie pasuje do tego, co przeżywamy – dodaje psycholog. Jak sobie pomóc?
Nie unikaj żyjących
W latach 80.dwóch psychologów ‒ Jeff Greenberg i Thomas Pyszczynski ‒ przeprowadziło badanie, w którym chcieli sprawdzić, jak próbujemy opanować strach przed śmiercią. – Wniosek jest prosty. Bardzo dobrym sposobem jest kontakt z innymi ludźmi. Nieseparowanie się od nich – mówi psycholog doktor Mateusz Zatorski. – Jeśli niedawno ktoś bliski od nas odszedł, oczywiście odwiedźmy jego grób. Zróbmy to 1 listopada. Zapalmy znicz, powspominajmy go. Ale zadbajmy też o to, żeby obok nas były inne osoby. Jak pokazały badania Pyszczynskiego i Greenberga, bardzo dobrą formą oswojenia się z tym, że zmarł ktoś dla nas ważny, jest to, że jesteśmy wśród żyjących bliskich. Bo to właśnie oni tu i teraz dają nam poczucie ciągłości i bezpieczeństwa – dodaje doktor Zatorski.
Utrzymuj więź ze zmarłą osobą
Psychologowie przekonują, że w momencie, gdy doświadczamy straty bliskiej osoby, nie powinniśmy próbować wymazać tej osoby z pamięci. – Nie chodzi o to, żeby budować swoje życie na nowo i zapomnieć o tym, co łączyło nas z naszym ojcem, kolegą, dziadkiem, krewnym – przekonuje Aleksandra Stasiak. – Naszym celem jest znalezienie dla zmarłej osoby takiego miejsca w naszym życiu, żebyśmy o niej pamiętali, ale żebyśmy patrzyli do przodu, podejmowali nowe wyzwania, planowali własną przyszłość. Z rozmów z moimi pacjentami wiem, że zmarły rodzic lub przyjaciel traktowany jest w ich wyobraźni jak typ anioła stróża, który czuwa gdzieś obok i ma moc chronienia przed czymś złym, co mogłoby ich spotkać – tłumaczy.
Bądź wyrozumiały wobec siebie
Zarówno psychologowie, jak i tanatolodzy, czyli tzw. badacze śmierci, mówią, że to, jak przeżywamy pierwsze dni, tygodnie i miesiące po odejściu bliskiej osoby, nie powinno być ani przez chwilę dyskutowane. Bo jest nasze. – Nie ma jednego odbioru śmierci. Mimo że zwykle pojawiają się stałe elementy, takie jak gniew czy strach – mówi doktor Mateusz Zatorski. – Samo to, że w okresie żałoby odczuwam uczucia X i Y, oznacza, że nie mogę odczuwać uczucia Z. Ktoś inny na moim miejscu odczuwałby Z, a nie umiałby odczuwać X. I to jest w porządku. Zachęcam, podejdźmy do samych siebie ze zrozumieniem. Poklepmy samych siebie po ramieniu. Żałoba jest jak ubranie szyte na miarę na konkretną osobę. Oczywiście, możemy mówić o pewnych ogólnych typach przeżywania tych smutnych chwil, ale to tylko oddalona od życia teoria – mówi Aleksandra Stasiak.
Sytuacja pierwsza: odchodzi bliska nam osoba. A my nie czujemy nic. Nie płaczemy. Więcej łez płynie nam z oczu, gdy ktoś obok kroi cebulę. W wirze obowiązków nie odczuwamy nawet smutku. Czy to jest w porządku? – Wbrew pozorom takie zamrożenie uczuć pojawia się bardzo często. Bierze się stąd, że na szczęście rzadko kogoś tracimy. A gdy już to się dzieje, oszołomienie tym spowodowane bywa większe niż smutek. Nie oznacza to wcale, że jesteśmy bez serca czy emocji lub, co gorsza, że nie zależało nam na tej osobie. Introwertycy bardzo często sprawiają wrażenie przyjmujących tak smutne informacje ze stoickim spokojem, beznamiętnie – mówi psycholożka.
Sytuacja druga: jesteśmy w supermarkecie. Siedzimy za kierownicą i zatrzymujemy się na światłach. Spacerujemy w niedzielę w parku. I w każdym z tych miejsc wydaje nam się, że tuż obok: w kolejce do kasy, w samochodzie na sąsiednim pasie, na ławce w parku widzimy osobę, która odeszła. Co więcej, mimo że wiemy, że niemożliwe jest, aby była to ta osoba, przyglądamy się, zastanawiamy, dopatrujemy podobieństw. – W moim gabinecie słyszę pytania typu „Czy to jest objaw choroby psychicznej?”. Odpowiedź brzmi: absolutnie nie. To efekt silnej tęsknoty i dużego szoku wywołanych odejściem bliskiej osoby – tłumaczy Aleksandra Stasiak.
Nie wspominaj tylko tego, co miłe
Zdarza się, że trudności z pogodzeniem się ze stratą bliskiej osoby są tak duże, że psychologowie i terapeuci sugerują bardzo zaskakujące sposoby. – Doradziłam kiedyś mojej pacjentce, która nie mogła poradzić sobie ze śmiercią ojca, żeby przypomniała sobie chwile, gdy złościła się na swojego tatę. Gdy spierali się o politykę, a mieli skrajnie różne poglądy. Gdy on krytykował jej decyzje zawodowe. Gdy denerwował ją brakiem stanowczości w niektórych sprawach – wspomina psycholożka. Mimo że ten sposób jest niezgodny z popularną zasadą, która mówi, że „o zmarłych należy mówić tylko dobrze”, to… jest on skuteczny! – Nie chodzi tu o to, żeby powiedzieć: „Uff, jak to dobrze że już nie musimy jadać razem niedzielnych obiadów i kłócić się o politykę!”. Chodzi o zwykłą ostrożność. Bo często mamy tendencję do gloryfikowania, zachwalania nieżyjących. Tymczasem to byli ludzie tacy jak my: ze swoimi słabościami, gorszymi dniami czy po prostu nerwami. Delikatnie, ale przypomnijmy sobie o tym – mówi Stasiak.
– Bardzo chętnie uciekamy przed śmiercią, jak najdalej. Dotyczy to niemal każdego z nas. Badania Greenberga i Pyszczynskiego pokazały, że zmagają się z tym pracownicy szpitali, psychologowie kliniczni, nawet grabarze czy pracownicy prosektoriów, czyli ludzie, którzy na co dzień blisko śmierci przebywają. Dla nich czyjaś śmierć też nie jest obojętnym bodźcem – mówi doktor Mateusz Zatorski. Jak dodaje, często ci, którzy doświadczyli odejścia bliskiej im osoby, są silniejsi i nie chcą tak bardzo uciekać od samej myśli o śmierci. Oni trochę tę myśl oswoili. Dzięki jednemu: zdążyli przepracować swoje doświadczenie …
W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję:
Podoba Ci się ten artykuł?
Tak
Nie
Powiązane tematy:
Polecamy

22.03.2023
„Neurolog uznał, że nie mam zespołu Tourette’a, bo nie mam tiku przeklinania, który dotyczy 10 proc. chorych” – mówi Piotr, który z zaburzeniem tym żyje od 25 lat

21.03.2023
„Czym innym jest spędzać z dzieckiem czas i pytać je o różne rzeczy, a czym innym węszyć, podglądać, nasłuchiwać. To forma agresji”. O nadopiekuńczych rodzicach mówi psycholożka Magdalena Halicka

20.03.2023
„Dla osoby głuchej język polski jest językiem obcym. We własnym kraju czujemy się jak obcokrajowcy” – mówi Zuzanna Szymańska z Akademii Młodych Głuchych

20.03.2023