Przejdź do treści

Wcześniej do zakażenia konieczny był kontakt z chorym. Delta działa inaczej – tłumaczy dr Paweł Grzesiowski

Ludzie kierują się do wyjścia w metrze
Dr Paweł Grzesiowski: wcześniej jeden chory zakażał średnio ok. dwóch osób, teraz nawet do ośmiu osób/ Pexels, fot. Juan Pablo Serrano Arenas
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Kolejny wariant wirusa dostosowuje się do otoczenia, by szybko wyłapywać nowe osoby podatne na zakażenie. W dużej mierze wyczerpał już populację dorosłych, więc szlifuje mechanizm dokowania wśród nowych, a więc coraz młodszych osób” – wyjaśniał w rozmowie ze stołeczną „Gazetą Wyborczą” dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej.

Wariant Delta najbardziej zaraźliwy

Wariant Delta, znany jako B.1.617.2, który po raz pierwszy odkryto w Indiach, staje się obecnie dominującym na świecie i wciąż mutuje. Jak wyjaśniają specjaliści, wariant ten jest hybrydą dwóch innych, przez co patogen może łatwiej uciec przed reakcją naszego układu odpornościowego. To wszystko czyni go bardziej zakaźnym i szybko rozprzestrzeniającym się, o czym wspominał dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Zaznaczył, że w przypadku wariantu Delta do zarażenia może dojść nawet pomimo braku bezpośredniego kontaktu z chorym.

Wcześniej, żeby doszło do zakażenia, konieczny był bezpośrednio kontakt z chorym. Musiałby stać obok pani i rozpryskiwać w powietrzu swoją ślinę czy inne wydzieliny, by panią zakazić. W przypadku wariantu Delta chory mógłby już wyjść z pomieszczenia, pani weszłaby tam po nim, oddychała tamtejszym powietrzem i przez to się zakaziła” – powiedział w rozmowie z „GW”.

Grzesiowski wymienił tutaj przykład z Australii, gdzie zdrowa osoba zaraziła się wariantem Delta w toalecie, w której chwilę wcześniej przebywał chory. Jak dodał, w niewentylowanym pomieszczeniu wirus może pozostać w powietrzu przez ok. godzinę w ilości umożliwiającej zakażenie się. Ekspert ostrzegał, że indyjski wariant koronawirusa jest obecnie najbardziej agresywny i nawet pięciokrotnie bardziej zakaźny niż pierwotny SARS-CoV-2.

Wcześniej jeden chory zakażał średnio ok. dwóch osób, teraz nawet do ośmiu osób. Kolejny wariant wirusa dostosowuje się do otoczenia, by szybko wyłapywać nowe osoby podatne na zakażenie. W dużej mierze wyczerpał już populację dorosłych, więc szlifuje mechanizm dokowania wśród nowych, a więc coraz młodszych osób: dzieci, młodzieży, młodych dorosłych” – dodał.

Wariant Lambda szybko się rozprzestrzenia. Obecny jest już w 30 krajach, także w Polsce

Zaszczepieni mogą zarazić się wariantem Delta?

Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej został zapytany również o to, czy zaszczepieni powinni obawiać się zarażenia wariantem Delta. Wyjaśnił jednak, że w Stanach Zjednoczonych ponad 90 proc. chorych, którzy wymagają hospitalizacji z powodu COVID-19, to osoby niezaszczepione.

 „Co nie znaczy, że te zaszczepione w ogóle się nie zakażają. Przyjmuje się, że mimo pełnego cyklu szczepień w kontakcie z wariantem Delta tracimy ok. 10-15 proc. efektywności szczepionek. Ochrona przed śmiercią i ciężkim przebieg COVID-19 utrzymuje się nadal na wysokim poziomie od 90 do nawet 93 proc., ale spada w odniesieniu do skąpoobjawowych zakażeń do poziomu ok. 70-80 proc.” – dodał.

Kiedy czwarta fala pandemii w Polsce?

Specjaliści szacują, że czwarta fala pandemii COVID-19 rozpocznie się w niektórych krajach jeszcze w sierpniu, co jest ściśle związane z pojawieniem się i szybkim rozprzestrzenianiem wariantu Delta. W Wielkiej Brytanii, gdzie dziennie notuje się ok. 20 tys. nowych przypadków, obecnie odpowiada on za większość zakażeń. Podobnie sytuacja wygląda w Izraelu, który przodował w akcji szczepień na świecie. Infekcje tym wariantem potwierdzono także w Polsce oraz w Niemczech, Belgii i Hiszpanii. Ponadto w Indiach pojawiły się doniesienia o nowej jego odmianie – Delta Plus. W naszym kraju, choć transmisja indyjskiego wariantu nie jest duża, sytuacja ta – jak przewiduje Grzesiowski – zmieni się jeszcze latem.

„Według wszelkich modeli matematycznych wzrosty w Polsce zaczną się z końcem sierpnia lub we wrześniu, osiągając maksimum pod koniec września lub w październiku. I nie chodzi tu o żadną sezonowość, słońce czy upały, ale o to, że w tej chwili wyczerpała się pula osób podatna na zakażenie. Wirus musi się odbudować, co dzieje się nierównomiernie, bo w dużych miastach wielu ludzi chorowało lub jest zaszczepionych, a na wsiach, gdzie ludzie mieszkają w większym rozproszeniu, wirus potrzebuje więcej czasu, by ich dopaść. Być może fala przesunie się więc na drugą połowę października, ale tak czy inaczej dojdzie do wzrostu w trzymiesięcznym cyklu” – wyjaśnił.

Ekspert apeluje więc, by zaszczepić jak najwięcej osób tak szybko, jak to możliwe. Tylko w ten sposób wirus przestanie krążyć, a tym samym mutować.

Tylko sześć osób nie zaraziło się koronawirusem na imprezie. Naukowcy nie mają wątpliwości, dlaczego mieli przewagę nad innymi gośćmi

Indyjski wariant koronawirusa

Dlaczego koronawirus wykryty w Indiach budzi tak duże obawy? Zawiera on dwie mutacje: L452R i E484Q. Obie w wypustce, która przyczepia się do zdrowych komórek, co czyni go bardziej zakaźnym. WHO wskazuje Deltę jako wariant, który powoduje cięższe objawy, w tym ból brzucha, mdłości, wymioty, utratę apetytu, utratę słuchu czy ból stawów. Delta często może być również mylona z przeziębieniem.

Wariant rozprzestrzenia się też pomimo lockdownów i zamkniętych granic. Jak pisze „The Guardian”, przypadki zakażeń wariantem wykryto m.in. w Melbourne w Australii, która izoluje się od reszty świata. 

Delta dotarła już do 74 krajów.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.